Iwanow: Typowa Legia. Raków… też

Iwanow: Typowa Legia. Raków… też
fot. PAP, Cyfrasport
Iwanow: Typowa Legia. Raków… też

Wsłuchując się w głosy byłych piłkarzy Legii, a także jej kibiców, którzy pojawili się w niedzielę przy Łazienkowskiej, przewijało się jedno zwątpienie. Skoro w tej serii w piątek i sobotę wydarzyło się dla wicemistrzów Polski się tyle "dobrego", bo punkty potracili dwaj ostatni ekstraklasowi liderzy – Jagiellonia i Śląsk, to zespół ze stolicy "klasycznie" popełni grzech pychy. Bo często bywało tak, że jeśli wszyscy grali pod Legią, to ona sama już niekoniecznie…

Historia dopisywania sobie punktów jeszcze przed meczem jest tu dobrze znana. Wiosną ubiegłego sezonu po efektownej wygranej u siebie z Rakowem, zespół z Częstochowy w kolejnym spotkaniu potknął się w Radomiu. Legia grająca później z będącą już praktycznie w 1. Lidze Miedzią zamiast zminimalizować dystans do "Medalików", ledwo w Legnicy zremisowała. To był kluczowy moment tamtych rozgrywek.

 

ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski myślał o odejściu z reprezentacji! Padły też słowa o Michale Probierzu

 

Zespół Marka Papszuna mógł znaleźć się pod wielką presją. Warszawianie zamiast docisnąć pedał gazu, zaciągnęli ręczny. Mistrzowskie trofeum pojechało więc pod Jasną Górą.


Teraz jeszcze "nic się nie stało", remis z Puszczą nie ma aż tak kolosalnego znaczenia, jak wyżej wymienione zdarzenie, ale znów może pojawić się znane tu dobrze hasło, że Legia najczęściej przegrywa – bądź remisuje – z sobą samą. Jeżeli na skromnym, choć zawsze mającym swój pomysł beniaminku z Niepołomic, kandydat do tytułu zdobywa zaledwie dwa punkty, choć mocniej zabrzmi - traci aż cztery, to wystarczy spojrzeć na prostą matematykę: przy komplecie w bojach z Puszczą drużyna Kosty Runjaica byłaby w tej chwili jedynie o oczko niżej od ekip z Białegostoku i Wrocławia. Teza, że ligę wygrywa się nie hitami, a punktując z "maluczkimi", znów może znaleźć potwierdzenie.


W Rakowie po pierwszej w tym roku kolejce i porażce w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą zadrżało dość mocno. Wyszarpana wygrana z Piastem trochę ostudzi gorące głowy i wyciszy turbulencje, ale i w tym wypadku wróciłbym do historii. Drużyna z Częstochowy zazwyczaj dość ciężko wchodzi w wiosnę. W 2023 Raków po zimowych przygotowaniach remisował z… Wartą i Stalą Mielec i wymęczył wygraną z… Piastem.

 

Różnica była jednak taka, że wtedy zespół prowadził w tabeli, a dziś musi gonić. Ale patrzeć przed siebie to przecież podobno lepsza sytuacja, niż za siebie. I jakiekolwiek robienie już teraz wewnętrznego zamieszania, to najgorszy pomysł z możliwych. Przecież w trzech najbliższych kolejkach znów dojdzie do bezpośrednich starć zespołów naszego "Big Six". I to aż czterech. 1 marca Raków podejmie Lecha, który już w najbliższy weekend gości Śląsk. Legia niebawem zmierzy się z Pogonią, niedługo też będziemy pasjonować się rywalizacją Jagielloni z wrocławskim mistrzem jesieni. Ale języczkiem uwagi mogą być przecież także spotkania z dołem tabeli. Warta i Puszcza wiedzą jak to się robi.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie