Pokerowa zagrywka właściciela Rakowa Częstochowa. Zrobił coś, czego nie robili inni

Kiedy pod koniec zeszłego sezonu Raków Częstochowa zorganizował konferencję prasową, na której zakomunikowano o rozstaniu się z Markiem Papszunem, wielu sympatyków czerwono-niebieskich zamarło. Niedługo później właściciel RKS-u Michał Świerczewski z poważną miną zapowiedział niejako "cięcie kosztów". I zaczęło się. Mówiono nawet, że ekipa spod Jasnej Góry będzie jednym z najsłabszych mistrzów kraju z ostatnich lat, a w pucharach szybko zostanie odprawiona z kwitkiem.

Pokerowa zagrywka właściciela Rakowa Częstochowa. Zrobił coś, czego nie robili inni
fot. Cyfrasport
Właściciel Rakowa Częstochowa, Michał Świerczewski

Tymczasem rzeczywistość jest zgoła odmienna. Raków we wtorek 22 sierpnia zagra pierwszy mecz czwartej rundy kwalifikacyjnej do fazy grupowej Champions League. A to oznacza, że kibice z Częstochowy oraz innych rejonów Polski (mecz odbędzie się w Sosnowcu) usłyszą na własne uszy oficjalny hymn Ligi Mistrzów, który towarzyszy piłkarzom już na tym etapie rozgrywek. Mała rzecz, a cieszy, wszak dotychczas niewiele polskich klubów mogło tego doświadczyć. Ostatni raz - Legia Warszawa w 2016 roku.

 

Kilka miesięcy temu nie było tak różowo w Rakowie. Odejście Papszuna miało oznaczać rewolucję, niekoniecznie ewolucję. Przyjście w jego miejsce młodego i niedoświadczonego Dawida Szwargi mogło faktycznie sugerować, że Świerczewski szuka cięcia kosztów, że zadowoli się "tylko" mistrzostwem Polski. No i, że Raków pójdzie śladem wielu swoich poprzedników, którzy w momencie, kiedy należało poszukać wzmocnień przed zmaganiami w Europie, osłabiali się. Tutaj sztandarowym przykładem od lat jest Piast Gliwice, który sprzedał jednego ze swoich czołowych zawodników... pomiędzy dwumeczem w pucharach. I Raków miał być takim Piastem, który sprawił niespodziankę na niwie krajowej, ale w Europie niewiele osiągnie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nie do wiary, co wtedy działo się z Rakowem! Tego, co teraz nikt by nie wymyślił

 

Przesłanek, że będzie jednak inaczej, że to pokerowa zagrywka klubu ze Świerczewskim na czele, było jednak sporo. Trzeba było jedynie bardziej wytężyć wzrok i nie zawsze ufać temu, co się usłyszy lub przeczyta. Wszak wystarczyło prześledzić budowę klubu z Częstochowy odkąd właściciel firmy X-kom przejął w nim władzę. Na Limanowskiego zapanował profesjonalizm, którego często u nas nie ma, a da się zauważyć w klubach zachodnich. Zarządzanie na bardzo wysokim poziomie, bez najmniejszej uchylonej furtki na zostawienie coś przypadkowi. Przede wszystkim mądra polityka transferowa i coś, czego (prawie) nikt wcześniej nie robił - szukanie wzmocnień w składzie, utrzymanie trzonu zawodników i ciągły progres.

 

Najprościej przecież byłoby sprzedać za sporą sumę Iviego Lopeza czy Vladana Kovacevicia. A za Frana Tudora częstochowianie mogliby kupić pięciu tzw. "starych Słowaków". Tak jednak nie uczyniono. Tym bardziej należało wierzyć, że Świerczewski "bawi się" z mediami, bo gdyby faktycznie szukał oszczędności, skład RKS-u wyglądałby znacznie gorzej.

 

Zamysł właściciela Rakowa jest słuszny. Inwestujemy po to, aby za chwilę mieć jeszcze więcej funduszy na kolejny rozwój klubu. RKS miał być jednym z najsłabszych beniaminków PKO BP Ekstraklasy, potem jednym z najsłabszych reprezentantów Polski na scenie europejskiej, a teraz jednym z najsłabszych mistrzów Polski. Liczą się jednak czyny, nie słowa.

 

- Zanim Raków został mistrzem Polski, ogłoszono, że Marek Papszun odchodzi, a właściciel klubu Michał Świerczewski powiedział, że będą "jeść małą łyżeczką" i będą brać tylko takich zawodników, którzy mają karty na ręku. To była zapowiedź, że zwalniamy. Okazało się, że blefował. To była jego zręczna, sprytna gra. Wszyscy daliśmy się nabrać. Są możliwe kolejne transfery i to jest taka ucieczka do przodu. Właściciel próbuje znaleźć nową drogę, dosypując więcej pieniędzy, bo to się po prostu będzie opłacać. Awans do fazy grupowej to jest kilkanaście milionów euro. Potem można jeszcze w niej zarobić dodatkowe pieniądze. Kiedyś Zbigniew Boniek powiedział, że polskie kluby powinny skoncentrować się na działaniach na arenie europejskiej, bo tam są pieniądze. Raków jest blisko tych wielkich pieniędzy i potem wydawania ich oraz zarabiania następnych - powiedział Cezary Kowalski.

 

Przed Rakowem dwumecz z FC Kopenhaga. Częstochowianie mają już pewny udział w fazie grupowej Ligi Europy, co należy uznać za spory sukces, biorąc pod uwagę występy naszych drużyn w pucharach w ostatnich latach. Jeżeli jednak ktoś myśli, że pod Jasną Górą już cieszą się z tego co jest, to jest w błędzie. Dostojna melodia hymnu Champions League działa na wyobraźnię, której Świerczewskiemu i Rakowowi nie brakuje.

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie