Skandal w meczu Fortuna Pucharu Polski. "Zostałem prawie pobity przez prezesa"

Do skandalicznych scen doszło w trakcie wtorkowego meczu Fortuna Pucharu Polski pomiędzy Skrą Częstochowa a Polonią Warszawa. W trakcie meczu czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie otrzymał szkoleniowiec gości Rafał Smalec, który następnie został odesłany przez sędziego na trybuny. Tych jednak ekipa z Loretańskiej nie posiada, toteż trener "Czarnych Koszul" udał się w miejsce tuż nad ławką rezerwowych. Tam doszło do dantejskich scen.

Skandal w meczu Fortuna Pucharu Polski. "Zostałem prawie pobity przez prezesa"
fot. Cyfrasport
Rafał Smalec

Według relacji samego Smalca, miał on zostać brutalnie odciągnięty od barierek przez służby ochrony, ale i... samego prezesa Skry. A to dlatego, że przebywał w niedozwolonym miejscu, gdzie znajduje się tzw. ciąg komunikacyjny.

 

— Chciałem powiedzieć o wspaniałym skandalu, który dla mnie się wydarzył na tym pięknym obiekcie, gdzie doszło do rękoczynów. Zostałem prawie pobity przez prezesa klubu i panów ochroniarzy, którzy zaczęli mnie łapać za szyję, za ręce, zaczęli odganiać i wyrywać od barierek, bo nie można było stać w miejscu, w którym nie było zaznaczone, że nie można stać. Dostałem czerwoną kartkę, nie wiem za co. Stanąłem sobie na górze, a za chwilę okazało się, że było to niedozwolone miejsce. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Pan ochroniarz zaczął mnie nagle łapać za szyję, dusić, wciskać mi "jabłko Adama" do środka i twierdził, że on mnie nie dotyka. Prezes klubu zaczął mnie szarpać - powiedział Smalec na pomeczowej konferencji prasowej.

 

Do wspomnianej sytuacji odniosła się Skra, która w oświadczeniu zaprezentowanym na stronie internetowej opublikowała swój punkt widzenia.

 

"Trener Rafał Smalec mówi o "skandalu, który wydarzył się na tym obiekcie". My chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na fakt, że można użyć takich słów, ale raczej w odniesieniu do zachowania trenera. Wszystko zaczęło się od niezwykle ekspansywnej reakcji ławki Polonii (której następstwem były nawet wrzucone na boisko butelki). W efekcie szkoleniowiec został ukarany czerwoną kartką.

 

Trener Smalec postanowił jednak stanąć nad ławką rezerwowych i dyrygować drużyną. Problem polega na tym, że przebywał w strefie, w której przebywać nie mógł. Został zaproszony na oddaloną o kilkanaście metrów trybunę prasową. Mógł również udać się do budynku klubowego.

 

Służby porządkowe, pełniąc swoje obowiązki, próbowały wytłumaczyć trenerowi Smalcowi, iż nie może przebywać w miejscu, w którym był (informowały o tym znaki zakazu). Ochroniarze przekonywali trenera do opuszczenia "wykluczonej" strefy, lecz Rafał Smalec zachowywał się w sposób wulgarny, agresywny, nie zamierzał zastosować się do próśb i poleceń służb porządkowych, które w takim wypadku mogą interweniować.

 

Udział prezesa Skry Częstochowa w incydencie ograniczył się do próby uspokojenia sytuacji i uświadomienia trenerowi Rafałowi Smalcowi, że ze względu na zapisy regulaminowe powinien przenieść się w inne miejsce.

 

Aktywny udział w zdarzeniu brał także asystent pierwszego trenera Polonii, Maciej Wesołowski, który również został ukarany czerwoną kartką. Podobnie jak trener Smalec nie stosował się do zaleceń służb porządkowych, które wykonywały swoją pracę i klarownie TŁUMACZYŁY powody swoich próśb" - brzmi treść komunikatu (pisownia oryginalna).

 

Mecz w Częstochowie dostarczył również wiele emocji sportowych. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Polonii 3:2 po dogrywce.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie