Faworyci PlusLigi gubią punkty. Co z medalami? „Patrzę na to z dużą obawą”

Siatkówka
Faworyci PlusLigi gubią punkty. Co z medalami? „Patrzę na to z dużą obawą”
Fot. PAP
Faworyci Plus Ligi gubią punkty. Co z medalami? „Patrzę na to z dużą obawą”

Przed sezonem eksperci wymienili jednym tchem Jastrzębski Węgiel, ZAKSĘ i Asseco Resovię, jako faworytów to medali i wygrania ligi. Jastrzębski Węgiel jest liderem, gra swoje, ale ZAKSA może nawet nie wejść do play-off, a Resovia właśnie wpadła w duże turbulencje. Ireneusz Mazur, był trener i nasz ekspert, ma wątpliwości, czy ZAKSIE i Resovii uda się wyjść w tym sezonie na prostą.

ZAKSA przez ostatnia lata wygrywała wszystko, a teraz jest poza ósemką, więc na razie nie ma jej w play-off. Jakimś światełkiem w tunelu jest to, że drużyna przełamała się po dwóch porażkach i dwa ostatnie mecze wygrała. Jak się jednak spojrzy na szczegółowe statystyki ZAKSY, to w klubie nie mają się z czego cieszyć.

ZAKSA cierpi na własne życzenie

Jasne, że ZAKSA w tym sezonie mocno cierpi przez kontuzje, ale nasz ekspert Ireneusz Mazur zwraca uwagę na to, że kędzierzynianie cierpią na własne życzenie. – Drużyny grające w europejskich pucharach powinny mieć na uwadze obciążenia zawodników i budować składy z szeroką ławką. ZAKSA tego nie zrobiła – mówi Mazur.

 

ZOBACZ TAKŻE: "To spełnienie moich marzeń". Andrzej Wrona nie krył wzruszenia po zwycięstwie Projektu

 

Bo zespół bez zaplecza, to nie jest dobry zespół. – A w przypadku ZAKSY szybko okazało się, że tam brakuje zmienników i drużyna szybko straciła na jakości. Dopiero w trakcie sezonu próbowano ratować sytuację i szukano zastępstw, ale wiadomo, jak to jest. Rynek jest już przebrany i trudno o w miarę sensowne ruchy - zauważa były trener jasno dając do zrozumienia, że kontuzje w ZAKSIE tylko częściowo usprawiedliwiają kiepski wynik drużyny w bieżących rozgrywkach. Bo klub mógł się lepiej przygotować, mógł zbudować szerszą kadrę tak, by się lepiej zabezpieczyć w przypadku kłopotów zdrowotnych.

Już nie myślą o zrzuceniu Jastrzębskiego Węgla z tronu

Teraz sytuacja ZAKSY jest bardzo trudna. Nawet nie ma co mówić o medalach, skoro zespół nie jest pewny miejsca w ósemce. A przecież mówimy o drużynie, która po roku miał zrzucić z tronu Jastrzębski Węgiel.

 

- Jak się porówna zawodników ZAKSY i Jastrzębskiego Węgla pozycja po pozycji to powiemy, że ZAKSA jest na tyle mocna, żeby wygrać złoto. Jednak ZAKSA, pod wieloma względami, jest daleka od formy sportowej, a szybkie jej zbudowanie nie będzie łatwe. Nawet, jak dopisze im szczęście – komentuje Mazur.

 

ZAKSA ma już za sobą Ligę Mistrzów, Puchar Polski i została jej tylko Plus Liga. Na tym może się skupić. Chyba jednak nawet w samym klubie nie wierzą w to, że jest to możliwe. W styczniu zwolniono trenera Tuomasa Sammelvuo, a dwa tygodnie później prezesa Piotra Szpaczka. Te ruchy mogłyby wskazywać na to, że ZAKSA już czyści sobie przedpole przed następnym sezonem, że tylko o tym teraz myśli.

 

- To tak wygląda, jakby już budowano coś na przyszłość, co nie zmienia faktu, że jakby ZAKSIE udało się wejść do play-off, to nikt nie będzie chciał na nią trafić. Dla samej ZAKSY optymalnie byłoby nie trafić na Jastrzębski Węgiel, czyli zająć siódme miejsce. Jak powiedziałem ZAKSA w optymalnej formie i bez problemów zdrowotnych byłaby w stanie wygrać z mistrzem Polski, ale jednak ZAKSA ma problemy i w formie nie jest, więc taki początek play-off nie dla niej – zauważa Mazur.

 

Poza tym w Kędzierzynie mają ten kłopot, że kilku zawodników już jest myślami w innych klubach. Jasne, że wciąż chcą się pokazać z dobrej strony, ale jak nie idzie, to nie idzie, więc jest ucieczka do przodu.

Resovia wpadła w turbulencje. To niepokoi

Asseco Resovia, w odróżnieniu od ZAKSY, jest pewna gry w play-off. Jednak jej ostatnie wyniki mocno niepokoją. Ktoś powie, że to tylko dwie porażki. Pierwsza w Olsztynie (1:3), a ostatnia u siebie z beniaminkiem z Częstochowy (1:3). Jednak gra zespołu w tych dwóch spotkaniach mogła mocno zaniepokoić.

 

- Dziennikarsko byśmy powiedzieli, że to dość niespodziewana obniżka formy – analizuje Mazur. – Ważna jest jednak przyczyna. Myślę, że wpływ na to miały zawirowania na pozycji rozgrywającego, które zaczęły się od kontuzji Drzyzgi. Zaczęło się nerwowe szukanie, stawianie raz na tego, raz na tamtego. Drużyna się rozszczelniła, wpadła w turbulencje i to się przełożyło na wynik. Przegrana u siebie z beniaminkiem, przy całym szacunku dla częstochowskiej drużyny, to coś, czego nie da się wytłumaczyć. To są przecież drużyny z dwóch różnych biegunów.

 

Zdaniem Mazura Resovia mocno obniżyła jakość grania i widać, że ma problem z takim ustabilizowaniem formy na topie. Zespół posiada zawodników, których stać na duże granie, ale nie potrafi odpalić. – Ma potencjał na złoto, ale ta faza rozgrywek pokazuje dużą huśtawkę. Przy takich zawirowaniach nie da się walczyć o wygranie ligi – ocenia Mazur.

 

- Zresztą tam zaczyna robić się nerwowo i będzie trudno ustabilizować im wewnętrznie te naprężenia, które powstały. Ja patrzę na to z dużą obawą, choć równocześnie muszę przyznać, że to jeden z tych zespołów, co może zrobić skok. Jeden mecz może ich postawić na nogi. Nie wiem, czy taki mecz zagrają, ale szansa na to jest – kwituje siatkarski ekspert Polsatu Sport.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie