Potężne osłabienie faworyta przed decydującym meczem. Znów wszystko w rękach 19-latka
JSW Jastrzębski Węgiel w decydującym meczu o finał będzie musiał sobie radzić bez libero Jakuba Popiwczaka. Wielkie problemy może też mieć Aluron CMC Warta Zawiercie. Aaron Russell nie ukończył drugiego meczu z PGE Projektem Warszawa z powodu kontuzji. – Każdy chciałby wiedzieć, co z nim. Komunikat będzie godzinę przed trzecim spotkaniem – mówi nam dyrektor działu komunikacji w Warcie.

W opinii ekspertów PlusLiga miała się zakończyć finałem JSW Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie. Ten scenariusz wisi jednak na włosku.
Stan zdrowia Russella trzymany w tajemnicy
Warta wygrała drugi mecz z PGE Projektem Warszawa i doprowadziła w półfinale do remisu, ale przed nią mecz w stolicy. – Wiemy, że Projekt w tym sezonie przegrał tylko jedno spotkanie u siebie. Mamy świadomość, że łatwo nie będzie – mówi nam Michał Kwietko-Bębnowski, dyrektor działu komunikacji w Warcie.
To, że losy finału zdecydują się na wyjeździe, to nie jest jedyny problem klubu z Zawiercia. Znacznie poważniejszym mogą być kłopoty zdrowotne Aarona Russella. W drugim meczu opuścił parkiet z bólem, zastąpił go Patryk Łaba. W klubie nie chcą jednak powiedzieć, co z występem Russela w Warszawie.
- Każdy chciałby to wiedzieć, a najbardziej nasi rywale. Na razie jednak chcemy zachować te informacje dla siebie. Damy znać około godziny przed meczem. Taką mamy praktykę – informuje nas Kwietko-Bębnowski.
To tak, jakby JSW Jastrzębski musiał grać bez Fornala
Trudno wyczuć, co z Russellem, ale gdyby faktycznie miało go zabraknąć, to Warta będzie miała niesamowity problem. Bo to mniej więcej tak, jakby JSW Jastrzębski Węgiel miał sobie radzić bez Tomasza Fornala. Russell to kluczowa postać w Warcie, jeden z liderów zespołu.
Warta była uważana za murowanego kandydata do finału PlusLigi. Teraz to wygląda tak, jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko temu zespołowi. Po jednej stronie będzie mocny rywal ze wsparciem trybun, po drugiej Warta ze swoimi kłopotami. – Postaramy się jednak zrobić wszystko, żeby nie zawieść ekspertów, którzy w nas wierzyli – przekonuje nas dyrektor działu komunikacji Warty.
Tylko nieco lepiej wygląda sytuacja mistrza Polski z Jastrzębia. W klubie podkreślają, że już byłoby po nich, gdyby drużyna nie nabyła umiejętności wychodzenia z potężnych tarapatów. JSW Jastrzębski Węgiel przegrał pierwszy mecz z Bogdanką LUK Lublin u siebie i w zasadzie wydawało się, że to koniec. 3:1 w Lublinie określane jest niemalże jako cud. Drużyna „zmartwychwstała”.
Leon i fizyczna siła, tego obawiają się najbardziej
- Do finału jednak wciąż daleka droga. Oni mają najlepszego siatkarza na świecie. Leon dwóch złych spotkań z rzędu nie zagra. W trzecim meczu w Jastrzębiu będą grzmoty – mówił już po spotkaniu Łukasz Kaczmarek, atakujący JSW Jastrzębskiego Węgla.
I właśnie Leona obawiają się w Jastrzębiu najbardziej. No i sposobu grania Bogdanki również. W pierwszym meczu mistrz Polski nie poradził sobie z siłą fizyczną rywala. Bogdanka złamała ich tak samo, jak włoskie Cucine Lube Civitanova w finale Pucharu Challenge. – Tam czterech, pięciu gości idzie na zagrywkę i pruje, ile fabryka dała. Bez kalkulacji, liczy się siła – słyszymy w jastrzębskim klubie.
Zagrają bez Popiwczaka, 19-latka czeka kolejny egzamin
Jeśli jednak Fornal i spółka chcą awansować do finału, to muszą się tej sile przeciwstawić. Tak, jak zrobili to w drugim meczu w Lublinie. I muszą to zrobić bez swojego podstawowego libero. - Jakub Popiwczak jest po pierwszej wizycie u lekarza. W tej chwili jest wyłączony z treningu i gry na kilka dni. W pierwszej połowie przyszłego tygodnia przejdzie kolejne badania, które wyjaśnią, co dalej z naszym podstawowym libero – mówi nam Marcin Fejkiel, rzecznik JSW Jastrzębskiego Węgla.
W Lublinie za Popiwczaka wszedł 19-latek Jakub Jurczyk. Zagrał na tyle dobrze, że Kaczmarek przekazał mu symbolicznie statuetkę dla MVP meczu. Jurczyk przyjmował ze skutecznością 52 procent, choć dotąd był w drużynie potrzebny wyłącznie „na sztukę” do treningów. Okazało się jednak, że drzemie w nim spory potencjał. Za dwa tygodnie zdaje maturę, więc koledzy żartowali, że sportową maturę zaliczył na piątkę z plusem. W sobotę czeka go jednak kolejny egzamin.
Przejdź na Polsatsport.pl