Sardynia prawdę Ci powie

Moto
Sardynia prawdę Ci powie
fot. Polsat Sport
Sardynia prawdę Ci powie

Olbia, miasto położone w północno-wschodniej części Sardynii, będzie gospodarzem czwartej rundy MŚ w motorowodnej Formule 1. Ubiegłoroczny wyścig udowodnił, że nie tylko w Calgiari można zorganizować ciekawe zawody F1H2O. Polski kierowca Orlen Teamu, Bartek Marszałek z dużymi nadziejami przygotowuje się do kwalifikacji i wyścigu przy Molo Brin w Olbii.

Włosi lubią wyścigi motorowodne. Popijają podwójne espresso, delektują się lasagne i spoglądają na cieśninę świętego Bonifacego oddzielającą Sardynię od Korsyki i z zaciekawieniem oglądają łodzie zacumowane przy pomoście. W Olbii nikogo nie przeraża fakt, że na Sardynii nie wystartuje obrońca tytułu mistrzowskiego – Amerykanin Shaun Torrente, który został zawieszony na jedną rundę. Shaun ominął jedną boję podczas GP Francji w lipcu w Macon i teraz zamiast zakładać kask i urywać cenne ułamki sekund, może szykować się na grudniowe wyścigi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

 

Dla Włochów najbardziej ekscytujący będzie hałas łodzi i wrzawa, gdy w piątkowych wolnych treningach wystartuje Alberto Comparato. Przy Piazza Matteotti zaroi się od fanów motorowodnego szaleństwa, a nawet zakochani w sakralnych budowlach oderwą na moment wzrok od średniowiecznej bazyliki San Simplicio, aby obejrzeć jak taflę wody pruje bolid Jonasa Anderssona. 29 września w godzinach 9.00-14.00 odbędzie się odbiór techniczny łodzi, chwilę później kierowcy będą uczestniczyć w odprawie i wysłuchają mądrych słów dyrektora wyścigu: Portugalczyka Luisa Miguela Ribeiro. Będą eleganckie życzenia ukończenia wyścigu w zdrowiu, bo żaden z kierowców nie chce wylądować w szpitalu Jana Pawła II w Olbii, który pełni rolę oficjalnej placówki medycznej dla uczestników GP Sardynii. Następnie lekki posiłek, ostatnie poprawki przy śmigłach i walka o jak najlepsze osiągi. Nie będzie czasu, aby wybrać się do uroczego wąwozu Su Gorropu. To największa atrakcja Sardynii tuż obok obłąkańczo pięknej plaży La Pelosa…

 

Kulturowy tygiel w Cagliari

 

W maju 1998 roku do Cagliari dotarła pokaźna grupa zakochanych w smarach, prędkości, dwusuwowych silnikach szaleńców. Na padoku pojawił się Argentyńczyk urodzony w… Liverpool Carlos Maidana, Fin Pertti Leppala, Norweg Frode Sundsdal, Meksykanin Javier Amtmann, Węgier Rudolf Mihaldinecz i Amerykanin Scott Gillman. Gillman tak bardzo uległ fascynacji Italią, że niebawem poślubił Włoszkę, co zupełnie nie przeszkodziło mu w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. A zatem prędkość łodzi, włoska kuchnia i miłość bywają kluczem do sukcesu…


Dwa lata później, w lipcu 2000 roku paleta państw reprezentowanych w Cagliari poszerzyła się. Do grona uczestników dołączył Brazylijczyk Paul Gaiser, kierowca z Arabii Saudyjskiej Laith Pharaon i zdolny chłopak z Al Ain – Awad Al Qubaisi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Brytyjczyk Jonathan Jones, który dziś zajmuje się komentowaniem wyścigów w tzw. światowym przekazie, 23 lata temu zajął czwarte miejsce w wyścigu rozegranym w Cagliari. "Pamiętam, że południowa część Sardynii roi się od fanatyków futbolu, którzy pałają nienawiścią do klubów z północy Sardynii. Przed rokiem w Olbii nie zauważyłem oszalałych fanów piłki nożnej. Tu bardziej kochają wyścigi łodzi, jak mniemam" – przyznaje Jonathan Jones.


W 2001 roku w Cagliari błyszczał Rosjanin Wiktor Kunicz, który triumfował w wyścigu. Vernon Smith (RPA) nie ukończył wyścigu, pecha miał Japończyk Yutaka Sugihara, a na czternastej pozycji uplasował się kierowca z Malezji – Loi Kong Yaw…
Ciekawostkę stanowi fakt, że przed dwiema dekadami w Cagliari startował Thani Al Qamzi, a w tegorocznym wyścigu Thani pojedzie w GP Sardynii ze swoim bratem Rashedem.


Po raz ostatni zawody w Cagliari odbyły się w 2004 roku, a triumfował w nich Amerykanin Scott Gillman. Pojawiła się opcja organizacji GP Włoch w Como i skwapliwie z niej skorzystano, tym bardziej, że akwen w Como polubił ówczesny król wyścigów – Guido Cappellini.

 

Stromoy pracuje nad czterosuwem

 

Partnerka Bartka Marszałka z teamu – Norweżka Marit Stromoy nie próżnuje. Uzdolniona wokalistka jazzowa nie potrafi żyć bez nadmiaru decybeli, a że bolidami ściga się od 2007 roku, wciąż nie może oprzeć się żądzy rywalizacji. Zarówno na scenie muzycznej jak i w łodzi.
Marit Stromoy nie ukończyła wyścigu w Indonezji. W Chinach radowała się szóstym miejscem i pięcioma miejscami do klasyfikacji MŚ. We francuskim Macon Norweżka nie dopłynęła do mety, a okres dwóch miesięcy dzielący zawody w Macon od rundy w Olbii wykorzystała na zgłębianie tajemnic czterosuwowego silnika. "Jako zespół jesteśmy bardzo podekscytowani kolejnym rozdziałem w historii sportów motorowodnych. Odebraliśmy łódkę robioną na zamówienie we Włoszech i przetransportowaliśmy ją do naszego warsztatu w Norwegii. Nowa łódź została zaprojektowana specjalnie z myślą o tym, aby zamontować w niej czterosuwowy silnik Mercury. 360 Apex to model, który sprawi, że emisja spalin zostanie zmniejszona o 90% co bardzo podoba się naszym sponsorom. Skandynawia słynie z dbałości o ekologię".


W Sandefjord, gdzie Marit posiada swoją bazę mieszka około 40 000 osób. Pod kątem logistycznym to wspaniałe miejsce dla Norweżki – bliskość lotniska sprawia, że wszędzie łatwo się przedostać. A gdyby zatęskniła za koleją, w każdej chwili może wsiąść do pociągu i dotrzeć przez malownicze tereny do samego Oslo. To jej pomysł na wyciszenie po morderczych wyścigach…


Stromoy miała 12 lat, gdy debiutowała w kategorii S-550. Zdobyła mistrzostwo Europy, mistrzostwo Nordyckie, a w 2019 roku udowodniła, że w rywalizacji z najszybszymi kierowcami świata nie jest bez szans, gdyż sięgnęła wówczas po brązowy medal. Tuż przed GP Sardynii, bo 25 września Marit Stromoy będzie obchodzić 47 urodziny, ale w sporcie, w którym doświadczenie jest na wagę złota, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.


O medalu marzy jej kolega z teamu – Bartek Marszałek. Polak zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji MŚ ze stratą zaledwie 7 punktów do Holendra Ferdinanda Zandbergena.

 

Albania wkracza na scenę

 

Włoscy promotorzy szybko wypełnili lukę po wypadnięciu francuskiego Macon z kalendarza przyszłorocznych MŚ. Premier Albanii – Edi Rama, niegdyś malarz i koszykarz, przyjął w Tiranie Raimondo di San Germano – szefa F1H2O. Uzgodniono, że w dniach 6-7 lipca 2024 roku na jeziorze Ohrid (najgłębszym na Bałkanach) odbędzie się GP Albanii. Edi Rama wykonał sprytny manewr, gdyż 4 lipca będzie świętował 60 urodziny, a w weekend po urodzinach odwiedzi miejscowość Pogradec i przyjrzy się jak rozbryzgana woda dotyka bolidu Bartka Marszałka i Sami Selio…


Ta decyzja sprawia, że w 2024 roku kalendarz MŚ F1H2O prezentuje się imponująco. W lutym światowa czołówka dotrze nad Lake Toba (Indonezja). W marcu Wietnam ugości kierowców, w kwietniu gospodarzem trzeciej rundy będzie chińskie Zhengzhou. W lipcu wyścigi przeniosą się do Europy, we wrześniu zawitają do Olbii na Sardynii. W grudniu tradycyjny finisz sezonu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Szardża). Po cichu włoscy promotorzy liczą na Indie, gdyż kandydatura Bombaju byłaby idealna w listopadzie, ale w tej materii wciąż trwają negocjacje…

Tomasz Lorek/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie