Rosjanie i Białorusini wracają. Tylko oni się z tego cieszą. Dlaczego?

Tenis
Rosjanie i Białorusini wracają. Tylko oni się z tego cieszą. Dlaczego?
fot. PAP
Rosjanie i Białorusini wracają. Tylko oni się z tego cieszą. Dlaczego?

3 lipca startuje Wimbledon. Rok temu w słynnym turnieju tenisowym nie grali Rosjanie i Białorusini. Teraz wracają. Ku rozpaczy wielu kibiców i ekspertów, ale ku radości ATP i WTA.

Organizacje zarządzające męskim i kobiecym tenisem były oburzone ubiegłorocznym wykluczeniem dwóch nacji pod pretekstem działań wojennych armii Putina w Ukrainie. Nałożyły zresztą wówczas na organizatorów wysokie finansowe grzywny. ATP swoją niedawno zmniejszyła z miliona na 500 tysięcy euro. To nagroda dla All England Lawn Tennis and Croquet Club za to, że poszło na kompromis. Tenisiści z Rosji i Białorusi w tym roku będą bowiem mogli zagrać bez symboli narodowych i po podpisaniu stosownego oświadczenia.

 

ZOBACZ TAKŻE: To z nią Iga Świątek zmierzy się na Wimbledonie

 

Po wybuchu wojny w Ukrainie każde wykluczenie Rosjan i Białorusinów z dużej imprezy wydawało się czymś naturalnym. Teraz, choć konflikt zbrojny trwa i nic nie wskazuje na to, by miał się szybko zakończyć, wielkie sportowe organizacje łamią się jedna po drugiej. Zielone światło zapaliły już związek szermierczy i pięściarski, a MKOl właściwie umył ręce, godząc się na powrót Rosjan i Białorusinów na igrzyska olimpijskie w Paryżu w roli neutralnych sportowców.

Anglicy ulegli naciskom i szantażowi

W tenisie nacje, których przywódcy rozpętali największy konflikt zbrojny XXI wieku, grały od początku i praktycznie bez ograniczeń. Rok temu postawił się jedynie Wimbledon. Większość przyklasnęła gestowi solidarności organizatorów. Jednak nie ATP i WTA. Organizacje zarządzające męskim i kobiecym tenisem były wręcz oburzone zachowaniem AELTC. Posypały się kary, a punkty zdobyte przez sportowców w Wimbledonie 2022 nie zostały wliczone do klasyfikacji.


Na tym nie poprzestano. Anglikom zagrożono, że zostaną wykreśleni z kalendarza. Nic dziwnego, że ulegli szantażowi i poszukali czegoś, co można nazwać "zgniłym kompromisem". Bo cóż znaczy gra bez symboli narodowych i po podpisaniu stosownego oświadczenia? Dla wielu to zwykła ściema. Papier wszystko przyjmie, a niektóre słowa i czyny sportowców z Rosji i Białorusi świadczą o tym, że nie mają z wojną żadnego problemu.

To dlatego WTA i ATP walczyły o powrót Rosjan i Białorusinów

Dlaczego WTA i ATP tak bardzo zależy na powrocie Rosjan i Białorusinów? - ATP i WTA wychodzą z założenia, że każdy powinien mieć równy dostęp do startów. Miedwiediew i Kaczanow prowadzą własne firmy i grają na swoje nazwisko i konto. Nie mogą więc być poszkodowani przez działania osób rządzących – wyjaśnia ekspert Polsatu Sport Dawid Olejniczak.


- Zdaniem tenisowych organizacji w indywidualnych zawodach każdy gra dla siebie, a nie dla kraju. Co innego Puchar Davisa i Puchar Federacji. Tam już reprezentuje się swoją nację i tam można dyskutować na temat sankcji – precyzuje Olejniczak.

Wimbledon będzie dziwny

Rosjanie i Białorusini zagrają w Wimbledonie bez flagi, a na dokładkę po podpisaniu oświadczenia o neutralności wobec wojny w Ukrainie. Jednym się to podoba, innym wręcz przeciwnie. – W tej sytuacji nie ma idealnego rozwiązania – zauważa Olejniczak. – Wiadomo, że z jednej strony trwa wojna i oczywiście możemy kręcić nosem, ale z drugiej jest tak, że nawet to oświadczenie jest w przypadku Rosjan obarczone pewnym ryzykiem. Oni mają w Rosji rodziny i nawet, jak są przeciwko, to wolą tego głośno nie mówić, bo to grozi konsekwencjami. W tym roku Wimbledon będzie dziwny, ale poprzedni też taki był, bo jedni nie mogli grać, a drudzy grali, ale nie zdobywali punktów.


Można by dodać, że teraz będą grali jedni i drudzy i można się spodziewać wielu napięć z tym związanych. - Trochę przykro się robi, jak Weronika Kudiermietowa z Rosji występuje z logo firmy, na którą nałożono sankcje w związku z działaniami wojennymi w Ukrainie. Jaki poziom inteligencji trzeba mieć, żeby robić takie rzeczy – pyta nasz ekspert Andrzej Person, a przecież takich prowokacyjnych zachowań sportowców z Rosji mamy więcej.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie