Aleksander Śliwka szczerze o swoim stanie zdrowia. Co dalej z polskim siatkarzem?

Siatkówka
Aleksander Śliwka szczerze o swoim stanie zdrowia. Co dalej z polskim siatkarzem?
fot. PAP
Aleksander Śliwka w meczu przeciwko Projektowi Warszawa.

- Mam specjalną ortezę, która zabezpiecza i usztywnia palec, aby zapobiec odnowieniu się kontuzji. Palec jest w dalszym ciągu w fazie zrastania i przebudowy, ale już jest na tyle bezpiecznie, że mogę grać. Nawet w przypadku jakiegoś mocnego ciosu w bloku czy w obronie tak naprawdę grozi mi tylko ból - powiedział kapitan zespołu Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Aleksander Śliwka.

Zespół z Kędzierzyna-Koźla, wciąż aktualny wicemistrz Polski, do starcia z trzecim w tabeli PlusLigi Projektem Warszawa przystępował, będąc w zestawieniu na dziewiątym miejscu, co nie gwarantuje miejsca w fazie play-off. Podopieczni trenera Adama Swaczyny szczególnie w ostatnich kilku meczach nie prezentowali się zbyt dobrze, co poskutkowało m.in. porażką z Treflem Gdańsk 1:3.

 

ZOBACZ TAKŻE: Trener Projektu z dużymi pretensjami do sędziów! "Zamykają oczy i nie widzą, co się dzieje?"

 

W dwóch pierwszych setach spotkania z warszawianami zagrali jednak na bardzo wysokim poziomie i prowadzili już 2:0, dominując nad rywalami szczególnie w drugiej partii wygranej przez nich 25:16. W końcówce trzeciej odsłony popełnili jednak kilka prostych błędów, co pozwoliło siatkarzom Projektu wrócić do gry i finalnie odwrócić losy starcia. Mimo że gra kędzierzynian może już napawać kibiców optymizmem przed decydującymi spotkaniami, sami zawodnicy ZAKSY nie cieszą się z wyniku.

 

- Drużyna nie może być zadowolona, kiedy przegrywa mecz, w którym prowadziła 2:0 - zaznaczył przyjmujący.

 

Wicemistrz Polski traci obecnie jeden punkt do najlepszej ósemki i wyprzedzających go PSG Stali Nysa i Indykpolu AZS Olsztyn. Zespoły te do ostatniej kolejki będą walczyć o miejsce w play-off.

 

- Przed sezonem nie zakładaliśmy takiego scenariusza, natomiast los bywa przewrotny. Była duża ilość problemów, nie tylko zdrowotnych, z którymi się mierzyliśmy. Nie chcę już o nich pamiętać, nie chcę ich wymieniać, bo myślę, że to nie ma teraz najmniejszego sensu. Skupiamy się w tym momencie na tym, co możemy kontrolować, czyli na zagraniu ostatnich trzech meczów w dobrym stylu. Chcemy w nich być taką ZAKSĄ, jak w dwóch pierwszych setach spotkania z Projektem - podkreślił kapitan ekipy z Kędzierzyna-Koźla.

 

O liczbie problemów ZAKSY i powadze jej sytuacji świadczyć może fakt, że poniedziałkowe spotkanie po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczęła w najmocniejszym składzie, który rok temu walczył o medal PlusLigi i zwyciężył Ligę Mistrzów.

 

- Szóstka, która wyszła na boisko w tym meczu, w poprzednim sezonie była podstawową, a w tej edycji rozgrywek jeszcze nie grała. To pokazuje ile problemów zdrowotnych mieliśmy do tej pory. Nie chcę się jednak tłumaczyć i szukać wymówek, bo w dalszym ciągu jesteśmy w grze o play-off i nie zrezygnujemy do samego końca - zapowiedział kapitan ZAKSY, dodając, że zespół będzie śledzić wyniki innych drużyn walczących o miejsce w najlepszej ósemce.

 

Przyjmujący w poniedziałek rozegrał całe spotkanie po raz pierwszy od 13 grudnia, gdy w meczu Ligi Mistrzów doznał złamania palca. Przyznał, że brakuje mu jeszcze trochę do optymalnej dyspozycji.

 

- Na takim poziomie, żebym był z siebie zadowolony pod względem fizycznym, to zagrałem może dwa i pół seta. Później nie byłem już tak skuteczny i nie pomagałem drużynie tak, jak powinienem, między innymi też dlatego ten mecz się wydłużył i odwrócił. Będę dalej pracował nad tym, żeby wytrzymywać grę w spotkaniach w pełnym wymiarze. Adrenalina była wielka. Potrenowałem kilka dni w pierwszej linii i nie spodziewałem się, że w tym meczu będzie dobrze, bardzo się stresowałem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, czy podołam siatkarsko, fizycznie - podkreślił Śliwka.

 

Polak wypowiedział się także na temat swojego stanu zdrowia.

 

- Mam specjalną ortezę, która zabezpiecza i usztywnia palec, aby zapobiec odnowieniu się kontuzji. Palec jest w dalszym ciągu w fazie zrastania i przebudowy, ale już jest na tyle bezpiecznie, że mogę grać. Nawet w przypadku jakiegoś mocnego ciosu w bloku czy w obronie tak naprawdę grozi mi tylko ból - dodał.

 

Koledzy z zespołu i kibice ZAKSY przeżyli jednak chwile grozy, gdy po jednej z akcji w czwartym secie przyjmujący upadł na boisko, trzymając się za nogę i krzywiąc się z bólu. Na strachu się skończyło, bowiem był to tylko skurcz i siatkarz szybko wrócił do gry.

 

- Trenowałem dłuższy czas, przygotowywałem się na siłowni i w hali, jednak nie da się wytrenować gry w spotkaniu na takiej adrenalinie i takich emocjach. To spowodowało skurcze, ale bardzo się cieszę, że mogłem być na boisku i znowu rywalizować - przyznał kapitan kędzierzynian.

 

ZAKSA kolejną szansę na dopisanie punktów do tabeli będzie miała w piątek, gdy zmierzy się u siebie ze Ślepskiem Malow Suwałki.

 

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie