Były selekcjoner reprezentacji Rumunii przestrzega Polaków: To nie są nowicjusze, tylko wojownicy!
Słowak Julius Penzes przez sześć lat był selekcjonerem hokejowej reprezentacji Rumunii. Awansował z nią na zaplecze hokejowej Elity, pokonując po dogrywce Polaków. Doświadczony 69-letni szkoleniowiec w rozmowie z Polsatsport.pl opowiedział nam o mocnych i słabych stronach naszego pierwszego rywala na mistrzostwach świata Dywizji 1A, którego będą gospodarzem. Transmisja wszystkich spotkań z turnieju w Sfantu Gheorghe od 27 kwietnia na sportowych kanałach Telewizji Polsat.

Grzegorz Michalewski (Polsat Sport): W Sfante Gheorge odbędą się mistrzostwa świata Dywizji 1A. W pierwszym meczu rywalem Biało-Czerwonych będą gospodarze. Całkiem niedawno był pan trenerem reprezentacji Rumunii. Jakie ma pan wspomnienia z tego okresu?
Julius Penzes (były selekcjoner reprezentacji Rumunii): Z kadrą Rumunii pracowałem przez sześć lat do 2023 roku i mam trochę tych dobrych chwil. Kiedy zaczynałem pracę w tej federacji, to kadra seniorów awansowała z czwartego na trzeci poziom rozgrywkowy mistrzostw świata. Jak na tamte czasy to był spory sukces. W mojej drużynie było bardzo wielu utalentowanych młodych hokeistów. Była to grupa składająca się z kilkunastu graczy, którzy grali też razem w juniorskich reprezentacjach swojego kraju. W pierwszym roku zapewniliśmy sobie utrzymanie, a w kolejnym awansowaliśmy na zaplecze Elity. Graliśmy w Tallinie i wygraliśmy ten turniej, odnosząc tam taki sukces, o jakim w Rumunii nie słyszano od dawna.
Co było siłą tej reprezentacji?
Przeżyłem czasy, gdy ci ludzie byli wielkimi przyjaciółmi i wszyscy walczyli jeden o drugiego. Mieli charakter i serce do walki. W kadrze, poza rumuńskimi hokeistami, grało także wielu naturalizowanych zawodników z Ukrainy, czy pochodzenia węgierskiego, którzy spełniali wszelkie wymogi formalne i mogli grać w reprezentacji Rumunii. Cała ta utalentowana grupa miała wytyczony cel i za wszelką cenę dążyła do jego realizacji. Niestety potem przyszedł Covid i dwa kolejne turniej mistrzostw świata zostały odwołane. W 2022 roku zajęliśmy wprawdzie ostatnie miejsce w mistrzostwach świata Dywizji 1A, ale w związku z wojną na Ukrainie i wykluczeniem z rywalizacji Rosji i Białorusi, zapewniliśmy sobie utrzymanie na zapleczu Elity. W następnym roku graliśmy normalnie w tej grupie i zapewniliśmy sobie bezpieczne utrzymanie. W tamtym czasie we władzach rumuńskiej federacji hokejowej pojawiły się dwie grupy, które ze sobą rywalizowały o zarządzanie rumuńskim hokejem. Jedna była taką opcją „rumuńską”, a druga „węgierską”. Wygrała opcja „węgierska” i choć utrzymałem reprezentację na zapleczu Elity, to jednak z racji tego, że byłem po stronie opcji „rumuńskiej”, zostałem zwolniony.
Ten konflikt we władzach hokejowej centrali w Rumunii jest dalej taki widoczny?
Wtedy, kiedy byłem trenerem kadry, to był taki moment, że niektórzy zawodnicy odmówili gry w reprezentacji, więc powoływaliśmy tych, którzy chcieli w niej występować. Byli to głównie zawodnicy z opcji, nazwijmy to „rumuńskiej”. Aktualnie te spory między zawodnikami zniknęły, wszyscy zainteresowani grają w kadrze, a zespół Rumunii wygląda teraz całkiem solidnie.
W 2019 roku na mistrzostwach świata Dywizji 1B w Tallinnie wygraliście z Polską 3:2 po dogrywce po „złotym” golu strzelonym przez Pawła Borysenkę. Wówczas awansowaliście na zaplecze hokejowej Elity, kosztem właśnie reprezentacji Polski. Jak wspomina Pan tamto spotkanie?
Tamten turniej i wygrana z Polską to był szczyt naszych wyników z tą drużyną. To był zgrany i waleczny zespół, który chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony. Mieliśmy młodą drużynę, której trzon tworzyło piętnastu zawodników grających ze sobą w juniorskich reprezentacjach od czterech czy pięciu lat. Mieli wtedy swój szczyt, a mieli wówczas po dwadzieścia cztery czy dwadzieścia pięć lat, a starsi około trzydziestu. Dwa lata temu Polakom udało się dostać do Elity i sami widzieliście, że trudno jest tam się utrzymać. Nam też nie było łatwo pozostać na drugim poziomie rozgrywkowym, ale gdy zapewniliśmy sobie to utrzymanie, to byliśmy bardzo szczęśliwi, bo to był dla nas duży sukces.
ZOBACZ TAKŻE: Dobry początek nie wystarczył. Porażka Polski z Ukrainą
W zeszłym roku byliście beniaminkiem w Dywizji 1A i udało wam się utrzymać na zapleczu Elity. To był świetny wynik dla tej dyscypliny w Rumunii, bo w 2024 roku rumuńska federacja świętowała stulecie hokeja na lodzie w tym kraju.
Tak jak już wspominałem, atmosfera w kadrze i w samej federacji uspokoiła się, nie ma już widocznych konfliktów i praktycznie wszyscy zawodnicy grają w drużynie narodowej. Śmiem twierdzić, że w kadrze Rumunii występują naprawdę nieźli i doświadczeni zawodnicy, zresztą większość z nich gra w międzynarodowej Erste Lidze, która ma naprawdę wysoki poziom. W tych rozgrywkach występują tam trzy rumuńskie drużyny i wszystkie dotarły do półfinału fazy play-off. Warto podkreślić, że Ci zawodnicy grają też w lidze rumuńskiej oraz rywalizują w Pucharze Rumunii, a to daje około osiemdziesiąt meczów w sezonie. To naprawdę bardzo dobry wynik i to ogranie daje im bardzo potrzebne doświadczenie. Poziom Erste Ligi jest naprawdę bardzo mocny. Zespoły mają bardzo wielu zagranicznych zawodników z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Szwecji czy Finlandii. Wielu z nich gra tam już dłużej niż trzy czy cztery lata, więc mogą się starać o paszport rumuński i tym samym mają możliwość gry w reprezentacji tego kraju. Zresztą spodziewam się, że już w tym roku będą już mieli bardzo wysokiej jakości drużynę i trzeba pamiętać, że zagrają u siebie, a więc dla każdego będą trudnym rywalem.
Trzy kluby rumuńskie grają w międzynarodowej Erste Lidze, a w lidze rumuńskiej gra łącznie sześć klubów. Do tego dochodzą mecze w Pucharze Rumunii. W poprzednim sezonie prowadził pan zespół Otelul Galati. Jaki poziom prezentuje liga rumuńska?
Te rozgrywki nie mają jakiegoś wysokiego poziomu, ponieważ w meczu może grać tylko trzech obcokrajowców. Pozostali zawodnicy muszą się legitymować rumuńskim paszportem. Stąd też mamy duże dysproporcje między tymi klubami, które grają w Erste Lidze i w lidze rumuńskiej. Te trzy zespoły grające w tych międzynarodowych rozgrywkach, oferują zawodnikom zdecydowanie większe kontrakty, zarówno obcokrajowcom, jak i krajowym. To też powoduje problemy ze skompletowaniem składów tym słabszym klubom, bo w Rumunii bardzo słabo wygląda szkolenie młodzieży i brakuje tych młodych zawodników, wchodzących do gry na seniorskim poziomie.
Otelul, którego od dwóch lat jest pan trenerem, to właśnie jeden z tych zespołów rywalizujących w lidze rumuńskiej.
Tak i ta liga nie ma niestety takiego wysokiego poziomu. Owszem, mieliśmy bardzo interesujące mecze z tymi trzema drużynami z Erste Ligi. Zdaję sobie sprawę, że te zespoły nie grały przeciwko nam z taką intensywnością jak w tych międzynarodowych rozgrywkach. Mimo tych problemów, to jestem zadowolony z postępów jaki ten zespół zrobił w ostatnim czasie.
Przed meczem Rumunia - Polska na mistrzostwach świata w Sfantu Gheorghe chciałbym się pana zapytać o mocne strony drużyny rumuńskiej?
Na pewno ich dużym atutem jest doświadczenie. Trzeba z nimi grać bardzo uważnie i nie popełniać błędów, ponieważ oni potrafią to wykorzystać i tworzyć naprawdę różne inteligentne rozwiązania. Zwłaszcza w fazie ataku mają tam zawodników z dużym doświadczeniem, potrafiących strzelać gole i mających umiejętność decydowania o losach meczu. To nie są nowicjusze, tylko wojownicy, którzy potrafią przejąć kontrolę nad grą dzięki swojemu duchowi walki. Trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym, bo to są doświadczeni hokeiści.
Wiem, że bardzo dobrze zna pan trenera reprezentacji, Roberta Kalabera. Czy nasz selekcjoner kontaktował się z panem w sprawie systemu i stylu gry preferowanego przez Rumunię?
Nie, na razie nie rozmawialiśmy ze sobą na ten temat. Jeśli „Robo” będzie potrzebował takich informacji, to do mnie zadzwoni. Ale doskonale wiem, że ma w swoim sztabie ludzi, którzy potrafią świetnie rozpracować przeciwników i moja pomoc nie będzie mu potrzebna.
Co będzie atutem Rumunii na tym turnieju?
Trzeba pamiętać, że jako gospodarz tego turnieju będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. Oni potrafią strzelać i wiedzą jak utrzymać wypracowaną przewagę. Mają w składzie kilku naturalizowanych zawodników. W obronie jest mocny Fin, na ten turniej dojdzie też prawdopodobnie Amerykanin lub Kanadyjczyk. Na tych mistrzostwach mogą mieć w składzie kilku zawodników z nowymi paszportami. Nie wiem czy już spełniają te warunki i czy mogą grać w reprezentacji, ale na pewno będą jeszcze silniejsi.
A gdzie można szukać ich słabszych stron?
Nie wiem jak wygląda obecnie kwestia obsady bramki. Wiem natomiast, że starają się o paszport dla Fina Rinne, to bardzo solidny i doświadczony bramkarz. Jest też grający w Braszowie Zoltan Töke, którego miałem w kadrze przez wiele lat. Poza bramkarzem z Finlandii, starają się też załatwić paszporty dla zawodników z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Chcą wzmocnić reprezentację, dlatego ich celem jest naturalizacja kilku zawodników. Wspominałem już o tym, że mają zawodników, którzy wiedzą jak strzelać gole i potrafią wykorzystywać stwarzane sytuacje. Te słabsze ich strony to także formacja defensywna. Gdy grają pod dużym pressingiem, to zdarza im się popełniać błędy, zatem w tym elemencie Polacy wydaje się, że mogą szukać swoich szans.
Wspomniany Robert Kalaber przed dwoma laty awansował z reprezentacją Polski do Elity po dwudziestu dwóch latach przerwy. Jak pan ocenia występ Polaków w ubiegłym roku na turnieju w Czechach i czego nam zabrakło do utrzymania.
Na tym poziomie hokej jest zdecydowanie szybszy, podobnie jak i sposób prowadzenia krążka. W polskiej drużynie podoba mi się to, że jeździ na wszystkie możliwe turnieje międzynarodowe w przerwach na mecze reprezentacji. To zupełne przeciwieństwo dla Rumunii, która jak na razie rozegrała w lutym dwa towarzyskie mecze z Ukrainą. Tych sparingów grają zdecydowanie za mało, zresztą tak samo było w czasie, gdy ja byłem trenerem Rumunii. Przed mistrzostwami świata Elity graliście mecze towarzyskie z naprawdę mocnymi zespołami, teraz zresztą też jest podobnie. Takie sparingi z silnymi przeciwnikami dają naprawdę dużo nie tylko trenerom, ale też i samym zawodnikom. Takim doskonałym przykładem jest Wałęga, który w tym sezonie prezentuje się znakomicie w lidze słowackiej. Strzela gole, asystuje, wygrywa bardzo dużo bulików. Grał przed rokiem całkiem nieźle w Elicie, rywalizował w sparingach z mocnymi rywalami i to przedkłada się na jego bardzo dobrą grę w tym sezonie. Takich z hokeistów potrzebujecie więcej, a do tego musi być odpowiednie szkolenie, a z tym w Polsce nie jest najlepiej.
Mistrzostwa Świata Dywizji 1A w hokeju na lodzie w rumuńskim Sfantu Gheorghe od 27 kwietnia do 3 maja na sportowych kanałach Telewizji Polsat.
Przejdź na Polsatsport.pl