Raków Częstochowa wygrał w Poznaniu!

Gol Stratosa Svarnasa zapewnił Rakowowi Częstochowa komplet punktów w Poznaniu. Zwycięstwo z Lechem było dla podopiecznych Marka Papszuna pierwszym ligowym triumfem w tym roku. Dzięki temu częstochowianie zmniejszyli stratę do lidera PKO BP Ekstraklasy do jednego punktu. Lech, po porażce w Gdańsku z Lechią (0:1), znów rozczarował.
Od pierwszych minut ponad 28 tysięcy kibiców obserwowało żywe widowisko z lekką przewagą Lecha. Raków wręcz "zaprosił" poznaniaków na swoją połowę, momentami pozwalając im na dość swobodne rozgrywanie piłki. Z drugiej strony lechici nie byli w stanie wykreować dogodnych sytuacji. Strzał Patrika Walemarka bez kłopotów obronił Kacper Trelowski, a uderzenie Mikaela Ishaka trafiło w plecy Svarnasa.
ZOBACZ TAKŻE: Jiri Bilek dyrektorem sportowym Legii? Tak wyglądały kulisy
Goście także z dystansu próbowali sprawdzić formę Bartosza Mrozka – Adriano Amorim posłał piłkę prosto w ręce golkipera Kolejorza, a Ivi Lopez huknął obok słupka.
W 25. minucie po zagraniu głową przez Rasmusa Cartsensena, Ishak także głową trafił do siatki, ale szwedzki napastnik był na pozycji spalonej. Trzy minuty mogło być 1:0 dla Rakowa, ale Mrozek instynktownie odbił piłkę po uderzeniu głową Jonatana Brauta Brunesa.
W ostatnim kwadransie podopieczni Marka Papszuna podkręcili tempo i przejęli inicjatywę. Gra przeniosła się na połowę gospodarzy, a obrońcy Lecha mieli coraz więcej pracy. Gustav Berggren trafił nawet do siatki, ale wcześniej odepchnął rywala. W końcówce pierwszej odsłony Mrozek popisał się dwoma znakomitymi interwencjami po uderzeniach Berggrena i Ivi Lopeza, ale w doliczonym czasie gry nie uchronił już swojej drużyny od utraty gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niepilnowany Svarnas głową strzelił niezwykle precyzyjnie.
Druga odsłona mocno rozczarowała, a lider i jeden z najskuteczniejszych zespołów ekstraklasy był praktycznie bezradny w ofensywie. Po zmianie stron obie drużyny grały bardzo nieskładnie, choć w tym chaosie znacznie lepiej czuł się Raków, a lechici nie mogli odnaleźć swojego rytmu. Dopiero po 20 minutach gospodarze oddali w miarę groźny strzał w wykonaniu Antoniego Kozubala. Dobrze ustawiony Trelowski jednak bez kłopotów złapał piłkę.
Częstochowianie tylko na moment stracili kontrolę nad spotkaniem. "Kolejorz" wyprowadził kilka nieźle zapowiadających się szybkich ataków, ale tylko po jednym z nich Ishak był bliski pokonania Trelowskiego. Bramkarz Rakowa znów był na posterunku. Poznaniacy nie poszli jednak za ciosem, niewiele dały też zmiany, bowiem goście umiejętnie wybijali z rytmu piłkarzy Lecha.
Lech Poznań - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Stratos Svarnas (45+1).
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Rasmus Carstensen, Alex Douglas, Antonio Milic, Joel Pereira (57. Michał Gurgul) - Patrik Walemark (70. Ali Gholizadeh), Radosław Murawski, Afonso Sousa (57. Gisli Thordarson), Antoni Kozubal (80. Mario Gonzalez), Daniel Hakans (80. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak.
Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Zoran Arsenic, Stratos Svarnas - Jean Carlos Silva (90+1. Srdan Plavsic), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (79. Ben Lederman), Erick Otieno - Adriano Amorim (84. Patryk Makuch), Jonatan Braut Brunes (84. Leonardo Rocha), Ivi Lopez (79. Jesus Diaz).
Żółte kartki - Lech Poznań: Radosław Murawski. Raków Częstochowa: Fran Tudor, Stratos Svarnas.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 28 247.
Przejdź na Polsatsport.pl