Sylwetka kadry Włoch. To z nimi zagrają Polacy

Reprezentacja Włoch zajmuje 20. miejsce w rankingu Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie, plasując się o lokatę wyżej od Polaków. Hokeiści z Italii od dwóch lat bezskutecznie próbują wrócić do hokejowej Elity. Najpierw w 2023 roku w Nottingham walkę o awans przegrali z Polakami i Brytyjczykami, a przed rokiem lepsi od nich w decydujących meczach okazali się Węgrzy i Słoweńcy. Transmisja meczu Polska - Włochy rozpocznie się 30 kwietnia o godz. 14:50, a studio wystartuje już o 14:00.

Sylwetka kadry Włoch. To z nimi zagrają Polacy
fot. PAP
Sylwetka kadry Włoch

- Byliśmy bardzo blisko, zabrakło nam jednego punktu do awansu do Elity. Naszym celem było oczywiście wygranie tego turnieju i awans do najwyższej dywizji, ale ostatecznie udało się to Węgrom i Słoweńcom. To był bardzo wyrównany turniej i myślę, że podobnie będzie w tym roku. Mam nadzieję, że teraz zapewnimy sobie miejsce premiowane awansem i zakwalifikujemy się do Elity – mówi reprezentant Włoch, grający między innymi w Podhalu Nowy Targ i GKS-ie Tychy, Jason Seed.

 

ZOBACZ TAKŻE: Świetny początek MŚ w wykonaniu Polaków. "Cieszę się, że gramy w ten sposób"

 

Podobno do trzech razy sztuka. Dla Włochów awans do Elity jest nie tylko sprawą prestiżową. Turniej w Rumunii jest dla nich ważnym sprawdzianem przed igrzyskami olimpijskimi, które w lutym odbędą się w Mediolanie, a oni mają tam zapewniony start jako gospodarz tych zawodów. Włosi bardzo poważnie podchodzą do turnieju olimpijskiego, stąd też zatrudnili do pracy z kadrą trenera z najwyższej półki – Fina Jukkę Jalonena, który na ostatnich igrzyskach w Pekinie wywalczył złoto z reprezentacją Finlandii, a wcześniej świętował z Finami trzykrotny triumf w mistrzostwach świata. W Sfantu Gheorghe kadra Włoch będzie jednym z głównych faworytów do awansu, ale po wygranej z Japonią 4:1, w drugim spotkaniu przegrali po rzutach karnych 2:3 z reprezentacją Ukrainy.

 

- Uważam, że mamy bardzo dobrą drużynę, ale to zawsze jest jeden mecz, więc musimy walczyć w każdym ze spotkań. Piękno tej rywalizacji sprawia, że w jednym meczu wynik może być na styku, więc trzeba wygrywać te bitwy. Jestem przekonany, że damy z siebie wszystko, walcząc ze wszystkich sił. Myślę, że jeśli to zrobimy i będziemy walczyć, mamy duże szanse na osiągnięcie naszego celu, jakim jest awans do Elity – uważa bramkarz Damian Clara.

 

20-letni golkiper w 2023 roku został wybrany w drafcie do ligi NHL przez Anaheim Ducks, skąd trafił na wypożyczenie do szwedzkiego Farjestad Karlstad. W połowie lutego zamienił ligę szwedzką na Karpat Oulu z fińskiej Liigi.

 

- Wszystkie te decyzje podejmuje mój klub, a więc Anaheim Ducks. Chodziło głównie o minuty, które spędzałem na lodzie. Miałem trudności z grą i rywalizacją o miejsce w bramce Farjestad. Pojawiła się oferta z Finlandii i było to dla mnie dobre miejsce do otwarcia, więc po prostu chciałem jak najlepiej wykorzystać ten ostatni miesiąc tego sezonu i rozegrać jak najwięcej meczów w rozgrywkach ligowych – podkreśla Clara.

 

Mierzący prawie dwa metry bramkarz jak na razie nie jest pierwszym wyborem fińskiego selekcjonera, który postawił na Davide Fadaniego. Niewykluczone, że w starciu z Polakami między słupakmi pojawi się Clara, którego umiejętności doskonale zna pochodzący z Polski Maciej Szwoch, który w Farjestad Karlstad był trenerem bramkarzy i doskonale zna jego słabsze strony.

 

- Gdybym grał w przeciwnej drużynie, to na pewno strzelałbym na jego bramkę bardzo nisko. Chodzi o to, żeby zmuszać go, aby te krążki musiał odbijać, a nie łapać. Do tego trzeba bardzo mocno atakować jego bramkę, zasłaniać mu pole widzenia i liczyć, że te odbite krążki można będzie skierować do bramki. To byłby problem dla niego. Damian bardzo lubi grać twardo, świetnie radzi sobie w sytuacjach sam na sam. Czasami zdarza mu się grać aż za bardzo agresywnie na tego zawodnika, który ma krążek. Te strzały muszą być niskie, aby nie dawać mu szansy na złapanie krążka, tylko go zmuszać go, by je odbijał przed siebie czy do boku. On jest bardzo dużym facetem i należy o tym pamiętać i to wykorzystywać – wylicza Szwoch.

 

Styl gry Włochów jest bardzo mocno wzorowany na hokeju kanadyjskim czy amerykańskim. W Sfantu Gheorghe w kadrze Italii jest aż jedenastu zawodników urodzonych za oceanem.

 

- Wielu zawodników takich jak ja ma rodzinę we Włoszech albo urodziło się czy wychowało w tym kraju. Jeśli chodzi o mnie, to moja mama jest Włoszką i to pozwoliło mi otrzymać włoski paszport i obywatelstwo, więc mam zarówno kanadyjskie, jak i włoskie obywatelstwo, co pozwala mi dołączyć do reprezentacji Włoch. Do tego mam za sobą dwa pełne sezony rozegrane w lidze włoskiej – wylicza pochodzący z Kanady, Jason Seed.

 

Włosi dotychczas dziewięć razy wystąpili na igrzyskach olimpijskich. Ostatni raz było to dziewiętnaście lat temu na turnieju w Turynie, gdzie będąc gospodarzem, mieli zagwarantowany udział bez eliminacji. Wcześniej na turnieju olimpijskim „Gli Azzurri” wywalczyli kwalifikacje w 1998 roku w Nagano, gdzie zajęli 11. miejsce. Najlepszy występ na igrzyskach zanotowali prawie 70 lat temu, zresztą też jako gospodarz, podczas zmagań w Cortinie d’Ampezzo uplasowali się na 7. miejscu.

 

Na mistrzostwach świata Elity (grupy A) zagrali dotychczas trzydzieści jeden razy (w latach wcześniejszych igrzyska olimpijskie były jednocześnie mistrzostwami świata), nie odnosząc nigdy większych sukcesów. Nieźle prezentowali się w latach 1993-96, gdy czterokrotnie kwalifikowali się do ćwierćfinału, ale nigdy nie zdołali przebić się do najlepszej czwórki.

 

Bez wątpienia turniej mistrzostw świata ówczesnej grupy A (obecnej Elity), który przeszedł do historii w wykonaniu Włochów, miał miejsce 43 lata temu. W 1982 roku MŚ grupy A odbyły się w Finlandii i w tamtym okresie na tym poziomie wystąpiło osiem drużyn. Włosi byli beniaminkiem, zresztą w grupie A zagrali po 23 latach przerwy. Zespół z Italii na tym turnieju zdołał pokonać USA 7:5, a kilka dni później zremisował z Kanadą 3:3. Urodzony w Montrealu bramkarz Jim Corsi obronił 55 strzałów. W składzie „Klonowego Liścia” grali tacy zawodnicy jak Bob Gainey, Darryl Sittler, Dale Hawerchuk, Mike Gartner, ale najbardziej wybijał się, Wayne Gretzky. Kanadyjczyk miał wówczas 21 lat i miał za sobą fantastyczny sezon w lidze NHL. W barwach Edmonton Oilers zdobył 212 punktów w sezonie zasadniczym, ale „Nafciarze” odpadli już w pierwszej rundzie fazy play-off z Los Angeles Kings, więc Gretzky mógł zagrać na mistrzostwach świata. Wygrana z USA i remis z Kanadą zapewnił Włochom utrzymanie w ośmiozespołowej grupie A, a sensacyjnie zdegradowani zostali wtedy Amerykanie. To była pierwsza sytuacja w historii mistrzostw świata, gdy beniaminek zapewnił sobie utrzymanie w grupie A od czasu rozszerzenia najwyższej klasy rozgrywkowej do ośmiu zespołów, a więc od 1976 roku.

 

Dotychczasowy bilans wzajemnych spotkań z Włochami nasi hokeiści mają korzystny. Z 59 dotychczas rozegranych meczów, Biało-Czerwoni zwyciężali 31 razy. 4 spotkania kończyły się remisami, a w 24 konfrontacjach górą byli nasi rywale. Ostatnie dwa mecze pomiędzy obiema ekipami zostały rozegrane niespełna dwa tygodnie temu na lodowisku w Sosnowcu. Pierwsze starcie wygrali Włosi 3:2, a drugie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Biało-Czerwonych 3:1.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie