Ancelotti by na to nie pozwolił, a Polacy nie mają wyjścia! "Jak siódmy finał play offu”
W dzisiejszym starciu z Japonią na MŚ Dywizji IA w Rumunii polscy hokeiści będą niczym maratończyk na 35. kilometrze. Gdy trener Realu Madryt Carlo Ancelotti buntuje się, że nie pozwoli grać piłkarzom, jeśli przerwa między meczami jest krótsza niż trzy dni, "Biało-Czerwoni" rozegrają drugie spotkanie niespełna 22 godziny po pierwszym. Początek meczu o godz. 15. Transmisja w Polsat Sport 1 i na Polsat Box Go.

- Nikt nie myśli o zmęczeniu. Na tych MŚ każdy mecz jest dla nas jak siódme starcie w finale fazy play-off. Trzeba zrobić wszystko, aby je wygrać i z takim nastawieniem wyjdziemy na Japonię – powiedział nam Kamil Sadłocha, zanim utonął w objęciach rodziców, którzy z Sosnowca przyjechali do Sfantu Gheorghe, aby go wspierać.
ZOBACZ TAKŻE: Gdzie obejrzeć mecz Polska - Japonia na MŚ w hokeju na lodzie?
- Na terminarz nie mamy wpływu, za to postaramy się zrobić wszystko, by zapewnić drużynie jak najlepszą regenerację. Zrezygnujemy z porannego rozjazdu na lodzie, by uniknąć dodatkowej podróży. Zamiast niej zorganizujemy rozgrzewkę w Covasnej, gdzie mieszkamy. Później przedstawimy hokeistom analizę wideo gry Japonii z jej pierwszego spotkania z Włochami – dodał selekcjoner Robert Kalaber.
Wypoczęte nogi i głowa mają fundamentalne znaczenie. Analityk Polsatu Sport Łukasz Sokół podczas pomeczowego studia udowodnił, że zwycięską bramkę Damian Tyczyński zdobył dzięki swemu precyzyjnemu strzałowi, ale również dlatego, że zmęczeni po dwóch minutach obrony osłabienia Rumunii popełnili gigantyczny błąd, zjeżdżając do boksu na zmianę, co otworzyło przestrzeń Polakom do kontry. Nasz zespół takich gaf unikał jak ognia.
- W meczu z Rumunią drużyna zagrała odpowiedzialnie w obronie. Przy stanie 2-1 przeciwnik miał tylko jedną szansę, a później zdobyliśmy bramkę na 3-1, która uspokoiła spotkanie, a później przypieczętowaliśmy zwycięstwo czwartym trafieniem – cieszył się trener Kalaber.
Zaprocentowało zaufanie, jakie słowacki szkoleniowiec dał debiutującemu na MŚ Tyczyńskiemu. Wychowanek KTH Krynica przez sześć lat szlifował talent na Słowacji, ale jego eksplozję zaobserwowaliśmy dopiero w obecnym sezonie, gdy dla Zagłębia Sosnowiec zdobył 17 bramek, a przy 37 asystował.
- Z Damianem Tyczyńskim pracujemy już cztery lata. Cały czas idzie do przodu. Na początku miał problemy z grą obronną, ale już je wyeliminował – komplementował „Tyczkę” Kalaber.
Hokej to nie jest gra dla mięczaków. Nie mogliśmy się zasłaniać problemami, na jakie napotkaliśmy w przygotowaniach, łącznie z wydłużoną podróżą do Rumunii. Wiedzieliśmy, że nie możemy pozwolić gospodarzom na narzucenie swojego rytmu. Koncentrowaliśmy się nad tym, aby trzymać w ryzach nasz hokej – akcentował najbardziej doświadczony obrońca Mateusz Bryk.
Robert Kalaber ułożył formacje w ten sposób, by mniej doświadczeni obrońcy mieli u boku starych wyjadaczy. Bryk był mężem opatrznościowym dla debiutanta na MŚ Karola Biłasa.
- Karol dobrze sobie poradził. Podobnie jak u wszystkich innych hokeistów, nie było w jego grze przestojów. Oczywiście, zdarzały nam się momenty utraty zimnej głowy, ale ogólnie współpraca pary za parą układała się dobrze – dodał hokeista GKS-u Tychy.
Pokonanie Rumunii było pierwszym chrzęstem bojowym „Biało-Czerwonych” po ubiegłorocznych MŚ elity w Ostrawie.
- Nie było żadnej paniki, gdy po MŚ elity trener wymienił niemal pół składu. Już lutowy turniej w Sosnowcu pokazał, że z młodszymi zawodnikami z naszej ligi możemy pokonywać silne ekipy. To był mały przedsmak tego, na co nas stać – uważa Mateusz Bryk.
- Polska wygrała zasłużenie. My za rzadko zagrażaliśmy jej bramce. Oddaliśmy tylko 13 strzałów, a w hokeju to za mało, by odnieść zwycięstwo – powiedział kanadyjski trener Rumunii Dave MacQueen.
Już dziś o godz. 15 zmierzymy się z Japonią – jednym z najmłodszych zespołów na turnieju. W niedzielę Japończycy gładko ulegli Włochom, już po 37 minutach przegrywali 0-4. Największym ich talentem jest 23-letni napastnik Yu Sato, który dwa lata temu rozegrał 40 meczów i zdobył pięć bramek w silnej rosyjskiej lidze KHL, do której nigdy nie przebił się żaden Polak. Dobrze wyszkolony technicznie jest także Yushiroh Hirano, który zaliczył epizody na zapleczu NHL – w lidze AHL, a ostatnio występował w drugiej lidze niemieckiej, w Krefeld Pinguine.
Na pewno atutami kraju Kwitnącej Wiśni będą dłuższy o sześć godzin czas na regeneracje i lepsza znajomość lodu. Japończycy trenują i grają w Sfantu Gheorghe od 18 kwietnia. Sześć dni temu, w nieoficjalnym meczu kontrolnym, pokonali gospodarzy 5:4.
Mecz Polska – Japonia już o godz. 15.
Początek studia od godz. 14. Transmisja w Polsat Sport 1 i na Polsat Box Go.
Ze Sfantu Gheorghe Michał Białoński
Przejdź na Polsatsport.pl