Sędzia? Najlepszy! Decyzja? Będzie komentowana…

Szymon Marciniak będzie sędzią głównym finału Pucharu Polski i w zasadzie na tej krótkiej informacji można by zakończyć tekst na ten temat. Jedno z najważniejszych, a dla dwóch grających na PGE Narodowym 2 maja klubów najistotniejsze wydarzenie sezonu, tak zwane piłkarskie święto, w dniu święta narodowej flagi, więc to proste i logiczne, że wyznacza się nań nie tylko najlepszego w Polsce arbitra. Spotkanie poprowadzi przecież najlepszy sędzia świata.

Sędzia? Najlepszy! Decyzja? Będzie komentowana…
fot. Cyfrasport
Szymon Marciniak będzie sędzią finału Pucharu Polski

Nic, tylko przyklasnąć tej decyzji, bo przecież zdarzało się w poprzednich latach, że przy większych lub mniejszych błędach innych arbitrów prowadzących te potyczki, "grzmialiśmy", wymachując pięścią, dlaczego takich meczów nie prowadzi największy spec od gwizdania?

 

ZOBACZ TAKŻE: Polak w składzie z Yamalem i Salahem! Wybitny występ doceniony

 

Tylko że dziś sytuacja jest inna. Bardziej delikatna i wymagająca może subtelniejszego podejścia do sprawy oraz głębszego przeanalizowania. To, że "Sajmon" najbardziej nadaje się do meczów o takim ciężarze gatunkowym, nie ulega wątpliwości. Wiedzą o tym przecież nie tylko w naszej federacji, ale i w FIFA i UEFA. Najbrudniejsza robota, "najgorsi" do współpracy, wywierający presję na wszystkim dookoła trenerzy, wrogie trybuny czy lubiący "mind games" piłkarze? Dzwoni się do naszego rodaka. To tak, jak w wielu filmach o zabarwieniu sensacyjnym. Jest "bałagan" do posprzątania, wykonuje się telefon do eksperta, fachury, który w białych rękawiczkach i bez śladu rozwiąże kłopot, wydający się nie do rozwiązania. Kosztuje to sporo, ale przykry zapach znika. Tylko że akurat przy aktualnym przypadku, efekt, póki co jest zupełnie odwrotny.

 

Nie tylko w Białymstoku na ten wybór spojrzano z ironicznym uśmiechem pod nosem. W Jagiellonii wciąż nie przepracowano sytuacji ze spotkania 1/4 finału Pucharu Polski przy Łazienkowskiej. Wtedy za boisko odpowiadał Piotr Lasyk, w piątek nomen omen siedzący na varze, z którego do zmiany kluczowej decyzji "namówił" pełniący w tym dniu tę rolę… Marciniak.

 

Komentarze po tamtym lutowym wieczorze były jednoznaczne. Gdyby układ był odwrotny, sędzia z Bytomia pewnie nie zachęcałby w ogóle, by arbiter główny pofatygował się do monitora.

 

Grająca w finale Pogoń wspomnienia sprzed roku też ma związane z decyzją prowadzącego ówczesny finał przeciw Wiśle Kraków Tomasza Kwiatkowskiego. Jej zdaniem rzut wolny przy wyrównującej bramce wykonywany był nie z tego miejsca, gdzie doszło do przewinienia, a zdecydowanie bliżej pola karnego szczecinian. Podstawowy czas też został przedłużony w ich opinii przesadnie. Konsekwencje braku zwycięstwa sięgały dalej niż tylko brak sportowego lauru, tej historii nie trzeba nikomu przypominać. W dobie różnego rodzaju historii związanej, chociażby z sobotnim finałem Pucharu Króla, który też powinien być swoistego rodzaju nauczką, do pewnych tematów powinno się podejść właśnie… w białych rękawiczkach. Zaogniać pewnych tematów nie trzeba. W tym meczu i tak będzie się paliło. Bez kolejnego zaprószania ognia.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie