Jagiellonia z Legią to najgorszy scenariusz! Rośniemy w rankingu, możliwa polska sensacja

Jagiellonia z Legią to najgorszy scenariusz! Rośniemy w rankingu, możliwa polska sensacja
fot. Cyfrasport/Polsat Sport
Roman Kosecki pochwalił piłkarzy Jagiellonii Białystok.

Po 3:1 Jagiellonii Białystok w wyjazdowym meczu z Backa Topola możemy powiedzieć, że mamy dwie polskie drużyny w 1/8 finału Ligi Konferencji. – I oby tylko nie trafiły na siebie, bo widzę dla nich szansę na coś więcej. Poza tym Jaga z Legią robią nam świetną robotę, bo rośniemy w rankingu UEFA. Jak tak dalej pójdzie, to za rok będziemy mieli dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów i pięć w grze o Europę – zauważa Roman Kosecki.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Zaczęło się źle, ale potem był już zgodnie ze scenariuszem, jaki nakreślił Tomasz Hajto. Dwa razy Imaz, raz Pululu i 3:1 dla Jagiellonii.

 

Roman Kosecki, były reprezentant Polski: Początek był chaotyczny, ale Jagiellonia jest zdecydowanie lepszym zespołem i w końcu to potwierdziła. Myślę, że w Białymstoku dołoży drugie tyle bramek. Poza wszystkim patrzyłem na ten mecz z ciekawością, bo jak tak dalej pójdzie, to za rok możemy mieć dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dwa duńskie zespoły przegrały, my mamy już dwa w 1/8 Ligi Konferencji. Jak wygrają, to za chwilę wskoczymy na piętnaste miejsce i spełni się ten dobry dla nas scenariusz.

 

ZOBACZ TAKŻE: Napastnik Jagiellonii Białystok najlepszym strzelcem Ligi Konferencji

 

Legia z Jagiellonią robią nam dobrą robotę.

 

Zdecydowanie. Jasne, że to może nie jest ten najwyższy pucharowy poziom, ale cieszmy się z tego, co jest. Nasze drużyny łapią punkty i to otwiera nam szansę na większą reprezentację polskich drużyn w pucharach. Ogółem to może być pięć drużyn. I wiele wskazuje, że to się uda.

 

Jagiellonia na razie idzie zgodnie z planem. W ogóle podoba mi się to, jak tam zareagowali na sukces. Jaga się rozwija. Inaczej jak Śląsk, gdzie była euforia po wicemistrzostwie, a potem nie poszły za tym konkretne działania. W Białymstoku była radość, a potem poukładano to wszystko tak, że teraz się cieszymy. To też duży sukces trenera i całego sztabu. Udało się stworzyć ciekawą, fajną i dobrze rozumiejącą się drużynę.

 

Żeby jednak nie było tak słodko, to od razu zapytam o straconego gola. Wojtuszek mógł zachować się inaczej, bo on Mboungou za bardzo nie przeszkadzał.

 

Zabrakło tej agresywności ze strony naszego obrońcy, ale z drugiej strony rywal był rozpędzony. No i wyszedł mu strzał życia.

 

Dobrze, że Serbowie po trzech minutach sprezentowali nam gola.

 

Piłka przeszła, Imaz znalazł się sam na sam i ładnie to wykorzystał. Jagiellonii trzeba jednak oddać na plus, że tam nie było widać strachu i paniki. Grali ze świadomością, że prędzej czy później odwrócą losy spotkania.

 

Jagiellonia podeszła do meczu z Baćka Topola inaczej niż Legia, który zagrała w sposób wyrachowany, na kontrę. Jagiellonia próbowała rozgrywać piłkę. Nie zawsze to jednak wychodziło.

 

Efekt końcowy był jednak satysfakcjonujący. Mnie podobało się, że Jagiellonia podeszła do meczu z chęcią wygrania i to było widać w taktyce. Trener Jagi trafnie oszacował potencjały drużyn, wiedział, że ten sposób grania z Serbami da im pozytywny efekt.

 

Drugi mecz to będzie formalność. Jasne, że nie możemy przeciwnika lekceważyć, swoje trzeba zrobić, wybiegać, ale już można myśleć o tym, co dalej. A dalej może być Legia. I to akurat byłoby niedobrze, bo jedną z naszych byśmy stracili.

 

Jednak druga grałaby dalej...

 

Tak, ale jak patrzę na rozgrywki Ligi Konferencji, to widzę szansę dla naszych drużyn na coś więcej. Pewnie każda z nich ma swoje marzenie i byłoby źle, jakby los ich zetknął. Pamiętam piękną przygodę pucharową z Legią, zanim odszedłem do Galatasaray. Jeszcze pomogłem w meczu z Aberdeen, a potem Legia pokonała Sampdorię i walczyła jak równy z równym z Manchesterem United w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Oby teraz Legia z Jagiellonią zaszły równie daleko, a może nawet wygrały Ligę Konferencji. Nie są na straconej pozycji.

 

Wydaje się jednak, że nasze zespoły muszą zdecydowanie nastawić się na granie wyrachowane, z kontry, bo to prowadzenie gry, patrząc na Jagiellonię w meczu z Backa Topola, wychodziło średnio.

 

To złożony temat. Myślę, że pod każdego przeciwnika trzeba się ustawić inaczej. Z Serbami można było spróbować tak, ale z Betisem czy Chelsea trzeba grać inaczej. To jednak robota dla analityków. Oni muszą prześwietlić rywala i podpowiedzieć sztabowi pewne rozwiązania.

 

Pan już powiedział, czego życzymy naszym drużynom, ale chciałbym, żeby pan powiedział, tak realnie, na co je stać?

 

Jeśli Legia ograła Betis, a Jagiellonia Kopenhagę, to znaczy, że mogą ugrać wiele. Nasze drużyny potrafią grać w piłkę. Jasne, że z każdą rundą będzie ciężej, bo nastawienie rywala w miarę zbliżającej się szansy na sukces rośnie, ale trzeba wyjść na boisko ze świadomością, że po drugiej stronie są tacy sami ludzie i grać swoje. Jak szczęście dopisze, to Legia z Jagą mogą sprawić niejedną niespodziankę.

 

Maciej Stolarczyk mówił w Polsacie Sport, że w zasadzie nie widzi wielkiej różnicy między Ligą Konferencji i PKO BP Ekstraklasą. Może poza tym, że w tej pierwszej grają hymn.

 

Można by było tak powiedzieć. Z jednej strony są w Lidze Konferencji porządne drużyny, z drugiej wiele takich, które są w zasięgu naszych zespołów. Teraz trzeba dobrze wylosować. I niech ten sen pucharowy trwa. Mówię sen, bo w lidze to ta nasza czołówka ostatni spała. Jagiellonia przegrała ze Stalą Mielec, Legia na Piaście, a Raków z Lechem też dostały. To nie jest jednak takie złe. Sensacyjni zwycięzcy właśnie zostali zdopingowani do pracy. W takiej Stali mówią teraz: skoro oni wygrywają w Lidze Konferencji, to my też możemy. To nam uatrakcyjni ligę.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie