Skazują Polskę na pożarcie na MŚ! Jest mocna odpowiedź! Tomek Valtonen: Nie tylko w rękach bramkarza

Zimowe
Skazują Polskę na pożarcie na MŚ! Jest mocna odpowiedź! Tomek Valtonen: Nie tylko w rękach bramkarza
Cyfrasport/Michał Stańczyk
Polska szykuje się do występu na MŚ elity w Czechach. Tomek Valtonen (z prawej) ocenia jej szanse

Hokejowa reprezentacja Polski pod wodzą Roberta Kalabera weszła w ostatnią fazę przygotowań do MŚ elity w Czechach, które rozpoczną się już 10 maja, transmitować je będzie Polsat Sport. O szansach Polaków i powodach ich nieobecności w najsilniejszych ligach opowiedział nam ceniony trener Tomek Valtonen. Fin polskiego pochodzenia prowadził Podhale Nowy Targ i „Biało-Czerwonych” (2018-2020), a słowacką Duklę Michalovce doprowadził zdobycia dwóch brązowych medali.

Michał Białoński, Polsat Sport: Eksperci w Czechach twierdzą, że jednego spadkowicza z MŚ elity już znamy i jest nim Polska. Prowadził pan reprezentację Polski, zna pan od podszewki europejski i światowy hokej. Proszę zatem powiedzieć, jak pan ocenia nasze szansę na pozostanie wśród najlepszych?

 

ZOBACZ TAKŻE: Legenda nie przestaje zadziwiać! Niesamowity rekord 52-latka

 

Tomek Valtonen, były selekcjoner reprezentacji Polski, trener Dukli Michalovce: Ja myślę, że Polska ma szanse na utrzymanie. Oczywiście, bardzo ważny będzie mecz z Kazachstanem. W grupie zagra siedem meczów, można w nich zdobyć kilka punktów. Trzeba pamiętać o tym, że najmocniejsze drużyny fazy grupowej nie grają na sto procent. Kanada, Amerykanie, czy inne potęgi hokejowe podchodzą do tych pierwszych meczów bardziej treningowo, wiedzą, które z nich mają wygrać, by awansować do fazy pucharowej.

Polska zainauguruje swe występy na MŚ w Ostrawie meczem z Łotwą, 11 maja. Zna pan dobrze Łotyszy. W Michalovcach kapitanem jest żywa legenda łotewskiej reprezentacji Kaspar Daugavins, który zaliczył trzy sezony w NHL. Rok temu na MŚ Łotysze zdobyli brązowy medal, pokonując USA, a Daugavins wyprowadził kontrę, która dała im bramkę w dogrywce.

Fakt, że Daugavins gra na Słowacji dobrze świadczy o tamtejszej lidze. Pieniądze zainwestowane w ekstraligę Słowacji są coraz większe, a przez to i liga jest coraz silniejsza. Ja prowadziłem wielu zawodników na wysokim poziomie, ale myślę, że na słowacką ligę, to on jest najlepszy. Przede wszystkim jest wielkim liderem drużyny. Dba o siebie, jest profesjonalistą, pracuje bardzo mocno. Mam tylko pozytywne wrażenia na jego temat. W Michalovcach mamy też łotewskiego obrońcę Kristofersa Bindulisa. Jest również dobry, wszechstronny. Sam jestem ciekaw, jak będzie wyglądało starcie Polaków z Łotyszami.

Tomek Valtonen o Johnie Murrayu

Gdy prowadził pan reprezentację Polski, zaczęliśmy sprawiać niespodzianki, na czele z pokonaniem Kazachstanu na jego lodzie, w walce o IO, gdy John Murray obronił 50 strzałów. Od tamtego meczu minęły już ponad cztery lata. Czy „Jasiu Murarz” - jak go kibice nazywają, jest w stanie wziąć na barki sporą część odpowiedzialności za utrzymanie Polski w elicie?

John Murray to bardzo dobry bramkarz. Im większa presja na nim spoczywa, im groźniejszy rywal, tym lepiej broni. Ja myślę, że on będzie bardzo dobry na MŚ w Czechach. Oczywiście, nie może bronić w każdym meczu na sto procent. Sztab musi zdecydować, w których meczach będzie grał, a w których wystąpi jego zmiennik.

Generalnie myślę, że losy utrzymania Polski na MŚ elity nie mogą spoczywać jedynie w rękach bramkarza. Na pewno żadnego meczu Polacy nie przegrają przez Johna Murraya. Dzięki niemu możemy jedynie wygrać.

Tomek Valtonen wyjaśnia, dlaczego nie ma Polaków w najsilniejszych ligach

Trwają finały najsilniejszych lig Europy: szwedzkiej, gdzie Skelleftea rywalizuje z Rogle Angelholm, szwajcarskiej (Lausanne – Zurich), czeskiej (HC Pardubice – Ocelarzi Trzyniec), fińskiej (Tappara Tampere – Pelicans Lahti) i niemieckej (Eisbaren Berlin – Bremerhaven). Przeanalizowałem ich składy. Gra w nich 38 Szwedów, 34 Czechów, 30 Finów, 27 Szwajcarów, 17 Kanadyjczyków, 16 Niemców, dziewięciu Amerykanów, ośmiu Słowaków, pięciu Łotyszy, czterech Słoweńców, po trzech Duńczyków i Norwegów, dwóch Austriaków i jeden Francuz. Nie ma w tym gronie ani jednego Polaka. Wprawdzie Kamil Wałęga ma kontrakt z Ocelarzi Trzyniec, ale oni skorzystali z niego tylko w 11 meczach i później wypożyczyli do drugoligowe Frydka-Mistka. Dlaczego Polacy nie są w stanie zahaczyć się w najmocniejszych klubach Europy? Jako jedyny regularnie w czeskiej ekstralidze gra Paweł Zygmunt.

Ten problem jest już od dawna, że Polacy nie grają w silnych, zagranicznych ligach. Pierwsza sprawa, młodzi Polacy powinni wyjeżdżać jak najwcześniej za granicę. Tak robią Słowacy i Czesi, którzy udają się do krajów, w których szkolenie jest na najwyższym poziomie.

Druga sprawa, to fakt, że Polska Hokej Liga oferuje tak wysokie kontrakty, że czołowy polski hokeista zarobi więcej u siebie w kraju niż za granicą. Dlatego, żeby przebić się na wysoki poziom gry i zarobków za granicą, trzeba najpierw zgodzić się na grę za niższe stawki, przez kilka lat mocno pracować i dopiero potem zbierać owoce tej pracy. Ja bym powiedział, że to jest właśnie ten największy problem.

Oczywiście, trzeba zawierać kontakty, żeby dostać się gdzieś wyżej. Na przykład Dominik Paś był na testach w Michalovcach, nie przebił się, ale miał możliwość. Marcin Kolusz miał szansę w Finlandii. I takich kontaktów potrzebuje polski hokej, żeby najlepszych graczy pchać do lepszych lig. Tak długo, jak polscy zawodnicy będą grali tylko w Polsce, to tak długo hokej nie pójdzie do przodu.

Oczywiście, do tego trzeba dołożyć solidne, systemowe szkolenie młodzieży. Poruszamy zatem te same tematy, które poruszaliśmy cztery, pięć lat temu. Ważne jest szkolenie trenerów młodzieży, bo jak masz dobrych trenerów, to możesz liczyć na to, że wyszkolą ci dobrych zawodników. Ja myślę, że to jest ten największy problem.  

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie