Alfabet Iwanowa. Nie wszystko było "Be"

Piłka nożna
Alfabet Iwanowa. Nie wszystko było "Be"
fot. Cyfrasport
Alfabet Iwanowa. Nie wszystko było "Be"

Najgorszy od lat rok reprezentacyjnej polskiej piłki dobiega końca. Po raz pierwszy od dawna bardziej cieszyły nas kluby niż kadra. Lech zagrał nawet w ćwierćfinale europejskiego pucharu i mimo że była to "tylko" Liga Konferencji, to trzeba się tym cieszyć i marzyć o tym, aby tego samego wiosną dokonała Legia. Poza tym jesienią mieliśmy dwa zespoły w grupowych rozgrywkach. Może nie wszystko było więc "Be"? Oto mój alfabet 2023 roku. Jeżeli zabrakło jakiejś literki, to z góry przepraszam.

A


Jak afery, aferki, awantury, artykuły o alkoholu, który pojawiał się w polskiej piłce zawsze, ale ostatnio jakby częściej. I to – co gorsza – nie tylko w seniorskiej reprezentacji. A może jak "Dywizja A" w Lidze Narodów, bo dzięki temu, że utrzymaliśmy się w niej jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka, zagramy w barażach o EURO…

 

B


Jak Bułka. Marcin Bułka. Mimo 24 lat w wielu podsumowaniach określony "odkryciem roku", mimo, że w jego CV były już Chelsea i Paris SG. Jednak dopiero słońce Nicei rozświetliło jego blask. Czy na tyle, że będzie to wkrótce pierwsza "jedynką" Biało-Czerwonych?

 

C


Jak czas. Dość krótki ostatnio dla kolejnych selekcjonerów kadry. Czy Michał Probierz dostanie go więcej niż Michniewicz czy Santos. Dużo zależeć będzie – prawdopodobnie od Cardiff. To walijskie miasto wpłynie na losy nie tylko nowego narodowego trenera.

 

D


Jak degradacja. Mimo że za nami nieco ponad połowa Ekstraklasy, zagląda już ona w oczy Łódzkiego Klubu Sportowego i Ruchu Chorzów, dwóch zasłużonych polskich klubów, które niedawno wróciły do elity i chciałyby w niej pozostać. Czy to się uda?

 

E


Jak Exposito. Erik. Najlepszy snajper ligi i największa gwiazda sensacyjnego lidera Śląska Wrocław. Niezrealizowane marzenie poszukującego od lat "prawdziwego" napastnika Rakowa Częstochowa. Być może także – jeszcze nieoficjalnie dyrektora sportowego Legii Warszawa Jacka Zielińskiego, kiedy jego umowa z dolnośląskim klubem latem dobiegnie końca.

 

F


Jak Fernando. Santos. To był zły znak, kiedy na powitalnej konferencji Portugalczyka prezes PZPN-u pomylił jego imię, przedstawiając go jako Felipe. Największą gafą było jednak nie to, a powierzenie mu naszej kadry. Patrząc jednak na to, co działo się już pod wodzą Michała Probierza, diametralnie lepiej nie było, prawda?

 

G


Jak Grabara. Kamil. Niespodziewanie najlepszy z Polaków jesienią w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Niechętnie patrzący na rolę rezerwowego w kadrze, więc doń niepowoływany. Jedna z największych zagadek w kontekście nie tylko przyszłości w reprezentacji, ale i tego, jak będzie ona wyglądała, gdy opuści Kopenhagę i przeniesie się do Wolfsburga.

 

H


Jak haker. Faktycznie, przydałby się jakiś informatyczny "kozak", który złamie kod w głowach niektórych polskich piłkarzy, bo przyjeżdżając na mecze reprezentacji, nie potrafią oni przestawić się na dyspozycję, którą często prezentują w swoich klubach. Ktoś musi w końcu zdjąć z nich blokadę, wprowadzić system antywirusowy albo zamontować takie łącze wi-fi, żeby wszystko zaczęło hulać jak trzeba.


I


Jak Ilja. Szkurin. Bramkostrzelny napastnik Stali Mielec, który najwybitniejszy występ zaliczył przy Łazienkowskiej, zabierając trzy punkty Legii Warszawa. Osiem zdobytych goli plasuje go wyżej nawet od innych znakomitych strzelców, którymi nie tak dawno chwaliła się Ekstraklasa: Imaza oraz Ishaka.

 

J


Jak Jagiellonia. Białystok. Wicelider tabeli za Śląskiem, ale prezentujący ciekawszą dla oka piłkę od wrocławian, posiadający zdecydowanie szerszy wachlarz boiskowych rozwiązań i zachowań od wrocławian. WKS ma najskuteczniejszego w tej chwili zawodnika ligi, Exposito, "Jaga" ma drugiego w tej klasyfikacji Bartłomieja Wdowika. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dotyczyło to napastnika, a nie bocznego defensora. Takie rzeczy, tylko u nas!

 

K


Jak Kiszyniów. Miasto, które zapadło w pamięć nie tylko każdego polskiego kibica, ale i Pawła Fajdka. Nasz utytułowany młociarz w swoim stylu nie odmówił sobie dopiec dyscyplinie, która jego zdaniem jest "przehajpowana". Zobaczymy, kto znajdzie się wyżej w Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu w pierwszą sobotę stycznia. Nasz piłkarski "skarb narodowy" czy pięciokrotny lekkoatletyczny mistrz świata?


L


Jak Lewandowski. Robert. Kiedyś najlepszy piłkarz świata, który teraz musi się pogodzić z tym, że nawet nagroda najlepszego w naszym kraju po raz pierwszy od lat nie znajdzie się w jego rękach. Piotr Zieliński przejmie berło? Jeśli tak, to czy na lata, czy tylko na tu i teraz? "RL9' broni się jak może swoim nienagannym prowadzeniem się przed efektami choroby o nazwie "peselioza", ale czy oszuka przeznaczenie? Czy doznamy jeszcze kolejnego zauroczenia?


Ł


Jak Łakomy. Łukasz. Chłopak z Puław, który był talentem w Akademii Legii, ale ukształtował się w Zagłębiu Lubin, z którego sprzedano go za dwa miliony euro do Young Boys Berno. Transfer wydawał się logiczny, liga "rozwojowa", klub z Champions League, idealnie, aby nie "odbić" się od ściany i ewoluować. 415 minut w Super League i 4 w Lidze Mistrzów to jednak chyba mniej, niż sam oczekiwał.

 

M


Jak Magiera. Jacek. Szkoleniowiec lidera Ekstraklasy z Wrocławia, który najpierw dał mu europejskie puchary, by zostać zwolnionym i wkrótce znów zatrudnionym, by ratować. Wiosną z realnymi szansami na swój drugi mistrzowski tytuł, po złotym medalu, który zawisł na jego szyi, gdy prowadził Legię Warszawa.


N


Jak Nene, Nono, Nahuel (Leiva), Naranjo. Obcokrajowcy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy są nie tylko kolorytem, ale prawdziwą siłą Śląska, Jagielloni i Korony Kielce. Na takich "stranierich" nie obraża się nawet Roman Kołtoń, często w swoich występach narzekający na nadmierną liczbę graczy z innym paszportem niż polski.


O


Jak Odra Opole. Wiosną broniła się przed spadkiem do 2. ligi, na zapleczu Ekstraklasy zajęła ostatnie bezpieczne miejsce. Jesienią przewodziła przez pewien czas w Fortuna 1 Lidze. Casus Śląska i Jagielloni, które podobny los przechodzą na najwyższym poziomie? Dla trenera Adama Noconia może to paradoksalnie i dobrze, że "obsunął" się na koniec roku na szóste miejsce. Mógłby być ofiarą własnego sukcesu, gdyby gorzej zaczął wiosnę.

 

P


Jak Peda. Patryk. Sensacyjny debiutant u Michała Probierza. A może nawet najbardziej zaskakujący w XXI wieku w polskiej piłce. I najmocniej krytykowany. Jak to? Zawodnik z Serie C w reprezentacji? "Circus i skandaloza", w takie słowa mógłby to ubrać Nenad Bjelica. Ciekawi jesteśmy, co z Patrykiem w temacie kadry wydarzy się w 2024 roku.


R


Jak rezygnacja. Marka Papszuna z funkcji trenera Rakowa Częstochowa. Mimo zdobycia Mistrzostwa Polski, mimo szansy powalczenia w eliminacjach o Champions League, choć pan Marek ogłosił swe odejście, gdy nie było to jeszcze stuprocentowo pewne. Reprezentacja, na którą czekał, trafiła jednak w ręce innego człowieka o inicjałach "MP", a oferty zagraniczne nie gwarantowały stabilności pracy i możliwości pełnej decyzyjnej niezależności. Naszej piłki nie stać jednak na brak Papszuna. Nie wierzę, by przez cały 2024 rok pozostawał bez pracy.


S i T


Jak Samiec-Talar. Piotr. Dla mnie jedno z objawień jesieni. Chłopak ze Środy Wielkopolskiej, który w Śląsku długo nie mógł się przebić, więc klub wypożyczał go do pierwszoligowych GKS-u Katowice i Widzewa, gdzie nadmiernie – mówiąc delikatnie – nie błyszczał. Wrócił, Magiera pomału go budował, kształtował i w ostatniej rundzie zaowocowało to czterema golami i pięcioma asystami. Od zera do bohatera.

 

V


Jak Van Den Brom. John. Były już trener Lecha Poznań. Bo Europa tym razem nie była "Kolejorzowi" dana, bo w Ekstraklasie tylko trzecia lokata i osiem punktów straty do lidera. Piłkarze narzekali na metody szkoleniowe Holendra. A przecież jeszcze w kwietniu bili się z nim o półfinał Ligi Konferencji. Wszystko szybko się zmienia.


W


Jak Widzew. Nieustający kibicowski fenomen, bo cokolwiek by się na nowym stadionie przy Piłsudskiego nie działo, drużyna zawsze może liczyć na wsparcie kompletu publiczności. W tabeli Ekstraklasy "szału nie ma", są tylko cztery punkty nad strefą spadkową, ale nikt tu nie wyobraża sobie, by przy tak mozolnej odbudowie pozycji RTS-u, ten mógł opuścić elitę już po dwóch latach od powrotu. Nastrój może poprawić Puchar Polski. Widzew mając w perspektywie mecz z Wisłą, co prawda w Krakowie, może być "czarnym" koniem rozgrywek?

 

Z


Jak Zalewski. Nikola. W jednym miesiącu za słaby na pierwszą reprezentację oddany młodzieżówce, by w kolejnym być najlepszy w obu meczach. Jego klubowa kariera w Romie to też klasyczny roller-coaster. Życzę mu, aby nadchodzący rok był stabilniejszy, pełen wzlotów i jak najmniejszej liczby upadków. I aby pisano i mówiono o nim już tylko ze względu na boiskowe dokonania.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie