Wielkie odkrycie Probierza?! "Przypomina Kubę Błaszczykowskiego"

Piłka nożna
Wielkie odkrycie Probierza?! "Przypomina Kubę Błaszczykowskiego"
Cyfrasport/Łukasz Grochala
Wojciech Szczęsny, Robert Lewandowski i Michał Probierz gotowi na baraże o Euro 2024. Tomasz Frankowski (z lewej) ocenił porządki selekcjonera

- Dominik Marczuk to młody chłopak, który przebojem wszedł do Ekstraklasy. Jak przyglądam mu się z bliska od pół roku, to przypomina mi Kubę Błaszczykowskiego z jego początków w Wiśle Kraków, który nieopierzony wszedł do jej pierwszego składu i błyskawicznie łapał meandry gry w Ekstraklasie, co zaowocowało transferem do Borussii Dortmund. Nie zdziwię się, jeśli po sezonie również Marczuk gdzieś wyfrunie – powiedział nam Tomasz Frankowski, trzykrotny król strzelców Ekstraklasy.

Michał Białoński, Polsat Sport: Jak się panu podoba reprezentacja Polski, która ma najwięcej w historii powiązań z Jagiellonią, od Tarasa Romanczuka i Dominika Marczuka, przez Przemysława Frankowskiego i Karola Świderskiego po trenera Michała Probierza? Z pokonaniem Estonii nie powinna mieć problemów, gdyż ten zespół powinien ograć każdy zespół Ekstraklasy, ale czy nasza kadra poradzi sobie w finale barażu?

 

ZOBACZ TAKŻE: Probierz podał kadrę na Estonię. Ich odesłał na trybuny

 

Tomasz Frankowski, były napastnik Jagiellonii, Wisły Kraków i reprezentacji Polski: Życzyłbym sobie takiego optymizmu, jakim dysponuje pan redaktor. Pamiętajmy jednak, że nawet na mecz z Estonią wychodzi się przy wyniku 0:0 i trzeba udowodnić swoją wyższość, ale nie ma co ukrywać, że jeśli chcemy wystąpić w finale barażu przeciw Walii czy Finlandii, to w czwartek musimy wygrać. Najlepiej, żeby to zwycięstwo było gładkie i przekonywujące, ale ciężko było o takie w eliminacjach.

 

Jak się panu podobają porządki Michała Probierza, który z jednej strony obudził ducha zespołu, który był totalnie uśpiony za Fernando Santosa, ale z drugiej, nie ma jasnej wizji, choćby linii obrony, którą zaczynał od duetu Peda – Kędziora, z którego zrezygnował w powołaniach. Na dodatek Piotr Zieliński daleki jest od formy z zeszłego sezonu, czy z jesieni.

 

To prawda, że Michał dysponuje takim pozytywnym ADHD. Przejął kadrę po Fernando Santosie, który nie poradził sobie, choć wszyscy, łącznie ze mną mu kibicowali. Nie powiem, że teraz mamy trudny moment, ale dla Michała powinien być on właściwym czasem do wykorzystania, żeby znowu porwać polskie trybuny, a w czwartek na Narodowym spodziewam się kompletu publiczności, z przeciwnikiem, przeciwko któremu można pokazać dobry futbol. Natomiast nasz skład personalny i taktyka, to mnie jako kibica mniej interesują.

 

Czy zaskoczyło pana powołanie Marczuka, czy powrót do reprezentacji Romanczuka, którego po erze Adama Nawałki nikt nie powoływał?

 

Romanczuk to solidny pomocnik polskiej Ekstraklasy, który pewnego progu nie przeskoczy, ale w naszej lidze prezentuje dobry, wysoki poziom. Na dodatek Jagiellonia jest liderem, więc naturalną koleją rzeczy jest przyglądanie się jej kapitanowi. Natomiast gra Romanczuka w pierwszym składzie kadry, z całym szacunkiem dla niego, ale to według mnie jest delikatny niedobór bogactwa w środku pola.

 

Natomiast jeśli chodzi o Marczuka, to jest to młody chłopak, który przebojem wszedł do Ekstraklasy. Jak przyglądam mu się z bliska od pół roku, a bywam na meczach w Białymstoku regularnie, to przypomina mi Kubę Błaszczykowskiego z jego początków w Wiśle Kraków, który nieopierzony wszedł do jej pierwszego składu i, szybko biegając po skrzydle, błyskawicznie łapał meandry gry w Ekstraklasie, co zaowocowało transferem do Borussii Dortmund. Nie zdziwię się, jeśli po sezonie również Marczuk gdzieś wyfrunie.

 

Robert Lewandowski to jeden przypadek na miliony, Wojciech Szczęsny jest bramkarzem, ale z kadry na Euro 2012, gdy asystował pan Franciszkowi Smudzie, do dzisiaj w reprezentacji wytrwał też Kamil Grosicki, a byłby także Kamil Glik, gdyby nie kontuzja. 12 lat w piłce to epoka, a młodzi skrzydłowi nie naciskają na "Grosika". Nie sądzi pan, że to niepokojące?

 

Faktycznie, 12 lat od Euro 2012 mija, a to szmat czasu. Fakt, że w kadrze wciąż prym wiodą Szczęsny z Lewandowskim, to jednak ich zasługa, z uwagi reprezentowanie dwóch wielkich klubów – Juventusu i Barcelony, więc nikt nie podważa ich umiejętności w żadnym wypadku. Inni pokończyli kariery, a cieszy mnie, że Kamil Grosicki jest dobrym duchem Pogoni Szczecin i reprezentacji Polski. Probierz jest bodaj siódmym już selekcjonerem, który od czasów Franciszka Smudy podczas Euro 2012, zaufał Kamilowi. "Grosik" rozegrał już ponad 90 spotkań w barwach narodowych i nie kojarzę, żeby kiedykolwiek zawodził. Faktycznie, nowe twarze się pojawiały, ale równie szybko znikało. Dobrze by się stało, gdyby teraz wspomniany Marczuk na dłużej zagościł w reprezentacji. Wszystko w jego głowie i nogach.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie