Legia zwarta, silna i gotowa, Raków „grający na dwóch weselach”. W sobotę Superpuchar Polski

Legia zwarta, silna i gotowa, Raków „grający na dwóch weselach”. W sobotę Superpuchar Polski
Fot. Cyfrasport
Legia zwarta, silna i gotowa, Raków „grający na dwóch weselach”. W sobotę Superpuchar Polski

Z meczem o Superpuchar Polski zawsze był jakiś problem. I nie chcę tu już wracać do słynnych słów byłej Pani Minister Sportu Anny Muchy sprzed lat. Niemal każdy z ostatnich wstępów do nowego sezonu będący jednocześnie uroczystym piłkarskim podsumowaniem minionego obarczony był jakąś skazą. To nie wina tego meczu. Tylko tego, że tak wcześnie polskie kluby zaczynają walkę o grupę europejskich pucharów.

Dlatego Legia Warszawa czeka na to trofeum od piętnastu lat. To właśnie klub ze stolicy najczęściej w ostatnim czasie zdobywał krajowy ligowy laur, więc „musiał” grać to spotkanie między meczami eliminacji do Champions League. Tak samo jak jutro Raków Częstochowa. Priorytety były, są i będą jasne. Dopóki nasz ranking klubowy UEFA nie będzie wyższy taka sytuacja będzie się powtarzać.

 

ZOBACZ TAKŻE: Najciekawsze transfery w letnim okienku 2023 


Zespół z Łazienkowskiej jest dziś w lepszej sytuacji. Swą misję o Ligę Konferencji Europy zaczyna od drugiej rundy kwalifikacji. Wyprawa pod Jasną Górę będzie dla Legii dobrym przetarciem najpierw przed startem ligi - w kolejny piątek z Łódzkim Klubem Sportowym. „Zabawa” zacznie się później, gdy trzeba będzie wybrać się do Szymkentu, z którego bliżej niż nad Morze Kaspijskie jest do Nepalu. Trudno się dziwić, że mecz drugiej ligowej kolejki trzeba będzie przekładać. Raków pewnie zrobi to samo przed wycieczką do Baku na spotkanie z Karabachem. Niby to bliżej ale ciągle daleko. Korona Kielce już o takiej możliwości została poinformowana.


Wszyscy mają świadomość, że takie manewry utrudniają życie nie tylko zespołom, które przesuwają mecze ze względu na logistykę europejskich pucharów rozgrywanych często zresztą na kontynencie azjatyckim. Każdy z przeciwników naszych „ekssportowców” też jest w kłopotach. Zaczynanie sezonu Ekstraklasy i już w drugiej kolejce wybicie się z rytmu ligowego to mało przyjemna perspektywa dla każdego sztabu. Stan wyższej konieczności bierze jednak w tej sytuacji górę. I absolutnie to rozumiem i akceptuję. Czekając jednocześnie na lepsze efekty niż te dotychczasowe. Ambitne słyszane tu i ówdzie przewidywania, że w tym sezonie wprowadzimy do fazy grupowej dwa zespoły brzmią przyjemnie. Ale o takich planach będzie można mówić dopiero wtedy, gdy dowiemy się ile drużyn dotarło do czwartej rundy i poznamy jakość przeciwników, z którymi ewentualnie przyjdzie im zagrać.


Legia jest przygotowana do gry na trzy fronty. W sobotę chce dobrze zacząć sezon – z ważnych piłkarzy poza meczową kadrą znajduje się jedynie Bartosz Kapustka ale i on wkrótce będzie do dyspozycji szkoleniowców. W Warszawie wiedzą doskonale, że zdarzały się już takie przygotowania, podczas których drużyna wygrywała wszystkie sparingi, prezentowała się wzorowo a przegrywała spotkanie o Superpuchar, męczyła się w eliminacjach do europejskich pucharów i balonik pękał jeszcze zanim został do pełna nadmuchany. Dlatego w sobotę zespół Kosty Runjaica zrobi wszystko, by potwierdzić, że wygrane z Karabachem czy RB Salzburg nie zostały odniesione tylko dlatego, że rywale zagrali w trybie sparingowym. W Częstochowie chcą wygrać nie jedynie z powodu faktu, że ostatni Superpuchar przyjechał do Warszawy w roku 2008. I nie tylko z chęci kolejnego utarcia nosa nowemu krajowemu rywalowi. Za rok Legia może być przecież w sytuacji Rakowa – na dziś, jeżeli zespół z Ł3 wygrałby ligę, wiele wskazuje na to, że też zagrałby od 1-szej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. A wtedy spotkanie o Superpuchar musiałby zagrać – tak jak teraz Raków – między bojami w europejskich pucharach…

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie