Zbigniew Boniek zajął mocne stanowisko ws. afery po Wisła – Widzew. "Guzik prawda!"

Piłka nożna
Zbigniew Boniek zajął mocne stanowisko ws. afery po Wisła – Widzew. "Guzik prawda!"
Cyfrasport/Radosław Jóźwiak
Zbigniew Boniek niedawno obchodził 68. urodziny. W tym czasie przyszedł na świat jego siódmy wnuk

- Nie wiem, czy wyniki głosowania Komisji PZPN-u będą już znane, zanim się ukaże ten wywiad, ale kibicuję temu, żeby przegłosowano, że powtórka meczu ma się odbyć, bo to by dopiero była herezja i zabawa (śmiech). Mówiąc już zupełnie poważnie, przecież wiadomo, że do żadnej powtórki meczu nie może dojść. Z prostej przyczyny – analizuje w rozmowie z nami wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek.

Zbigniew Boniek o narodzinach siódmego wnuka

Michał Białoński, Polsat Sport: Ma pan ostatnio szczęśliwy okres. Na 68. urodziny z życzeniami pospieszyli wszyscy święci, łącznie z prezesem Kuleszą, a chyba najlepszym prezentem było przyjście na świat siódmego wnuka? Kibice żartują, że jeszcze czterech i będzie wyjściowa "jedenastka" Zbigniewa Bońka.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mecz Wisła – Widzew zostanie powtórzony?! "Absurd! To kpina z klubów, mediów i opinii publicznej"

 

Zbigniew Boniek: Pewnie "jedenastki" nie będzie, bo w piłce nożnej nie ma mikstów, a u mnie jest czterech chłopaków i trzy wnuczki. Jak to się mówi, obywatelski obowiązek został spełniony, mam trójkę dzieci i siedmioro wnuków – siedmiu wspaniałych, ale chyba na tym się zakończy, bo jak rozmawiałem z dziećmi, to wydaje mi się, że teraz się zajmą konstrukcją, a nie produkcją (śmiech).

 

Ja mówię tak: polskie państwo nie ucierpi, bo o 800 plus się nie będę starał.

Zbigniew Boniek o błędzie Kamila Grabary

Przejdźmy do Ligi Mistrzów. Kamil Grabara w rewanżu z Manchesterem City przekonał się, że zbytnia pewność siebie i brak koncentracji mogą być zgubne? Sprezentował rywalom drugą bramkę.

 

Trudno mi powiedzieć, czy Kamilowi towarzyszył brak koncentracji. Faktem jest, że to, co miało wpaść do bramki, to wpadło, a drugiego gola, to faktycznie sam sobie wrzucił. Ale Grabara taki jest, jego się nie da zaszufladkować w jakiś schemat. Jest inteligentny, lubi błysnąć fajnymi wypowiedziami, powiedzieć coś, co go odróżnia od innych. Ta jego postawa, że on nie chce przyjeżdżać na zgrupowania kadry, bo nie interesuje go rola trzeciego bramkarza, trochę mnie, że tak powiem, bawi.

 

Dlaczego?

 

Idąc jego tokiem rozumowania, to na każde zgrupowanie powinien przyjeżdżać tylko jeden bramkarz, skoro pozostali nie chcieliby siedzieć na ławce. Kiedyś, jak skończy karierę, to zrozumie, że nieprzyjeżdżanie na zgrupowania reprezentacji było błędem.

 

Reprezentacja to jest jednak elita, 25-28 szczęśliwców z całego kraju.

 

Oczywiście, że tak. Poza tym, najlepszą drogą do tego, żeby nie siedzieć na ławce w reprezentacji, jest ciągłe dobre granie w klubie i niestrzelanie sobie takich bramek, jak ta w meczu z Manchesterem City. Oczywiście, to się zdarza. Ja Kamila bardzo lubię i wiem, że jest utalentowany. W zeszłym roku chciała go nawet Fiorentina, jej przedstawiciele dzwonili do mnie i się o niego pytali. Chcieli mieć pewność, że on faktycznie jest dobry. Ja uważam, że Kamil ma potencjał naprawdę bardzo duży, ale wypadałoby, żeby takich wpadek już unikał.

 

Drużyna ze wschodnich Niemiec, na dziś spoza top 4 w Bundeslidze – RB Lipsk,  napędziła stracha wielkiemu Realowi. Gdyby Openda miał lepiej ustawiony celownik "Królewscy" mogli być za burtą!

 

Po tym, jak Real wygrał w Lipsku, to pewnie nikt w jego szatni nie pomyślał, że w rewanżu na Santiago Bernabeu mogą być problemy. Siłą rzeczy poziom koncentracji jego zawodników był obniżony, co było widać na boisku i faktycznie, przy odrobinie szczęścia Lipsk mógł awansować, gdyby tylko wykorzystywał sytuacje.

Zbigniew Boniek o aferze po meczu Wisła - Widzew

Przejdźmy do krajowego podwórka. Mecz Fortuna Pucharu Polski Wisła – Widzew pokazał, że czasem sytuacja wymyka się spod kontroli. Błąd z golem na 1:1 był spory, natomiast żądania powtórzenia meczu, wyrok skazujący sędziego Kosa, jaki wydał szef sędziów, zanim na dobre opadł kurz, do tego Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN w 20 osób głosuje od wtorku do czwartku nad tym, co począć z protestem Widzewa – wszystko to jest dalekie od profesjonalizmu.

 

Nie wiem, czy wyniki tego głosowania będą już znane, zanim się ukaże ten wywiad, ale kibicuję temu, żeby przegłosowano, że powtórka meczu ma się odbyć, bo to by dopiero była herezja i zabawa (śmiech). Mówiąc już zupełnie poważnie, przecież wiadomo, że do żadnej powtórki meczu nie może dojść. Z prostej przyczyny: młody sędzia, pan Kos, popełnił błąd, uznając bramkę na 1:1, ale taka była jego decyzja i nie można powiedzieć, że on czegoś nie zauważył. On świadomie podjął taką decyzję. W ogóle nie ma żadnej możliwości powtórzenia tego meczu! Tymczasem do głosowania zabiera się 20 ludzi. Ktoś powiedział, że skoro jest oficjalny protest Widzewa, to trzeba go przegłosować. Guzik prawda! Nie trzeba głosować, to jest fałszywa demokracja. Nie trzeba głosować, z prostej przyczyny. Oczywiście, Widzew miał prawo złożyć protest, ale komisja ma obowiązek powiedzieć, że taki protest nie ma racji bytu, żadnego umocowania w przepisach.

 

Gdy Niemcy, w 1994 roku, nakazali powtórzenie meczu Bayern – FC Nuernberg, bo w pierwotnym terminie sędziowie uznali bramkę dla "Bawarczyków", której nie było, FIFA zagroziła wykluczeniem ich ze struktur.

 

To były zupełnie inne czasy. Co do meczu Wisła – Widzew, musimy mieć świadomość, że sędzia rzeczywiście popełnił błąd, ale zanim to nastąpiło, obejrzał zapis wideo i uznał, że bramka jest prawidłowa. Pewnie poniesie z tego powodu konsekwencje i pytanie, dlaczego tak postąpił. Być może nie wytrzymał presji, wielkie emocje, 108. minuta, napięcie, kłótnie, wcześniejsze błędy itd.

 

Natomiast pamiętajmy, że to była bramka na 1:1 i obie drużyny miały szansę, aby zmienić swój los.

 

To prawda, miały przed sobą całą dogrywkę.

 

W ostatnich jej sekundach wiślacy strzelili drugą bramkę. Oczywiście, jest mi przykro, bo - jak zawsze - kibicowałem Widzewowi. Natomiast nie ma żadnych podstaw, żeby myśleć o powtórzeniu meczu. Kto myśli inaczej, po prostu nie zna regulaminu. Oprócz tego ogólnego jest jeszcze regulamin Pucharu Polski. Jest w nim jasno napisane, że mecz nie może być powtórzony, nawet jeżeli sędzia popełni jakiś błąd.

 

Reasumując, wokół tego meczu miało być głośno i jest głośno. Natomiast w tym wszystkim jest więcej populizmu niż zdrowego rozsądku.

 

Sam jestem ciekaw, co by było, gdyby na pozycji spalonej nie było napastnika Wisły i nie doszłoby do popchnięcia obrońcy Widzewa. Ja uważam, że piłka i tak wpadłaby do bramki! Ale to jest gdybanie.

 

Gdyby słabe sędziowanie było przyczyną powtórzenia meczu, to okazałoby się, że rozegrany trzy dni później mecz Śląska z Widzewem też trzeba powtórzyć.

 

Dlatego, że łodzianom należał się rzut karny, po tym, jak Jordi Sanchez był ciągnięty za koszulkę?

 

Tak. I w ten sposób dojdziemy do absurdów. Poza tym, u nas staje się to nagminne: po meczach nie mówi się o tym, jak grała drużyna, tylko szukamy alibi na porażkę u sędziów. Trochę Widzew rozumiem, od wielu lat nie zdobył Pucharu Polski, nie pamiętam nawet, kiedy był w półfinale tych rozgrywek.

Zbigniew Boniek: Trzeba się przykładać do doboru sędziów

Ostatni półfinał z jego udziałem miał miejsce w 2003 r.

 

Czyli po 21 latach znów mógł to osiągnąć, a później walczyć o finał na PGE Narodowym z Piastem. Tymczasem przeszło mu to koło nosa. Co zrobić? Szkoda Widzewa, rozumiem jego żale i protesty, ale prawo i regulaminy mówią jasno, że ten mecz nie może być powtórzony. A mówienie o tym, że komisja PZPN-u musi głosować nad oficjalnym protestem klubu, jest nieprawdą. Szef komisji może powiedzieć: "Dziękujemy, wpłynął protest, ale on nie spełnia warunków, żeby go w ogóle rozpatrywać" i koniec tematu! Ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność.

 

Pan Kos musi się trochę zastanowić, bo ja już widziałem kilka jego meczów, prowadzonych na niższym poziomie. Zbyt łatwo daje się podpuszczać piłkarzom, gwiżdże na ich udawany krzyk.

 

Patrząc na to wszystko, mam takie poczucie odnośnie tego, co się dzieje z naszymi sędziami. Kiedyś wszyscy płakali na ich byłego przewodniczącego, pana Przesmyckiego. Narzekali, że był za długo. Ale za jego panowania, to była chociaż dyscyplina, był szefem w pełni tego słowa znaczenia. Sędziowie się go może nie bali, ale na pewno czuli przed nim duży respekt. A dzisiaj, gdy patrzę na to z boku, to dostrzegam za dużo samowoli.

 

Obecny szef sędziów Tomasz Mikulski publicznie ogłosił, że sędzia Kos popełnił błąd, ale jednocześnie nie wycofał go z obsady na rozegrany cztery dni później mecz Polonia Warszawa – Chrobry Głogów, gdzie był sędzią VAR.

 

To już jest inna kwestia. Natomiast ostatnio trochę tych błędów sędziowskich jest. Trzeba nad nimi popracować. Ja zresztą kiedyś powiedziałem, że VAR wykluczy bardzo dużo nieprawidłowych bramek i to się dzieje, natomiast polemika jest na innym poziomie, inaczej wygląda. Uważam też, że bardziej się trzeba przykładać do doboru sędziów. Z góry było wiadomo, że mecz Wisła - Widzew będzie miał potężne napięcie. Nie wiem, czy rozsądnym wyborem było wysłanie na takie spotkanie młodego sędziego. Tym bardziej, że widziałem pana Kosa w meczu Zagłębia Lubin z Cracovią i na pewno nie był w najwyższej formie. Niewątpliwie to utalentowany arbiter, ale nie ma teraz dobrego okresu. Podkreślam jednak – sędziowie to jest dobre alibi dla tych wszystkich, którzy przegrywają.

Zbigniew Boniek o porażkach Lecha: Za Rumaka przyjdzie van den Ktoś      

Przed startem piłkarskiej wiosny widział pan faworyta w Lechu Poznań. Tymczasem "Kolejorz" złapał zadyszkę - zremisował u siebie ze Śląskiem 0:0, poniósł dwie porażki z rzędu – z Pogonią w Pucharze Polski i z Rakowem aż 0:4. Czy trener Rumak ugasi ten pożar?

 

Trener Rumak miał wygrać 13 meczów i dwa zremisować, ale ten plan już mu się posypał. Wydaje mi się, że w Lechu problem jest głębszy i nie dotyczy tylko trenera. Ten klub przypomina szczęśliwą oazę: wszyscy się dobrze mają, są zadowoleni, zarabiają dużo, pieniądze są na czas, wszystko jest wspaniale. Tylko wyników nie ma. Był John van den Brom, po nim wzięli Rumaka. Jeśli ten przegra przez przypadek kolejny mecz, to znowu się pojawi van den Ktoś, bo decydentom wydaje się, że zmianą na ławce trenerskiej wszystko przypudrujesz.

 

Według mnie, tam jest potrzebna gruntowna zmiana mentalności, w samym środku. Wszyscy muszą mieć więcej ambicji, być bardziej wymagającymi w stosunku do samych siebie. Bez tego szkoda mi Lecha, bo ma najwięcej potencjału w całej polskiej piłce.

 

Dzisiaj Rumak jest łatwym celem dla wszystkich w Poznaniu, bo jeśli nadal się będzie w Lechu źle działo, to wskażą palcem właśnie na niego. Tymczasem problemem jest mentalność: "Jak wygramy, to fajnie, a jeśli przegramy, to nie ma za dużo szumu, wszyscy się przyzwyczaili".

Zbigniew Boniek o reprezentacji Polski

Wielkimi krokami zbliżają się baraże o Euro 2024. Michał Probierz i jego asystenci jeżdżą, oglądają, rozmawiają z piłkarzami. Ale problemów nie brakuje, szczególnie na środku, gdzie Piotr Zieliński ma kłopoty z regularną grą, a jeśli już dostaje szansę, to nie przypomina siebie samego. Jakub Moder musi jeszcze popracować, by odzyskać dawną formę, zaś Krystian Bielik doznał kolejnej kontuzji. Niewiele lepiej jest na skrzydłach. Michał Skóraś grywa w Brugge, Jakub Kamiński coraz rzadziej pojawia się w składzie Wolfsburga, podobnie jak Nicola Zalewski w tym Romy.

 

Tak jak w "Medalionach" Zofia Nałkowska napisała, że "Ludzie ludziom zgotowali ten los", tak my w tych eliminacjach sami sobie zgotowaliśmy taki los. Przecież my już powinniśmy być na mistrzostwach Europy, szykować bazę, logistykę, centrum prasowe na Euro 2024.

 

Jedne baraże, te z Mołdawią i Czechami przegraliśmy. Teraz gramy drugie. Natomiast problemy kadrowe nie dotyczą tylko nas, ale wszystkich – podobne mają w Walii, czy Estonii.

 

Umówimy się co do jednej rzeczy. Ten baraż to jest jeden mecz, bo z Estonią u siebie wygramy, pomimo problemów, jakie mamy. Estonia to zespół niewiele mocniejszy od Gibraltaru. Ciężary będą w drugim meczu. Uważam, że bardziej by nam pasowało mierzyć się z Finlandią niż z Walią. To będzie bardzo ważny papierek lakmusowy.

 

Niepojechanie na ME byłoby wielkim ciosem. Pamiętając o tym, jak łatwą mieliśmy grupę eliminacyjną. Nie wyjść z niej na jednym z dwóch pierwszych miejsc to była wielka sztuka, a jednak nie wyszliśmy. Nie dostać się na Euro 2024, nawet poprzez baraż, byłoby szalenie mocną stratą dla polskiej piłki. Nie tylko finansową, ale też wizerunkową. Nie pojechać na tak rozbudowane ME, podczas gdy do eliminacji było się losowanym z pierwszego koszyka, to byłoby wręcz żałosne!  

 

Trzymam kciuki, niech się Michałowi Probierzowi urodzi coś dobrego w głowie, co przeniesie później na boisko z korzyścią dla reprezentacji.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie