Zascha Nygaard Lill najlepsza w Grand Prix w Sopocie, trzecie miejsce Tomasza Miśkiewicza

Aż ściska w gardle. Reprezentantka Polski usłyszała straszne słowa. "Do więzienia"

Niedzielne zmagania na sopockim Hipodromie były dla jeźdźców i ich koni przedsmakiem igrzysk olimpijskich. W Grand Prix maksymalna wysokość przeszkód wynosiła 160 centymetrów, czyli o zaledwie 5 cm mniej od tej z Paryża.

ZOBACZ TAKŻE: Triumf Christophera Burtona w Sopocie, Polak zrezygnował z walki o podium

Jak przystało na zawody rangi czterech gwiazdek, parkour nie należał do łatwych. Dość powiedzieć, że spośród pięćdziesięciu przejazdów w pierwszej rundzie tylko sześciu parom udało się pojechać na zero. Polskich kibiców z pewnością cieszył fakt, że w tym gronie był reprezentant Biało-Czerwonych, Tomasz Miśkiewicz na koniu Velvet Lazar, który na półmetku zawodów był liderem.

Niestety, w drugiej rundzie nasz zawodnik pojechał minimalnie wolniej od rywali i ostatecznie zajął w Grand Prix trzecie miejsce.

- Parkour był bardzo techniczny i trzeba było mieć tutaj olbrzymie umiejętności i bardzo dobrze przygotowane konie, by móc na takim poziomie rywalizować - powiedział Michał Tyszko, reprezentant Polski w jeździectwie.

Najważniejszy z konkursów CSIO4* Sopot Horse Show wygrała Dunka Zascha Nygaard Lill na koniu Stanley, przed Argentyńczykiem Damianem Ancicem na koniu Santa Rosa Chabacon.

- Bardzo się cieszymy, że Tomek Miśkiewicz wytrzymał presję i w rozgrywce pojechał dobrze i szybko. Trzecie miejsce na takich zawodach to niesamowite osiągnięcie i bardzo się z tego cieszymy. Szkoda, że byli szybsi, ale ja bardzo cieszę się również z tego, że mieliśmy zwycięstwo kobiety, bo bardzo dawno się to w Sopocie nie zdarzyło - powiedziała Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz, dyrektorka zawodów CSIO4* Sopot 2024.

Podczas czterodniowych zmagań CSIO4* Sopot Horse Show Polacy dostarczyli kibicom wielu wrażeń. Nasza reprezentacja mogła się choćby pochwalić dobrym wynikiem w Pucharze Narodów, który Biało-Czerwoni zakończyli na wysokim 7. miejscu.