Obaj uczestnicy finału mistrzostw świata grupowymi rywalami Polaków?
- Nie chodzimy z głową w chmurach, tylko twardo stąpamy po ziemi. Jesteśmy realistami i wiemy, że jedziemy za rok do Czech na te mistrzostwa zebrać cenne doświadczenie i naszym głównym celem będzie utrzymanie w Elicie. Zdajemy sobie sprawę, że czekać nas będzie siedem bardzo ciężkich spotkań, w dodatku z bardzo wymagającymi rywalami, dlatego musimy być przygotowani do walki w każdym meczu - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl trener reprezentacji Polski w hokeju na lodzie, Robert Kalaber.
Grzegorz Michalewski, Polsat Sport: Kanada, Szwecja, Niemcy, Słowacja, Łotwa, Francja i Kazachstan to nieoficjalnie nasi rywale w przyszłorocznych mistrzostwach świata Elity, które odbędą się w Pradze i Ostrawie. Mogliśmy trafić lepiej czy gorzej?
Robert Kalaber, trener reprezentacji Polski w hokeju na lodzie: To bez znaczenia, bo każda z tych drużyn będzie dla nas bardzo trudnym przeciwnikiem. Skoro jesteśmy w Elicie, to chcielibyśmy się zmierzyć z Kanadą, bo to dla naszego zespołu byłaby doskonała okazja skonfrontować się w meczu o punkty z drużyną opartą na zawodnikach grających w lidze NHL. Na ten moment zagramy ze Szwecją, która na każdym dużym turnieju jest wymieniana jako główny faworyt do walki o tytuł. Warto też dodać, że jeśli nic się nie zmieni, to w naszej grupie będziemy mieli też obu finalistów mistrzostw świata, które właśnie rozgrywane są w Finlandii i Łotwie, a więc Kanadę i Niemcy.
ZOBACZ TAKŻE: Niezwykła historia fińskiego trenera. Potrzebny był... helikopter!
Historyczny awans Łotyszy do najlepszej czwórki był dla Pana dużym zaskoczeniem?
Nie da się ukryć, że ich gra o medale jest sensacją, ale ten turniej pokazał, że tutaj każdy punkt jest na wagę złota. Przecież Łotysze rozpoczęli zmagania od dwóch porażek, a potem pokonali szczęśliwie Czechów po dogrywce. Następnie wygrali ze Słowenią i Kazachstanem i w ostatnim meczu przeciwko Szwajcarii potrzebowali punkt, aby wyprzedzić Słowaków i awansować do ćwierćfinału. Ostatecznie zwyciężyli po dogrywce 4:3 i rzutem na taśmę znaleźli się w fazie pucharowej. Wszystkie zespoły rozegrały po siedem spotkań grupowych i jak się okazało każda zdobycz, nawet ta najmniejsza, była na wagę złota. To także jest dla nas taki sygnał, który to potwierdza, że musimy być zdeterminowani i walczyć o każdy punkt we wszystkich meczach, bo to będzie miało bardzo ważne znaczenie w końcowym układzie tabeli obu grup.
Miał Pan małą satysfakcję, gdy Łotysze znaleźli się w walce o medale, a przecież na początku kwietnia zmierzyliście się z nimi w towarzyskim dwumeczu w Rydze. Pierwsze spotkanie wygraliście 5:3, a dzień później ulegliście im 0:2.
Dla nas oba te mecze były ostatnimi sprawdzianami przed mistrzostwami świata Dywizji IA, które odbyły się w Wielkiej Brytanii. Wiadomo, że dla Łotyszy to był dopiero początek przygotowań do rozgrywanych obecnie mistrzostw świata Elity. Nie można tych wyników brać jako jakiś miarodajny wyznacznik, ale warto dodać, że w obu tych meczach z nami w ich składzie wystąpiło dwunastu zawodników, którzy grają teraz na tym turnieju. Myśmy wtedy też nie byli w optymalnym zestawieniu, bo u nas było tylko dziesięciu hokeistów, którzy wywalczyli awans do Elity. Wtedy nie grali choćby Murray, Kolusz, Dronia, Kruczek, Pasiut czy Fraszko, a więc zawodnicy, którzy mieli ogromny wpływ na naszą grę w Wielkiej Brytanii. Ale właśnie te mecze, czy wcześniejsze sparingi z tej klasy rywalami jak z Węgrami czy Słowenią były nam potrzebne, bo pozwoliły nam uwierzyć, że jesteśmy w stanie podjąć rywalizację mocniejszymi od nas przeciwnikami.
W strefie medalowej znaleźli się Amerykanie i Kanadyjczycy, a Europę reprezentują Łotysze i Niemcy. Ćwierćfinału nie przebrnęli Szwedzi, Finowie, Czesi czy świetnie prezentujący się w fazie grupowej Szwajcarzy...
Każda z tych drużyn była wymieniana jako jeden z faworytów do medalu, już na pewno do tego grona zaliczali się Finowie i Szwedzi. Szwajcarzy znowu grali znakomicie w fazie grupowej, ale podobnie jak i przed rokiem odpadli na etapie ćwierćfinału. W fazie pucharowej nie ma już miejsca na żadne potknięcia, bo rywal z zimną krwią potrafi wykorzystać każdy błąd rywala, nawet ten najmniejszy. Łotysze i Niemcy nie rozpoczęli tego turnieju zbyt dobrze, ale z każdym meczem ich gra była coraz lepsza. Zresztą trener Łotyszy na te ostatnie mecze grupowe pozmieniał poszczególne formacje w swoim zespole i przesunął najbardziej doświadczonych zawodników do dwóch pierwszych piątek i to zaczęło przynosić rezultaty.
Patrząc na poziom tego turnieju w Tampere i Rydze jaki prezentowali i prezentują wszyscy uczestnicy, to na co możemy liczyć za rok, gdy jako beniaminek zagramy w Czechach?
Nie chodzimy z głową w chmurach, tylko twardo stąpamy po ziemi. Jesteśmy realistami i wiemy, że jedziemy za rok do Czech na te mistrzostwa zebrać cenne doświadczenie i naszym głównym celem będzie utrzymanie w Elicie. Zdajemy sobie sprawę, że czekać nas będzie siedem bardzo ciężkich spotkań, w dodatku z bardzo wymagającymi rywalami, dlatego musimy być przygotowani do walki w każdym meczu.
W tym roku z Elitą pożegnały się Węgry oraz Słowenia. Co zatem należy zrobić aby nie podzielić ich losu podczas turnieju w Czechach.
Węgrom niestety zabrakło do utrzymania odrobiny szczęścia. W ostatnim meczu grupowym wystarczyło im wygrać z Austrią nawet po rzutach karnych. I w drugiej tercji Węgrzy prowadzili 3:1, ale ostatecznie Austriacy odrobili starty i doprowadzili do karnych, które wygrali, zapewniając sobie utrzymanie kosztem Węgrów. Zresztą rok wcześniej Austriacy byli w podobnej sytuacji w ostatnim meczu grupowym z Brytyjczykami. Po dwóch tercjach przegrywali już 0:2, a w trzeciej odsłonie nawet 1:3, a mimo to Austriacy odrobili straty z nawiązką i wygrali tamto spotkanie 5:3, pozostając w Elicie, kosztem Brytyjczyków. Dlatego każdy mecz będzie dla nas na wagę złota i będziemy musieli walczyć o każdy punkt, gdzie tylko będzie to możliwe. Na pewno nie pomoże nam w tym terminarz meczów.
Dlaczego?
Obecna formuła mistrzostw świata, która zakłada podział na dwie grupy po osiem zespołów, na pewno daje większy komfort w rywalizacji tym najmocniejszym ekipom. W tym roku Finlandia, Szwecja, Stany Zjednoczone i Niemcy w jednej grupie oraz Słowacja, Czechy, Łotwa i Kanada w grupie drugiej rozgrywały wszystkie siedem meczów grupowych w ciągu dwunastu dni. Natomiast Węgry, Austria i z drugiej grupy Kazachstan i Słowenia te same siedem spotkań grupowych musiały rozegrać w ciągu zaledwie dziesięciu dni. Łatwo policzyć, że te cztery zespoły miały zdecydowanie mniej czasu na odpoczynek i regenerację, a to także znacząco wpłynęło na ich dyspozycję drużyny. Te dwa dni więcej czasu na odpoczynek ma naprawdę ogromne znaczenie, zwłaszcza przy tak napiętym i intensywnym kalendarzu. Przykładowo grasz świetny mecz z mocniejszym rywalem, który kosztował cały zespół mnóstwo sił, a już następnego dnia musisz zagrać kolejne spotkanie, w dodatku z rywalem w teorii słabszym, ale nie masz szans, aby zdążyć się odpowiednio zregenerować.
Wszystko na to wskazuje, że będziemy swoje mecze w przyszłorocznym turnieju Elity rozgrywali nie w Pradze, a w Ostrawie. To dobrze czy źle?
Raczej dobrze, bo chcielibyśmy grać swoje mecze właśnie w Ostrawie, bo polscy kibice mieliby tutaj naprawdę blisko, a ich wsparcie w czasie tych meczów będzie dla nas bardzo ważne. Zawłaszcza w tych konfrontacjach, w których będziemy mieli szanse powalczyć o jakąś zdobycz punktową. I właśnie wtedy ich doping może nas ponieść, a rywala zdeprymować. Pokazali to właśnie teraz Łotysze, którzy mając fantastyczne wsparcie ze strony swoich kibiców awansowali do najlepszej czwórki i choć nie awansowali do finału, to staną przed szansą zdobycia historycznego medalu mistrzostw świata.
Mistrzostwa świata Elity w hokeju na lodzie odbędą się w Czechach w dniach 10-26 maja 2024 roku. Transmisje na żywo na sportowych kanałach Telewizji Polsat.
Przejdź na Polsatsport.pl