Nawet sponiewieranej ZAKSY nie można przekreślać. Finał Ligi Mistrzów oczami eksperta

Siatkówka
Nawet sponiewieranej ZAKSY nie można przekreślać. Finał Ligi Mistrzów oczami eksperta
fot. Cyfrasport
Nawet sponiewieranej ZAKSY nie można przekreślać. Finał Ligi Mistrzów oczami eksperta

Przed nami polski finał Ligi Mistrzów. Nasz ekspert Ireneusz Mazur mówi, że faworytem wydaje się być zespół Jastrzębskiego Węgla, ale ZAKSA już nie raz pokazała, że potrafi się odnaleźć, będąc w trudnej sytuacji. - Mamy dwie polskie drużyny i teraz chodzi o to, żeby pojedynek był na tyle ciekawy, żeby zadowolić nie tylko Polaków, ale i znających się na siatkówce Włochów. Ten finał może nam zrobić dobry PR. Pokażmy Włochom, jak się gra w siatkę – mówi nam Mazur.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: W finale Ligi Mistrzów spotykają się te same zespoły, które grały w finale Plus Ligi. Czy Jastrzębski Węgiel wygrywając finał Plus Ligi ma psychologiczną przewagę nad ZAKSĄ?

Zobacz także: Drużyna gwiazd Ligi Mistrzów siatkarzy bez Polaków! To kiepski żart? Kibice w szoku...

 

Ireneusz Mazur, ekspert Polsatu Sport: Ciężko tak jednoznacznie wydać werdykt. Oba zespoły mają podobne atuty. To nie jest tak, że w tym finale zespół gwiazd gra z drużyną walczaków. Tutaj mamy gwiazdy i walczaków po obu stronach. Mamy dwa świetnie zbilansowane zespoły. Jastrzębski Węgiel jest w o tyle szczególnej sytuacji, że przełamał ekipę ZAKSY. To nie było łatwe, od dwóch lat się to nie zdarzało. ZAKSA przegrywała pojedyncze mecze, ale nie w spotkaniach o wielką stawkę. No i tak złej serii jak w finale Plus Ligi nie miała.

 

Czyli odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie, brzmi: tak.

 

Jastrzębski Węgiel poczuł swoją siłę. Teraz już wie, jaką wartość posiada. Nie ma już kompleksu ZAKSY. Wygrywając z nią, ogrywając ją w stylu wybornym, zdecydowanie znalazł się w lepszej sytuacji pod względem mentalnym. Mistrz Polski nie ma już na sobie tej presji, jaką ma zespół, który niczego nie wygrał. Oni nie mają syndromu włoskiej Perugii. To jest duża wartość, to może im pomóc, a na pewno stawia ich w uprzywilejowanej sytuacji.

 

To możemy mieć powtórkę z finału, czyli gładką w sumie wygraną Jastrzębskiego Węgla?

 

Nie. Po drugiej stronie stoi zespół pokonany w finale, ale jednak o podobnym potencjale. Mający swoje problemy, ale i też potrafiący grać w takiej presji, jaka powstała wokół tego zespołu. Kiedy dochodzi do momentów trudnych, to ZAKSA potrafi zadziwić. Pamiętajmy, że finał Ligi Mistrzów, to jeden mecz. To akurat dobra wiadomość dla ZAKSY. Obawiam się, że jakby miało być kilka spotkań, to mógłby być problem dla tej drużyny.

 

A co będzie problemem dla Jastrzębskiego Węgla? To, że już jeden finał wygrali i trudno będzie im utrzymać koncentrację?

 

Jastrzębski Węgiel pokazał w finale wielką formę, a takich rzeczy się nie gubi. Nawet jak się przez chwilę poświętuje. Mistrz Polski nie będzie miał żadnego problemu. Przystąpi do tego finału z odświeżonym umysłem. 

 

To gdzie tu szansa dla ZAKSY?

 

Jak nie będzie frustracji po przegranym finale ligi, jak drużyna nie podda się formule: jesteśmy zmęczeni i nic nam się nie chce, to ma szansę.

 

Za ZAKSĄ przemawia też chyba to, że będzie się chciała odkuć za przegrany finał ligi.

 

Tak. Z psychologicznego punktu widzenia, to jest oczywiste. Pozostaje pytanie, jak głęboki jest kryzys wydolnościowy drużyny. Taki wynikający z fizycznego i mentalnego zmęczenia materiału. Na takiej chęci rewanżu, na chciejstwie można zagrać pół dobrego seta, ale nie więcej.

 

Czyli?

 

ZAKSA musi pokazać coś więcej niż to chciejstwo, bo staje do rywalizacji z drużyną o podobnym potencjale i żeby ją przełamać musi być świetnie przygotowana. Chęć rewanżu musi być, ale za tym musi iść mobilizacja i przekonanie: to jest nas czas, damy radę.

 

No i właśnie tu pytanie: czy to jest ich czas?

 

Ja się często łapię na myśli, że ten regres może być za głęboki. Pamiętam finał, jak po pierwszym i przed drugim i nawet trzecim meczem siatkarze ZAKSY mówili, że chcą, że będą walczyć, dopóki mają szansę, ale na ich twarzach trudno było znaleźć optymizm. Tamta ZAKSA z finału Plus Ligi nie miałaby w finale Ligi Mistrzów żadnych szansa. Nie wiem jednak, co się od tamtego czasu zmieniło, jaka jest teraz ta rzeczywistość. Żeby to ocenić, to by trzeba być blisko i zobaczyć. Tak bez twardych danych mogę powiedzieć, że będzie ZAKSIE trudno.

 

To w zasadzie zwycięzcę już mamy.

 

Faworyta, bo jak powiedziałem nie mamy pewności jak duży jest uszczerbek na zdrowiu u siatkarzy ZAKSY. Na drugiej szali natomiast na pewno jest ambicja sportowa. Jak powiedziałem ZAKSA potrafi się postawić będą w trudnej sytuacji. I, mimo że patrząc na chłodno, to więcej szans należy dać drużynie Jastrzębskiego Węgla, to będzie wielką przyjemnością móc popatrzeć na polski finał.

 

To zobowiązuje.

 

Zdecydowanie tak. Mamy dwie polskie drużyny i teraz chodzi o to, żeby pojedynek był na tyle ciekawy, żeby zadowolić nie tylko Polaków, ale i znających się na siatkówce Włochów. Ten finał może nam zrobić dobry PR. Pokażmy Włochom, jak się gra w siatkę. Mnie by się marzyło, żeby po jego zakończeniu mówiło się o dobrej polskiej szkole siatkówki. Bo choć trenerem jednym jest Argentyńczyk, a drugich Fin, to jednak te zasadnicze rzeczy, to osadzenie, jest w polskich realiach. To przez rywalizację w polskiej lidze mamy dwa tak mocne zespoły.

 

W takim razie trzeba trzymać kciuki za ZAKSĘ, żeby odzyskała świeżość.

 

Na to jest prosta recepta. Trzeba tak dobierać obciążenia i robić tak delikatne zajęcia, żeby wyzwolić u zawodników radość i optymizm. Myślę sobie jednak, że z fizycznym zmęczeniem ZAKSA w tych ostatnich dniach zdołała się uporać. Pytanie, czy poradziła sobie ze zmęczeniem psychicznym, bo ono jest o wiele gorsze.

 

Jakby jednak nie popatrzeć, to ZAKSA w tym sezonie poradziła sobie zaskakująco dobrze. Zważywszy choćby na stratę największej gwiazdy Kamila Semeniuka.

 

Ja miałem i mam duże pokłady pozytywnych odczuć związanych z tym zespołem. Przed sezonem czułem, że ZAKSA może nawet wygrać ligę, ale trzeba przyznać, że przed przyjściem Bartosza Bednorza to była taka drużyna na czwarte miejsce. Bednorz dodał jednak siły, złapał feeling z tym zespołem. I jak ten feeling pokaże w finale, jak Janusz ze Śliwką, choć ramię zmęczone, perfekcyjnie powtórzą wyuczone zagrania, jak będzie u nich choć trochę dynamiki, szybkości, swobody i lekkości, to zobaczymy w finale siatkówkę na wysokim poziomie. Bo jeśli ZAKSA potrafiła ograć włoskie Trentino, to znaczy, że stać ją na wielkie rzeczy.

 

To tak na koniec zapytam, czy ZAKSA potrzebuje po tym sezonie zmian?

 

Mógłbym być dyplomatą i powiedzieć, że to zespół kompletny. Jego siłą jest stabilność i minimalne korekty. Jednak prawda jest taka, że w ZAKSIE widać zmęczenie materiału. Tam oczywiście nie trzeba orki na ugorze, ale przemyślanych i delikatnych korekt. Bednorz jest od niedawna, Paszycki i Janusz też stosunkowo krótko, ale trzeba się zastanowić nad tymi grającymi dłużej.

 

Transmisja meczu Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel w Polsacie Sport i Polsacie punktualnie o 20:15. Początek przedmeczowego studia w Polsacie Sport od godz. 15:00.

 

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie