Rosjanie jadą na igrzyska, a w nim się krew gotuje. Legenda dosadnie o decyzji MKOl

Inne
Rosjanie jadą na igrzyska, a w nim się krew gotuje. Legenda dosadnie o decyzji MKOl
fot. PAP
Krzysztof Kosedowski

Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska. W Paryżu wystąpią pod neutralną flagą, ale jednak. Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął taką decyzję, bo uznał, że nie należy karać sportowców za postępowanie rządu. I nie ma znaczenia to, że na Ukrainie trwa wojna, w której giną ludzie, a Rosja jest agresorem. – Pieniądze żądzą światem – tak decyzję MKOl komentuje były pięściach Krzysztof Kosedowski, który na IO w Moskwie w 1980 roku zdobył brąz.

MKOl od kilku miesięcy szykował świat na tę decyzję. Już wcześniej mówiło się, że Rosjanie i Białorusini dostaną zgodę na występy na igrzyskach w Paryżu, bo nie można karać sportowców za grzechy polityków.


„To skandal. Pieniądze żądzą światem”


Jednak nawet możliwość startu pod neutralną flagą oburza wiele osób. Kosedowski, brązowy medalista olimpijski mówi wprost: - To skandal. Pieniądze żądzą światem.


Bo dla naszego pięściarza (choć nie tylko dla niego) nie ma znaczenia, że Rosjanie i Białorusini nie będą formalnie reprezentować swoich krajów i nie użyją barw państwowych, ani nie usłyszą hymnu w razie zdobycia złotego medalu. – Krew się we mnie gotuje, jak słyszę o takich rozwiązaniach. Proszę mnie jednak nie ciągnąć za język, bo nie mam do powiedzenia niczego dobrego o Putinie i Ruskich – przekonuje Kosedowski dodając, że on ma jedną zasadę. – „Mówię grubo, albo wcale”. - Tu jednak musiałoby być bardzo grubo – przyznaje.


Może tych igrzysk wcale nie będzie


Nasz olimpijczyk uważa, że otwarcie drzwi dla Rosjan i Białorusinów i zgoda na ich powrót do sportu mogłaby nastąpić tylko wówczas, gdyby wojna w Ukrainie się zakończyła. Na razie jednak nic na to nie wskazuje. – A jeszcze się może okazać, że do igrzysk w Paryżu w ogóle nie dojdzie. Zobaczmy, co się dzieje na świecie. Mamy konflikt w strefie Gazy, jest jeszcze kilka ognisk zapalnych. Rosja to wszystko podsyca, bo to jest w jej interesie. Jeśli będzie więcej takich ognisk zapalnych, to kto wie, co się stanie – zauważa Kosedowski.


Był aktorem i wielką gwiazdą


63-letni Kosedowski to jedno z bardziej znaczących nazwisk w polskim boksie. Poza medalem zdobytym na olimpiadzie w Moskwie ma też w CV srebrny medal mistrzostw Europy. Pięściarzami byli jego bracia: Leszek i Dariusz. Wystąpił w kilku filmach (zagrał "Siwego" w Chłopaki nie płaczą).


Z igrzysk w Moskwie nie ma szczególnych wspomnień. – Ja byłem wtedy młodym chłopakiem (miał 19 lat – dop. aut.). Dla mnie liczyły się tylko zawody. Był trening, walka, a potem odpoczynek i od nowa. Żadnych cudów wtedy nie było, nie będę robił z siebie jakiegoś bohatera – przyznaje.


Pokonał mistrza z Montrealu


Kiedy jechał do Moskwy, to był w formie. Wygrał wcześniej turniej im. Feliksa Stamma i zdobył mistrzostwo Polski. Na początku trafił na Ku Yong-ju, mistrza z Montrealu. Poczuł, że nie ma nic do stracenia i pokonał faworyta 5:0. Następne walki też wygrał. Miał pecha, bo w półfinale nie mógł wystąpić przez kontuzję. Sidnei Dal Rovere brzydko zaatakował go w ćwierćfinale, nałożono mu 12 szwów.


Kosedowski zawsze był skromny i miał do siebie dystans. W rozmowie z Przeglądem Sportowym żartował ze swojej kariery aktorskiej. Mówił, że Linda z Gajosem by go wyśmiali. Nie lubi popularności. Gdy kiedyś grupka licealistów rozpoznała w nim „Siwego”, to wysiadł na następnym przystanku.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie