Henryk Gruth przed finałem hokejowej LM. "W tej konfrontacji mam jednego faworyta" 

Henryk Gruth przed finałem hokejowej LM. "W tej konfrontacji mam jednego faworyta" 
Fot. PAP
Henryk Gruth przed finałem hokejowej LM. "Gra moich wychowanków w tak prestiżowym meczu to dla mnie wielki powód do dumy!" 

- W tym finale spotkają się dwie najmocniejsze drużyny po zakończeniu fazy zasadniczej. Z jednej strony zagra zespół, który traci najmniej goli w tej edycji Ligi Mistrzów, a więc ZSC. Farjestad to z kolei zespół, który ma na swoim koncie najwięcej strzelonych goli. Zapowiada się niezwykle interesujące spotkanie, które nie ma zdecydowanego faworyta – zapewnia Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Szwajcarii. 

Gdybym chciał Ci zadać pytanie - komu będziesz kibicował w finale Ligi Mistrzów: drużynie ZSC Lions Zurych czy Farjestad Karlstad, to odpowiedź może być tylko jedna? 

 
- Nie da się ukryć, że w tej konfrontacji mam jednego faworyta i jest nim zespół ZSC Lions Zurych. W Szwajcarii spędziłem prawie ćwierć wieku. Najpierw trzy lata jako zawodnik oraz dwadzieścia jeden lat w roli trenera, z czego zdecydowaną większość tego czasu mieszkając w Zurychu. Będąc w tym klubie, widziałem zarówno te wspaniałe chwile, jak i te trochę mniej udane, choć na szczęście było ich zdecydowanie mniej. Pamiętam też perypetie związane z budową nowej hali i kiedyś nawet powiedziałem, że ja już chyba nie dożyję czasu, gdy w Zurychu powstanie nowa hala. Kiedy przeszedłem na emeryturę i wracałem do Polski, to wtedy rozpoczęła się budowa tego obiektu. Cieszę się, że dożyłem tej chwili i ta hala w końcu została wybudowana. Ten finał na tym obiekcie to będzie takie spełnienie moich marzeń. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Trener bramkarzy Farjestad przed finałem hokejowej LM. "Chcemy wygrać to prestiżowe starcie!"
 
Dla Ciebie to będzie chyba też taka pierwsza sytuacja, że taki mecz o stawkę ekipy „Lwów” będziesz oglądał z pozycji komentatora. Nie da się ukryć, że to będzie dla Ciebie duże przeżycie? 
 
- Zdecydowanie tak. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że moi wychowankowie zaczynają już się starzeć i stają się powoli doświadczonymi zawodnikami. Rozmawiałem z moimi znajomymi z Zurychu, zarówno z tymi, których znałem z pracy w klubie, jak i z tymi, których znam prywatnie i z hokejem nie mają zbyt dużo wspólnego, ale wiedzą, że obecnie komentuję mecze dla Telewizji Polsat. I praktycznie każdy z nich zadaje mi takie samo pytanie, czy się cieszę, że moi wychowankowie zagrają w takim prestiżowym meczu. Każdemu z nich odpowiadam, że oczywiście, bo to jest dla mnie wielki powód do dumy. 
 
Spędziłeś w Zurychu bardzo dużą część swojego życia i spod Twojej ręki wyszło wielu byłych i obecnych reprezentantów Szwajcarii czy zawodników grających w lidze NHL. We wtorkowym finale także kilku Twoich wychowanków powinniśmy zobaczyć w starciu z Farjestad. 
 
- Ostatnio usiadłem sobie i na spokojnie to sobie policzyłem i wychodzi na to, że w obecnej kadrze ZSC Lions jest aktualnie dwunastu moich wychowanków. Regularnie w pierwszej drużynie gra 8-10 z nich, bo dwóch czy trzech zawodników dopiero zaczyna występy w pierwszym zespole ZSC. W tym gronie jest rezerwowy bramkarz Robin Zumbuhl, bo pierwszym jest Czech Simon Hrubec. Do tego obrońcy Patrick Geering i Dean Kukan oraz napastnicy Joel Henry, Willy Riedi, Vinzenz Rohrer, Sven Andrighetto, Justin Sigrist, Chris Baltisberger, Nicolas Baechler, Denis Malgin i Alessandro Segafredo. Do tego grona można spokojnie zaliczyć jeszcze kilku zawodników, bo niektórzy grali w lidze NHL i latem przygotowywali się do nowego sezonu pod moim okiem. W tej grupie jest choćby aktualnie grający w Zurychu Yannick Weber czy były świetny obrońca Mark Streit. 
 
W kadrze ZSC jest także 20-letni włoski napastnik Alessandro Segafredo. To kolejny z Twoich wychowanków. Niewykluczone, że zagra przeciwko nam za nieco ponad dwa miesiące na mistrzostwach świata Dywizji IA, które zaplanowano w Rumunii. Co możesz powiedzieć o tym zawodniku? 
 
- W Szwajcarii jest taki system w szkoleniu młodzieży, że są organizowany trzy turnieje kantonalne. Pracując z młodzieżą w Zurychu, jeździłem na takie turnieje i obserwowałem wyróżniających zawodników. W czasie wizyty na zawodach we włoskim kantonie w Ambri-Piotta moją uwagę przykuł właśnie młody Segafredo. Strzelał mnóstwo goli, ale potrafił tylko jeździć do przodu. Dałem znać swoim przełożonym, że jest tutaj młody zawodnik, godny uwagi. Jako klub ZSC ze względu na dobrą opinię związaną ze szkoleniem młodzieży, byliśmy dla tych młodych zawodników naprawdę niezłą alternatywą. Zaproponowaliśmy jego rodzicom treningi w naszej Akademii i przez kolejne roczniki trafił do pierwszego zespołu. 
 
Pod koniec roku dosyć niespodziewanie ekipę „Lwów” opuścił doświadczony kanadyjski trener Marc Crawford, którego zastąpił dobrze Ci znany Marco Bayer. Czy według Ciebie ten szkoleniowiec ma „papiery”, aby zostać uznanym szkoleniowcem? 
 
- Do dzisiaj nie wiadomo dlaczego odszedł Marc Crawford. Przed sezonem zasugerował działaczom, że istnieje prawdopodobieństwo, że nie da rady dokończyć rozgrywek jako trener. Nie powiedział dlaczego i zupełnie niespodziewanie pod koniec grudnia ogłosił, że wraca do Kanady. Jego następcą został Marco Bayer, który był bardzo dobrym zawodnikiem, takim do gry w trzecim lub czwartym ataku, a więc typowym „pracusiem”. Potem został trenerem i powolutku wspinał się po szczeblach tej drabiny. Pracował w szwajcarskiej federacji jako trener młodzieżowych reprezentacji. Następnie został szkoleniowcem drużyny farmerskiej ZSC – GCK Lions, która grała w drugiej lidze. Na razie nie wiadomo czy Marco będzie prowadził ekipę „Lwów” w kolejnym sezonie. Klub przedłużył z nim umowę, ale w kontrakcie nie ma zapisanej informacji czy będzie to pierwszy zespół ZSC, czy ewentualnie drużyna farmerska. Wszystko będzie uzależnione od wyników, jakie osiągnie w tym sezonie. 
 
Finałowe starcie pomiędzy ZSC a Farjestad odbędzie się na nowoczesnym obiekcie, który został oddany do użytku całkiem niedawno. Zresztą na tej hali zostaną rozegrane przyszłoroczne mistrzostwa świata Elity. 
 
- Byłem na tej hali dwa lata temu, gdy przyjechałem odwiedzić znajomych w Zurychu. Muszę przyznać, że jest to obiekt z dwudziestego drugiego wieku. Jeszcze jak pracowałem w ZSC, to żartowałem, że ja już chyba nie doczekam się wybudowania nowej hali. Będąc już na emeryturze, zwiedziłem tę halę i nie będę ukrywał, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Rolba wyjeżdża na lód windą z niższego piętra. Obiekt jest zaprojektowany z pomysłem i z wielkim rozmachem. Budowa hali opóźniała się z kilku powodów. Najpierw miasto musiało rzeprowadzić referendum, bo na terenie gdzie wybudowano to lodowisko, były ogródki działkowe. W tym referendum właściciele działek zgodzili się na zamianę tego terenu, ale pod warunkiem, że ich działki zostaną przeniesione w takim samym kształcie na nowe miejsce. Więc znaleziono taki sam teren, wytyczono każdemu właścicielowi identyczne działki i wszelkie domki, altany, a nawet drzewa czy krzewy zostały przeniesione na ten nowy teren. Ten cały proces kosztował ponad milion euro. Kolejne dwa miliony euro trzeba było zapłacić za zmianę koryta rzeki, bo przy budowie parkingu natrafiono na żyłę wodną. Ostatecznie udało się wybudować tę piękną halę. 
 
Jaka atmosfera panuje w Zurychu na kilkadziesiąt godzin przed tym spotkaniem? 
 
- Istne szaleństwo. Nie tylko w Zurychu, ale w zasadzie cała Szwajcaria żyje tym wydarzeniem. Wszystkie media podają informacje o tym spotkaniu. Na trybunach będzie komplet widzów, bo to jest dla nich mecz sezonu. Zresztą od momentu otwarcia nowej hali, możliwość zakupu biletów na dowolny mecz ligowy graniczy z cudem. Działacze ZSC chwalą się, że przed sezonem sprzedali 7,5 tysiąca karnetów, ale zainteresowanych oglądaniem meczów z trybun jest dużo większe, ale  celowo nie jest sprzedawana większa liczba karnetów, bo zarząd „Lwów” chce przyciągnąć na trybunach jak najwięcej kibiców. 
 
Zespół ZSC ma już na swoim koncie wygraną w Lidze Mistrzów. W 2009 roku ekipa „Lwów” pokonała w finałowym dwumeczu rosyjski Metallurg Magnitogorsk. To była jedyna edycja tych zmagań, która rozgrywana była w innej formule. Pracowałeś wtedy w Zurychu. Jak wspominasz tamte rozgrywki? 
 
- Pierwsze spotkanie rozegrane w Rosji zakończyło się remisem 2:2. Rewanż odbył się w Rapperswil-Jonie, bo w tym czasie lodowisko w Zurychu było zarezerwowane na jakieś targi czy wystawę. Zresztą nikt w klubie nie przypuszczał, że zespół może zagrać w finale Ligi Mistrzów. W tamtym czasie obiekt W Rapperswil-Jonie był nowy i wypełnił się po brzegi. Ówczesny trener ZSC – Sean Simpson znakomicie przygotował swoją drużynę do tego dwumeczu. Rewanż w Szwajcarii był koncertem w wykonaniu „Lwów”. Wygrali to spotkanie 5:0 i zgarnęli główne trofeum. Szkoda, że w kolejnym sezonie nie kontynuowano rywalizacji w Lidze Mistrzów, tylko trzeba było czekać kolejnych kilka lata na wznowienie tych rozgrywek, ale już w trochę zmienionej formule. 
 
Nie da się ukryć, że we wtorek gospodarzom pomagać będą ściany. Jakie inne atuty mogą być po ich stronie? 
 
- Od tego sezonu zmieniła się formuła rozgrywek i nie ma już podziału na grupy, tylko obowiązuje jedna tabela. I właśnie w tym finale spotkają się dwie najmocniejsze drużyny po zakończeniu fazy zasadniczej. Z jednej strony zagra zespół, który traci najmniej goli w tej edycji Ligi Mistrzów, a więc ZSC. Farjestad to z kolei zespół, który ma na swoim koncie najwięcej strzelonych goli. Zapowiada się niezwykle interesujące spotkanie, które nie ma zdecydowanego faworyta. 
 
W których elementach swoje szanse na wygraną może upatrywać zespół Farjestad? 
 
- Główną zaletą Szwedów jest to, że grają równo przez sześćdziesiąt minut. Mają solidnego bramkarza, a w tej edycji świetnie radzi sobie Oskar Steen, który walczy o nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika tych rozgrywek. W meczach gdzie grają dwie bardzo wyrównane ekipy, najczęściej o wygranej przesądzały indywidualności. W przypadku tego finału o zwycięstwie decydować będzie cała drużyna, a nie poszczególni zawodnicy. 
 
Mecz ZSC Lions Zurych – Farjestad Karlstad we wtorek o 20:05 w Polsacie Sport 3 i online w Polsat Box Go. 

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie