Kamil Stoch "odstrzelony"! Thurnbichler ogłosił wyrok. Te słowa musiały zaboleć!

- Moją decyzję o niezabraniu go na MŚ Kamil Stoch przyjął, jak na prawdziwego mistrza przystało – z klasą i zrozumieniem. Wiedział, że ranking generalny Pucharu Świata nie kłamie, a w nim był słabszy od swoich kolegów, z wyjątkiem Piotra Żyły – powiedział Polsatowi Sport trener reprezentacji Polski skoczków Thomas Thurnbichler.
Michał Białoński, Polsat Sport: Zawsze pan podkreślał, że będzie sprawiedliwy, wybierając skład reprezentacji Polski i długo tak było. Tymczasem na MŚ nie zabiera pan Kamila Stocha, który był najlepszym spośród Polaków podczas ostatniego Pucharu Świata w Sapporo. Nie sądzi pan, że daje pan pożywkę zwolennikom teorii, iż to zemsta za to, że Kamil nie trenuje z panem, tylko Michalem Doleżalem?
Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Nic się nie zmieniło w moim sposobie wyboru drużyny. Nadal kieruję się obiektywnymi, sprawiedliwymi wynikami, a zwłaszcza klasyfikacją generalną Pucharu Świata i najlepszym wynikiem indywidualnym, jaki w tym sezonie odnosili skoczkowie. Owszem, Kamil Stoch osiągnął poprawę w Sapporo, ale pozostali nasi skoczkowie osiągali jeszcze lepsze wyniki we wcześniejszych konkurach, dlatego są wyżej niż Kamil w klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ TAKŻE: Nie tylko Stoch! Wicemistrz olimpijski również poza kadrą na mistrzostwa świata
Ale czy nie powinna się liczyć aktualna dyspozycja, a nie czyjeś wyniki sprzed kilku miesięcy? Kamil Stoch dobrze skakał w ostatnią niedzielę, a nie na początku sezonu.
Nie mieliśmy czasu na treningi, by porównać aktualne skoki wszystkich zawodników. Dlatego musimy bazować na tym, co działo się podczas zawodów PŚ. Konkurs w Lake Placid był zaledwie tydzień przed Sapporo i Kuba Wolny zajął tam jeszcze wyższe miejsce niż Kamil Stoch w Japonii, bo był 13. Olek Zniszczoł w USA był 17., a w grudniu, w Titisee-Neustadt był dziewiąty. Miejsca w top 10 były poza zasięgiem Kamila.
Mówi pan o klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Sęk w tym, że Kamil stoi w niej wyżej niż Piotr Żyła, ma o 22 pkt więcej.
Piotrek jedzie na MŚ na innych zasadach. Przysługuje mu miejsce jako obrońcy mistrzostwa świata, więc on jest poza konkurencją.
Podobno zarząd PZN-u naciskał na pana, żeby zabrał pan do Norwegii sześciu skoczków, wraz ze Stochem, a dopiero po serii treningów tam zdecydował o piątce, którą wystawi do konkursu MŚ. Dlaczego pan tego nie zrobił?
Chciałem zapewnić skoczkom jak największy komfort przed najważniejszymi zawodami sezonu. Gdybym zabrał szóstego zawodnika, to od pierwszego dnia zgrupowania przed MŚ atmosfera byłaby napięta, bo zamiast współpracy pojawiłaby się niezdrowa rywalizacja. Dlatego biorę ten wybór na swoje barki. Pamiętajmy, że zawodnicy na zawodach rangi MŚ i tak są poddani olbrzymiemu stresowi, więc nie ma sensu im go zwiększać.
A jak na skreślenie go zareagował sam Kamil Stoch?
Rozmawiałem zarówno z nim, jak i jego trenerem Michalem Doleżalem. Kamil przyjął to, jak na prawdziwego mistrza przystało – z klasą i zrozumieniem. Oczywiście, był rozczarowany. Każdy by był na jego miejscu. Zrozumiał jednak fakt, że klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie da się oszukać.
Jak pan zareagował na decyzję Alexandra Stoeckla, który po nieporozumieniu z prezesem Adamem Małyszem zrezygnował z pełnienia funkcji dyrektora sportowego? Był dla pana sporym oparciem. Myśli pan, że uda się Stoeckla nakłonić do pozostania w Polsce? Został zaproszony na sobotnie posiedzenie zarządu związku.
Nie chcę tego komentować, gdyż za mało znam szczegółów. Te sprawy toczyły się na wyższym poziomie. Ja jestem całkowicie skoncentrowany na przygotowaniu drużyny do MŚ. Dlatego odcinam siebie i zawodników od tego zamieszania, bo nie chcę dopuścić do tego, aby cokolwiek zaburzyło ich spokój przed walką na MŚ.
Przejdź na Polsatsport.pl