Po finale Ligi Europy: Sevilla, The Special Seven!

Piłka nożna
Po finale Ligi Europy: Sevilla, The Special Seven!
fot. PAP/EPA
Piłkarze Sevilla FC

Sevilla i jej siedem wygranych finałów europejskich rozgrywek to ani nie przypadek, ani nawyk, po prostu kolejny dowód, że są kluby stworzone do rzeczy wielkich. Nawet kiedy w lidze idzie im jak po grudzie, w Europie nie biorą jeńców – na 14 edycji powołanej w 2014 Ligi Europy wygrali pięć. To królowie Ligi Europy i już!

Eindhoven, Glasgow, Turyn, Warszawa, Bazylea, Kolonia i Budapeszt - to miejsca, które głoszą chwałę Sevilli FC. To tam kibice przekonywali się, że można stworzyć klub, który ma w swoim DNA wygrywanie jednych konkretnych rozgrywek. Jedyne, zdobyte blisko 80 lat temu mistrzostwo Hiszpanii, na nikim nie robi wrażenia. Ale już pięć wygranych w Lidze Europy oraz dwie w poprzedniku tych rozgrywek, czyli Pucharze UEFA, stawiają drużynę z Andaluzji w panteonie klubowych hegemonów obok takich klubów jak Real Madryt, który 14 razy wygrywał Ligę Mistrzów i dwa razy Puchar UEFA, Liverpool (sześć plus trzy), Bayern Monachium (sześć plus jeden) czy Milan (siedem). Nie licząc już nieistniejącego Pucharu Zdobywców Pucharów Hiszpanie nie mają w Europie żadnej konkurencji - wygrywali w sumie 33 (!).


Zatrzymajmy się jednak na Sevilli i zastanówmy się, skąd bierze się sukces tego klubu, choć nie ma jednoznacznej odpowiedzi i pewnie długo jej nikt nie znajdzie. Środowe zwycięstwo z Romą w finale Ligi Europy po serii rzutów karnych jest tym smaczniejsze, że po raz pierwszy w historii występu w decydującym meczu europejskich pucharów w pobitym polu został Jose Mourinho (wcześniej dwa razy Liga Mistrzów z Porto i Interem, Puchar UEFA z Porto, Liga Europy z Manchesterem United i Liga Konferencji z Romą). Jest tym bardziej satysfakcjonujące, że Sevilla w ligowym sezonie długo zagrożona była spadkiem, a o jej losie decydowało aż trzech trenerów. Nikt wtedy nie myślał, jak wygrać kolejny europejski puchar, nikt wówczas nie marzył, by po raz czwarty z rzędu drużyna zapewniła sobie start w Lidze Mistrzów, a taki jest przecież bonus za wygraną w Budapeszcie. Warto zauważyć również, że w drodze do finał w Budapeszcie hiszpański zespół wyeliminował Juventus, Manchester United, Fenerbahce Stambuł i PSV Eindhoven bijąc się wcześniej w Lidze Mistrzów w grupie z Manchesterem City, Borussią Dortmund i FC Kopenhaga. I na koniec dodajmy, że po raz trzeci w historii Sevilla sięga po trofeum po serii rzutów karnych. Przypadek? Coraz trudniej w to uwierzyć. The Special Seven – nazwały drużynę z Andaluzji hiszpańskie media niejako w kontrze do przydomka Mourinho The Special One.


Ale już nie Mourinho, który czekał na stadionowym parkingu, by powiedzieć sędziom o ich "j… kompromitacji” jest od wczoraj na ustach wszystkich. Bohaterem tekstów i programów telewizyjnych stał się trener Jose Luis Mendilibar Etxebarria, który wchodzi tym do galerii trenerskich sław Sevilli obok innych, którzy Ligę Europy zdobyli - Juande Ramosa, Unaia Emery’ego czy Julena Lopetegui. Mendilibar przyszedł do klubu jako strażak podpisując umowę na dwa i pół miesiąca. Ze zdobytym wczoraj pucharem nikt nie ma wątpliwości, że trener, który dał tak wiele także pod względem finansowym (w sumie bonusy ponad 60 mln euro, co stanowi 30 proc. budżetu klubu) oraz sportowym (Champions League i walka o Superpuchar Europy) dostanie możliwość prowadzenia drużyny także w przyszłym sezonie. 16 meczów Mendilibara, w których wygrał dziewięć razy, pięć razy zremisował i tylko dwa razy przegrał, okazały się jednym z kamieni milowych historii klubu. Sevilla wie jak to robić, ba, sięga po Ligę Europy w czasie jednego z największych kryzysów ligowych ostatnich lat. To dowód na to, że warto wierzyć do końca, nawet jeśli nic nie układa się według zaplanowanego scenariusza. Właściwie już teraz znamy odpowiedź, kto będzie faworytem kolejnej Ligi Europy. Tak, będzie to Sevilla, jeśli wcześniej odpadnie po fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie