Chwile grozy mistrza olimpijskiego. Porażenie piorunem i "atak" orek

Inne
Chwile grozy mistrza olimpijskiego. Porażenie piorunem i "atak" orek
fot. Materiały prasowe
Mistrzowi olimpijskiemu (2008) w żeglarstwie w klasie 49er Duńczykowi Martinowi Kirketerpowi ostatnie miesiące dostarczyły więcej emocji niż zmagania olimpijskie

Mistrzowi olimpijskiemu (2008) w żeglarstwie w klasie 49er Duńczykowi Martinowi Kirketerpowi ostatnie miesiące dostarczyły więcej emocji niż zmagania olimpijskie: „towarzystwo” rodziny orek i porażeniem przez piorun po zawodach to wydarzenia, o których będzie pamiętał do końca życia.

Początek roku był dla 40-latka traumatyczny po tym, jak po zawodach SailGP w Singapurze, w których Dania zajęła drugie miejsce, podczas pomocy w powrocie do portu zawodnikom z Nowej Zelandii rozszalała się burza, a w jego łódkę trafił piorun.

 

„To było bardzo, bardzo nieprzyjemne doświadczenie, w ułamku sekundy moja sytuacja zmieniła się diametralnie. Zaczynasz zadawać sobie pytanie, gdzie będziesz za kilka sekund. Bałem się” - przyznał w rozmowie zamieszczonej na stronie cbssports.com.

 

Porażenie prądem spowodowało niedowład jednej ręki a noc po zawodach musiał spędzić w szpitalu na obserwacji. Na szczęście niedowład minął, a badania nie wykazały żadnego innego uszczerbku na ciele.

 

Natomiast w czerwcu, podczas zawodów w Cieśninie Gibraltarskiej, do jego łódki podpłynęła rodzina „towarzyskich” orek, które najwyraźniej uznały, że Duńczyk będzie świetnym rywalem do ścigania. Skończyło się na strachu żeglarza i uszkodzeniu sprzętu po zderzeniu z jednym z waleni.

 

„Podpływały blisko do steru i od czasu do czasu mocno w niego uderzały, nie z pełną siłą, bo wówczas złamałby się, ale to przecież duże i ciężkie ssaki. Każde uderzenie powodowało, że łódka się trzęsła. Bardzo się bałem, że pęknie ster, choć samego zatonięcia się nie bałem” - dodał mistrz olimpijski, który ze złota cieszył się w Pekinie razem z Jonasem Warrerem.

 

„Przygody” z ostatnich miesięcy nie zniechęciły Duńczyka do uprawiania żeglarstwa.

 

„Żeglarstwo, tak jak inne sporty ekstremalne, wiąże się z pewną dozą ryzyka. To były dwa epizody nadzwyczajne, które nie zdarzają się na co dzień podczas zawodów. Zapadły mi w pamięć jako wydarzenia niestandardowe, ale nie oznacza to, że zamierzam zrezygnować z tego, co robię” - podkreślił.

KN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie