Znamy pierwsze finalistki igrzysk w siatkówce. Zadecydował tie-break
Siatkarki reprezentacji USA wygrały z Brazylijkami 3:2 i awansowały do wielkiego finału igrzysk olimpijskich. Amerykanki przegrywały w tie-breaku, ale udało im się nie tylko odrobić stratę, ale też zbudować przewagę. O złoto powalczą w niedzielę.
I choć to Amerykanki lepiej rozpoczęły to spotkanie (3:7), przeciwniczki szybko odrobiły stratę (7:8). Od tamtego momentu rywalizacja toczyła się punkt za punkt. W pewnym momencie Brazylijki "odskoczyły" nawet na dwa punkty, ale nie potrafiły utrzymać przewagi. W końcówce siatkarki z USA udowodniły, że nie zdobyły mistrzostwa olimpijskiego w Tokio przypadkiem. Świetną grą w bloku i na kontrze zapewniły sobie zwycięstwo w pierwszej partii.
ZOBACZ TAKŻE: Wyjątkowe wyznanie Nikoli Grbicia. Powiedział to po meczu siatkarzy z USA
Wyraźnie podrażnione niewielką porażką Brazylijki już od początku drugiego seta wzięły się za budowanie przewagi (6:3). Ze Roberto mógł mieć powody do zadowolenia, bowiem jego drużyna zaczęła funkcjonować jak dobrze naoliwiona maszyna (15:9). Ciężar gry na swoje barki wzięły Gabi i Thaisa. Amerykanki w tej partii były tylko tłem dla wyraźnie rozpędzających się rywalek. Po chwili w tym meczu było już 1:1.
Tym razem porażka podziałała motywująco na Amerykanki. Jordan Thompson zaczęła atakować ze świetną skutecznością, a Brazylijki znalazły się w opałach (4:10). Nie pomagały czasy brane przez Ze Roberto i dobra skuteczność Gabi. Mistrzynie sprzed trzech lat grały koncertowo, a Brazylijki po raz drugi w tym spotkaniu musiały przełknąć gorycz porażki.
Czwarta partia, która mogła rozstrzygnąć to spotkanie, rozpoczęła się wyjątkowo wyrównanie (8:8). Brazylijki wiedziały, że aby awansować do wielkiego finału, muszą zacząć czymś się wyróżniać na tle swoich rywalek. Mozolna praca i świetna gra w obronie zaczęły przynosić efekty. "Canarinhos" wypracowały kilkupunktową przewagę (19:16) i mogły spokojnie kontynuować grę. Wygrały 25:21.
O wyniku tego półfinału miał zatem zadecydować tie-break. A w nim drobną przewagę uzyskały siatkarki Ze Roberto (5:3). Karch Kiraly wziął czas, a chwila przerwy świetnie wpłynęła na jego zawodniczki. Po chwili prowadziły już czterema punktami (8:12). Swoją szansę na zwycięstwo mistrzynie z Tokio wykorzystały za drugim razem.
Amerykanki w niedzielę zagrają o złoto. Brazylijki o brązowe medale powalczą w sobotę.
Brazylia - USA 2:3 (23:25, 25:18, 15:25, 25:21, 11:15)
Przejdź na Polsatsport.pl