Turcja w koronie!

Siatkówka
Turcja w koronie!
fot. PAP
Melissa Vargas i Ebrar Karakurt, gwiazdy reprezentacji Turcji.

Po niemal trzech tygodniach walki i bardzo zaciętym spotkaniu finałowym tytuł mistrzyń Europy wywalczyły siatkarki z Turcji. Droga ekipy Daniele Santarellego w turnieju była niezwykle trudna, chyba nawet najtrudniejsza. Ćwierćfinał z biało-czerwonymi, wyniszczający półfinał z walczącymi o obronę tytułu Włoszkami i na deser zażarty bój z mistrzyniami świata Serbkami.

Jeżeli ktoś zastanawiał się, dlaczego do meczów o medale był dzień przerwy i czy oby na pewno był potrzebny, to patrząc na poziom meczów w czwórce - zdecydowanie tak. Po pierwsze, bo dawał czas na regenerację, a po drugie szansę na należyte przygotowanie taktyczne.

 

Turczynki to ekipa, która potrafiła ukryć wszystkie swoje słabe strony, a wyeksponować to, co ma najlepszego. Melissa Vargas i Ebrar Karakurt, podobnie jak rozgrywające Cansu Ozbay i Elif Sahin, znakomicie funkcjonowały, dopełniając i wymieniając się w zależności od potrzeb. A do tego trafiły z wyborną formą na cały turniej. Nic więc dziwnego, że druga korona tego sezonu trafiła na ich głowy.


Jako największe rozczarowanie imprezy można przedstawić Włoszki. O wewnętrznych problemach teamu mówiło się na długo przed rozpoczęciem czempionatu starego kontynentu, ale do tej pory nie miały one tak dużego wpływu na zajmowane w ważnych imprezach lokaty. Niezwykle więc trudno zrozumieć rewolucje, jakie w tym roku przeprowadził trener Davide Mazzanti. Brak Moniki De Gennaro, Christiny Chirichelli czy Catheriny Bosseti to tylko ich początek, bo kto zrozumie posadzenie na ławce jednej z największych strzelb ostatnich lat Paoli Egonu? Coraz głośniej mówi się także, że nie zobaczymy jej w Łodzi podczas kwalifikacji olimpijskich.


Holenderki - obok Turczynek - to z kolei największe wygrane turnieju. Spokój, technika i poszanowanie piłki to cechy, o których warto wspomnieć, charakteryzując Pomarańczowe. Świetne środkowe Indy Baijens i Juliet Louis wraz z koleżankami zapracowały na miano najlepiej blokujących w turnieju i ciężko się z tym nie zgodzić, bo w systemie blok-obrona wszystko chodziło jak po sznureczku. Na słowa pochwały zapracowała także przyjmująca Marrit Jasper, filigranowa zawodniczka o olbrzymich umiejętnościach technicznych i wielkim sercu do gry w siatkówkę, którą można by porównać do naszej Oli Jagieło.


Serbia to z kolei zespół Tijany Bosković, któremu, jak mówi sam Giovani Guidetti, zabrakło przede wszystkim przyjęcia. Bo co z tego, że ma się taką Maję Ognjenović, jak nie ma komu przyjąć? Srebro dla mistrzyń świata i brązowych medalistek z Tokio to na tuż po meczu mało satysfakcjonujący wynik, ale po czasie i on zostanie doceniony.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie