Pękła bariera, Polki mogą nie przegrać żadnego meczu. Kadra naszpikowana gwiazdami

Pękła bariera, Polki mogą nie przegrać żadnego meczu. Kadra naszpikowana gwiazdami
fot. Cyfrasport
Polki powalczą w Lidze Narodów

W piątek reprezentacja Polski kobiet w piłce nożnej zagra z Irlandią Północną. To będzie pierwsze z sześciu spotkań w ramach Dywizji B Ligi Narodów. - Jesteśmy faworytem tego meczu i całej grupy. Jeśli zagramy na swoim poziomie, to przejdziemy grupę dość łatwo. Może nawet z kompletem punktów – mówi Joanna Tokarska, była piłkarka a obecnie komentatorka meczów kadry.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Irlandia Północna. Jaki to przeciwnik?

 

Joanna Tokarska, była piłkarka, a obecnie komentatorka: To jest przeciwnik przeciętny. Można kalkę przyłożyć do oldschoolowego fizycznego futbolu. Grają niemal identycznie, jak męska reprezentacja tego kraju. Tutaj jednak mała uwaga. To jest zespół, który w przeciwieństwie do naszego zaliczył już debiut na dużej imprezie. Irlandki grały na ostatnim Euro. Punktu tam jednak nie zdobyły, bo już sam awans był wynikiem ponad stan. Irlandia Północna jest zdecydowanie w naszym zasięgu, jesteśmy faworytem tego meczu i całej grupy.

 

Pytanie o nasze szanse w grupie miało być następne.

 

Szału, jak chodzi o rywalki, nie ma, ale trzeba uważać, trzeba być skoncentrowanym. Krótko mówiąc, trzeba będzie te mecze i zwycięstwa wybiegać. Wystarczy słabszy dzień i może być niespodzianka. Jeśli jednak zagramy na swoim poziomie, to przejdziemy grupę dość łatwo. Może nawet z kompletem punktów. Zobaczymy.

 

To będzie prawie tak samo, jak w poprzedniej edycji.

 

To prawda. Oby tylko nie skończyło się tak samo. Żeby po awansie nie było takiego zdarzenia z rzeczywistością, jakie stało się udziałem naszej reprezentacji w eliminacjach do Euro. W kobiecej piłce jest ten problem, że mamy dużą różnicę między drużynami Dywizji A i B. W męskiej piłce ten poziom jest bardziej spłaszczony. W kobiecej niespodzianki rzadko się zdarzają. Jeśli jest zdecydowany faworyt, to niespodzianki rzadko się zdarzają.

 

Baraż z Austrią, który dał nam awans na Euro może się okazać takim meczem założycielskim. Czymś, co sprawi, że ta nasza reprezentacja wskoczy na ten wyższy poziom.

 

Ja bym nie mówiła o meczu założycielskim, bo ta nasza reprezentacja, to nie jest Ewa Pajor i dziesięć koszulek. Owszem, ona jest w Barcelonie, klubie medialnym i mocnym sportowo, więc wszystkie oczy są na nią zwrócone, ale mamy zawodniczki w topowych ligach.

 

A wracając do meczu z Austrią?

 

To nie był mecz założycielski, ale przełomowy w tym sensie, że w końcu pękła ta bariera. To był awans konieczny dla najlepszego pokolenia polskich piłkarek. Żeby nabrały pewności siebie, przekonały się o swojej wartości. Dla dziewczyn, które w 2013 zdobyły mistrzostwo Europy do lat 17, brak awansu mógłby oznaczać, że coś poszło nie tak. Na szczęście wygrały, zadanie zostało wykonane.

 

I to w sytuacji, gdzie Polska nie była faworytem.

 

Oczekiwania były stonowane ze względu na porażki w grupie eliminacyjnej będące zarazem rozgrywkami w Dywizji A. Po sześciu przegranych, pokonanie wyżej notowanej Austrii, to było coś. Ten awans na pewno przez to smakował lepiej. Trzeba powiedzieć, że bój był ciężki i to nie były ładne dla oka mecze. Najważniejsze jest jednak to, że udało się osiągnąć cel.

 

Powiedziała pani, że nasza reprezentacja, to nie jest Pajor i dziesięć koszulek. Proszę to rozwinąć.

 

Jak sobie spojrzymy na cztery najlepsze ligi w Europie, czyli niemiecką, hiszpańską, francuską i angielską i zobaczymy ile Polek tam gra, to szybko stanie się jasne, dlaczego tak powiedziałam. Dijon, rewelacja ligi francuskiej, ma Jedlińską i Krezyman. Obie grają, asystują, robią we Francji furorę. W PSG czołowym francuskim klubie mamy Paulinę Dudek. W Hiszpanii, w Teneryfie jest Aleksandra Zaremba. Cała grupa jest w Bundeslidze. Zawistowska w Bayernie Monachium, Wiankowska, Achcińska i Matysik w Koln, Grabowska w Hoffenheim. W Milanie mamy Mesjasz. Mogłabym tam długo wymieniać, ale nie o to chodzi. Istotne w tym wszystkim jest to, że one, poza pojedynczymi przypadkami, w tych swoich drużynach grają.

 

To inaczej niż nasi panowie, którzy wyjeżdżają do zagranicznych lig i pojawia się problem. Zresztą z tych najlepszych już praktycznie nasi piłkarze zniknęli.

 

A panie grają, dlatego one wcale nie są dodatkiem do Pajor. W reprezentacji problemem było to, że występy w najmocniejszych ligach nie przekładały się na mental, na pewność siebie. Wygrana z Austrią powinna to zmienić. Pewnie, że jest jeszcze dużo pracy do wykonania, ale po pokonaniu wyżej notowanego rywala i awansie powinno być lepiej.

 

To trochę szkoda, że nie jesteśmy w Dywizji A. Przydałoby się przetarcie z mocnymi rywalami przed Euro.

 

A ja bym nie narzekała. Nasze zawodniczki pograły z tymi najlepszymi i już wiedzą, jak to jest. Mają bagaż doświadczeń. Te kilka spotkań z niżej notowanymi rywalkami absolutnie im nie zaszkodzi. A jak będą dobre zdobycze punktowe, to nas jeszcze zbuduje. Ja bym się bardziej martwiła o nasze przygotowanie fizyczne. Jak panowie grali w dużych imprezach, to zwykle był z tym problem. Panie muszą odrobić lekcje, przeanalizować wszystko dokładnie, bo dla nich to granie w lipcu będzie nowością.

 

A jeśli chodzi o to najbliższe Euro, to powinniśmy się cieszyć z tego, co jest, czy też mamy prawo liczyć na coś więcej?

 

Minimalizmu w sporcie nie lubię. Jesteśmy zespołem najniżej notowanym w naszej grupie. Jak się zestawi Polskę z Niemcami, Szwecją i Dania, to delikatnie mówiąc: nie będziemy faworytem. Każdy punkt będzie sensacją, a wyjście z grupy turbo-sensacją. Jednak nie takie niespodzianki w sporcie widziałam. Trzeba jechać do Szwajcarii z nastawieniem, że do odważnych świat należy.

 

Tu trzeba będzie niesamowitej wręcz odwagi.

 

Można było wylosować lepiej, ale mnie to losowanie cieszy. No i z Niemcami gramy na początek. To będzie spotkanie numer jeden, będzie się czym ekscytować. Niemcy, bez względu na dyscyplinę, są zawsze elektryzującym rywalem. Nasze dziewczyny zagrają bez presji, bo startują z pozycji underdoga. Trzeba liczyć na optymalną formę, na to, że przeciwnik będzie miał słabszy dzień.

 

Trochę tych warunków jest.

 

Dlatego poczekajmy, skupmy się na Dywizji B. Liczę, że wiosną będzie w Gdańsku fajna frekwencja na Polsat Plus Arenie. Zwłaszcza na tym ostatnim meczu z Rumunią na początku czerwca. Zobaczyć 20 tysięcy przy ładnej pogodzie, to byłoby coś, co na pewno naładowałyby nasz zespół pozytywnie przed wyjazdem. Myślę, że tak się stanie, że zainteresowanie będzie gigantyczne. Przecież powitanie na Okęciu po powrocie z Austrii transmitowały wszystkie duże stacje telewizyjne.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie