Kryzys czy pseudokryzys? Lewandowski ma uratować barceloński projekt

Piłka nożna
Kryzys czy pseudokryzys? Lewandowski ma uratować barceloński projekt
fot. PAP/EPA
Piłkarze FC Barcelona

Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, ale nie jest. We wtorek na Estadi Olimpic pierwszy z trzech testów Barcelony, który może zadecydować o jej przyszłości w Europie, a w dalszej perspektywie także w lidze krajowej. A może i sytuacji Xaviego w roli szkoleniowca zespołu?

Drużyna jest po kilku niewyraźnych występach, porażkach w El Classico i w Hamburgu z Szachtarem, po remisie z Rayo Vallecano. Niby jeszcze nic złego się nie wydarzyło, ale czwarta pozycja w La Liga plus obawa przed spotkaniem z Porto potęgują niepokój w stolicy Katalonii.

 

ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski trafi na ławę? Adam Nawałka mówi otwarcie! „Body langauge Roberta”


Zaledwie dwie wygrane w pięciu ostatnich meczach, licząc wszystkie rozgrywki, to kiepska rekomendacja. Dlatego we wtorek czeka nas mecz pod wysokim napięciem. Ostatnie tygodnie są pełne wątpliwości, grę „Barcy” określa się jako nierozpoznawalną. Porażka może oznaczać konieczność nerwowego wieczoru w Antwerpii za dwa tygodnie, stratę kolejnych finansowych bonusów za punkty, ale też wywołać eskalację plotek na temat Xaviego, a tych jest i tak coraz więcej. Dziś Porto, potem Atletico Madryt i Granada, a więc czołówka ligi, bezpośredni rywale w Primera. Jeżeli okazałoby się, że Barcelona się potknie, cały ten projekt pod szyldem byłej gwiazdy drużyny okaże się fiaskiem. Dziś – pisząc kolokwialnie – nic nie ma prawa się „wysypać”. Ale awans miał być przecież zapewniony już dwa tygodnie temu z Szachtarem, a skończyło się na 0:1.


Barcelona potrzebuje lepszej budowy akcji od tyłu i być może powrót Frenkiego De Jonga usprawni konstruowanie. Skrzydła wreszcie mają na powrót wygrywać pojedynki w bocznych sektorach boiska, bo z tym też jest problem. Bez poprawy tych elementów trudno będzie oczekiwać, że do siatki trafiać będzie ten, który po to został tu sprowadzony. Król strzelców ubiegłego sezonu La Liga, Robert Lewandowski.


W Barcelonie nikt nie ma pretensji do Polaka. Nie ma tu nikogo, kto może wyręczyć go z rozpisanej dla niego roli. Priorytetem ma być umożliwienie mu pokazania swojego najlepszego – czytaj najgroźniejszego - oblicza. Sprawienie, by miał więcej sytuacji. Bo wiadomo, że w „szesnastce” jest ciągle skuteczny. Mecz z Alaves pokazał, że jeśli otrzyma dobre podanie (wtedy od Julesa Kounde), wykona swoje zadanie perfekcyjnie. Wyrównująca bramka z Rayo, choć samobójcza, też nie powstałaby, gdyby nie atak „Lewego” na dośrodkowanie Alejandro Balde.


Lewandowski nie będzie młodszy, ale przy odpowiednim serwisie zawsze jest w stanie zrobić swoje. W polu karnym wciąż jest jednym z najlepszych na świecie. Wszyscy doskonale wiemy, że opuszcza je tylko wtedy, kiedy czuje, że dostaje w nie za mało piłek. Często irytujemy się na to, oglądając mecze reprezentacji.


Joan Laporta zapewnia, że Xavi jest „bezpieczny”, ale i tak huczy od plotek na temat tego, że były rozgrywający nie potrafi znaleźć recepty na pojawiające się kłopoty, mimo że skład ma dużo mocniejszy niż w ubiegłym mistrzowskim sezonie. Trener Porto Sergio Conceicao uśmiecha się pod nosem i uważa, że to, co dzieje się teraz w Barcelonie, to nic poważnego, nazywając ten cały zgiełk „pseudokryzysem”.


Ale musi też mieć świadomość, że wieczorem jego piłkarze mogą w tej kwestii sporo zmienić. U siebie podarowali zwycięstwo „Barcie”, tracąc piłkę w środkowej strefie pod koniec pierwszej połowy i Ferran Torres wykorzystał jedyną w tym meczu swoją sytuację. Hiszpan wszedł wtedy na plac gry po półgodzinie, gdy kontuzji doznał Robert Lewandowski. Na Dragao piłkarsko lepsi byli jednak ówcześni gospodarze. A wtedy rywal nie był jeszcze nawet w „pseudoimpasie”.


Jeżeli Xavi nie rozwiąże we wtorek mankamentów w grze drużyny, a ta – jak w Hamburgu – nie stworzy Lewandowskiemu jakiejś dogodnej sytuacji, w klubie może dojść do tąpnięcia. Czterdziestoletni Pepe, który jako piłkarz Realu Madryt niejednokrotnie napsuł już krwi napastnikom Barcelony, znów może tu być wrogiem publicznym numer jeden.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie