Moda na sukces. Odcinek kluczowy
Nie ma lepszego miejsca na stworzenie futbolowego spektaklu w Lidze Mistrzów niż Estadio Santiago Bernabeu. Nad tym obiektem unosi się nie tylko kurz ze względu na trwającą tu modernizację tego obiektu. Gwiezdny pył związany z charakterystycznymi gwiazdkami Champions League też jest tu wszechobecny i to nie jedynie ze względu na "branding" najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek.
Pamiętamy, co działo się tu w fazie pucharowej poprzedniego sezonu. Szczególnie wtedy, gdy na rewanż 1/2 finału przyjechało tu City. 4:3 na Ettihad i potem spokojne prowadzenie 1:0 Manchesteru City w drugim meczu. "Setka" Jacka Grealisha, która mogła dobić "Królewskich". I wtedy zrobił to on, ubrany cały na biało, Rodrygo. Jego dwa gole po 90 minucie dały dogrywkę, w której z karnego marzenia Pepa Guardioli "zabił" Karim Benzema.
ZOBACZ TAKŻE: Benzema vs Haaland. Hitowy pojedynek snajperów w Lidze Mistrzów (WIDEO)
Teraz okoliczności są inne. Bo to spotkanie numer jeden, a nie decydujące starcie. A Katalończyk, którego nieprawdopodobnie obrażano z trybun w chwili ekstazy, po tym niezapomnianym meczu dziś nie mówi o zemście. To nie w jego stylu. Jest pokorny i opanowany. Wie, że jest dziś w lepszej sytuacji. Rewanż gra u siebie. I ma Erlinga Haalanda. Nie wiem, który fakt będzie mieć większe znaczenie.
W stolicy Hiszpanii gorączki wtorkowego wieczoru w poniedziałek jeszcze się nie odczuwało. Nawet centrum prasowe nie było tak oblegane jak wtedy, gdy przyjechało tu Chelsea na pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie. Poniedziałkowa "Marca" na pierwszej stronie umieściła nie piłkarzy, którzy przecież w weekend zdobyli Copa Del Rey, a tenisistę Carlosa Alcaraza, triumfatora turnieju w tym mieście. Nikt nie pompuje balonika. Z drugiej strony to nic dziwnego. Real w półfinale Ligi Mistrzów to rzecz powszednia. Kiedy jest w tej fazie, zazwyczaj przechodzi dalej. Z jednym wyjątkiem w ostatnich latach, kiedy wyeliminowało go Chelsea. Ale to był sezon covidowy, 2020/2021, a mecze rozgrywane były w ośrodku treningowym w Valdebebas, a nie na tym magicznym obiekcie, gdzie dziś dojdzie do pierwszego boju z "The Citizens".
W Madrycie nikt specjalnie nie utyskuje, że defensywa pozbawiona jest zawieszonego za kartki swojego "czołgu" Edera Militao. Zostając przy militarnej terminologii "gąsienice" Brazylijczyka straciły ostatnio nieco na swej przyczepności, czego przykładem był także mecz w Sevilli przeciw Osasunie. To Niemiec Antonio Rudiger przejmie opiekę nad Erlingiem Haalandem. Ale nie mniej istotne jest zajęcie się Kevinem De Bruyne.
Najciekawszym elementem tego meczu będzie "antydiabelski plan", który ma przerwać piekielne połączenie Belga z Norwegiem. Właściwe ustawienie środka pola to najważniejsze zadanie dla Carlo Ancelottiego. Obok senatorów Toniego Kroosa i Luki Modrića powinniśmy zobaczyć Aureliena Tchoumaniego czy Federico Valverde? A jeśli mają zagrać obaj to czy Rodrygo będący w wybornej formie zasługuje na to, by zacząć na ławce? Tak było przecież przed rokiem i to Brazylijczyk, wchodząc na plac "zrobił" różnicę. Ale wtedy trzeba było "gonić" wynik, dziś specyfika będzie inna. Bo to przecież pierwsze starcie.
Transmisja meczu Real Madryt - Manchester City w Polsacie Sport Premium 1 i online na Polsat Box Go. Początek studia o godzinie 19:00. Rozpoczęcie meczu o godzinie 20:50.
Przejdź na Polsatsport.pl