Magiera: Królowa "Dżoanna" i dominatorki z Conegliano
Sezon klubowy w żeńskiej siatkówce dobiegł końca, ale od emocji długo nie odpoczniemy, bo tuż za rogiem do startu szykuje się sezon reprezentacyjny. Finał klubowych zmagań drugi rok z rzędu miał miejsce w Turcji, tym razem w Stambule, w potężnej mogącej pomieścić blisko 14 tysięcy widzów hali Ulker Arena, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywają koszykarze Fenerbahce.

Vero Volley Milano - Imoco Volley Conegliano. Skrót meczu

Imoco Volley Conegliano - Savino del Bene Scandicci. Skrót meczu

Joanna Wołosz: Możemy się cieszyć i w końcu odpocząć

Joanna Wołosz: To był "brudny mecz"
Turniej w Stambule wygrał zespół Imoco Volley Conegliano, który w finale rozbił Savino Del Bene Scandici 3:0. I to w zasadzie wszystko, co można o tym finale napisać, bo był on nieprawdopodobnie jednostronny, co może trochę dziwić, gdyż dzień wcześniej w półfinałach Scandici zagrało wspaniałe przeciwko VakifBankowi, a Imoco, mimo wygranej, spisało się jednak dość niemrawo przeciwko medolańskiemu Vero Volley.
ZOBACZ TAKŻE: Jastrzębianie znów pokonani! Siatkarze Projektu na ostatniej prostej do medalu
Finałowy mecz był w Turcji zapowiadany jako starcie świetnych rozgrywających Joanny Wołosz i Mai Ognjenović, które uważane są przez wybitnego trenera Giovanniego Guidettiego za najlepsze siatkarki na świecie na swojej pozycji. Trudno zliczyć, który raz Joanna z Mają zagrały przeciwko sobie, ale na pewno po raz pierwszy w Lidze Mistrzyń zrobiły to dziesięć lat temu w Szczecinie, też podczas Final Four, Joanna reprezentowała wówczas Yamamay Busto Arsizio, natmiast Maja, co ciekawe wybrana wówczas najlepszą rozgrywającą finałowego turnieju, była dyrygentką Chemika Police.
Tutaj takiego wyboru nie było, ale na pewno po sobotnim półfinale Ognjenović ponownie aspirowałaby do tego miana. W Stambule była pełna pasji, niebywale staranna i dokładna przy rozegraniu piłki, ciesząca się grą i aż się wierzyć nie chce, że w tym roku skończyła już... 41 lat. I jak widać - siatkówka ciągle ją bawi.
Podobnie jest z Wołosz, która wybrana została MVP finałowego turnieju Ligi Mistrzyń w 2018 roku i która z klubem z Conegliano kolekcjonuje kolejne tytuły, a której do czterdziestki jeszcze w przeciwieństwie do Mai trochę brakuje. Za to radości i pasji z gry jest w niej wciąż tyle, ile u tych wszystkich młodych siatkarek, które z coraz większym impetem wchodzą na najwyższy poziom.
Wołosz dołączyła w niedzielę do grupy siatkarek, które minimum trzy razy wygrywały Ligę Mistrzyń. Dodatkowo przyćmiła Ognjenović i rozegrała niemalże kompletne spotkanie, aspirując do miana nie tylko najlepszej rozgrywającej imprezy w Stambule, gdyby taki wybór miał miejsce, ale w ogóle do miana najlepszej siatkarki turnieju.
I teraz uwaga! Coś nieprawdopodobnego! Triumf Wołosz z Conegliano był jej już dwudziestym szóstym wywalczonym trofeum w barwach Imoco Volley. Poza wspomnianymi trzema zwycięstwami w Champions League, Wołosz wygrała jeszcze trzykrotnie Klubowe Mistrzostwa Świata, sześć razy Puchar Włoch, siedem razy Mistrzostwo Włoch i siedem razy Superpuchar Włoch. Jeśli dodamy do tego dwa mistrzostwa Polski, dwa Puchary Polski i jeden Superpuchar Polski, to będziemy mieli pełen obraz absolutnego giganta klubowej siatkówki oraz absolutnej królowej Conegliano (Jakub Balcerzak na portalu X napisał, że Wołosz stała się najbardziej utytułowaną zagraniczną siatkarką w historii włoskiej ligi) nazywanej przez Włochów po prostu "Dżoanną".
Teraz pierwszy raz od niepamiętnych czasów może odpocząć i pomyśleć o fajnych wakacjach.
Z kolei na bardzo krótkie wakacje może się wybrać drugą z Polek w Conegliano Martyna Łukasik, która po raz pierwszy w swoim sportowym CV może zapisać sobie triumf w Lidze Mistrzyń. W finale nie pojawiła się na boisku, ale w półfinale dała dobra zmianę w pierwszym secie, pojawiając się na boisku w miejsce Zhu Thing. Łukasik już niebawem przyjedzie na zgrupowanie kadry.
A propos reprezentacji Polski. W Stambule nie było za bardzo czasu, żeby ze Stefano Lavarinim na ten temat porozmawiać, zresztą nawet nie za bardzo wypadało, bo trener reprezentacji jest profesjonalistą w każdym calu i tutaj skupiony był na klubowej robocie, którą w sensie całościowym – nie patrząc tylko przez pryzmat Final Four – wykonał bardzo dobrze, zdobywając z zespołem z Mediolanu brązowy medal.
Co do reprezentacji, to w ubiegłym tygodniu poznaliśmy jej szeroki skład, ale jak to w takich sytuacjach bywa, na liście 30 zawodniczek trudniej jest się nie znaleźć niż odwrotnie. Już jakiś czas temu pojawiły się informacje, że kilka zawodniczek chce sobie odpocząć od występów w kadrze, stąd pewnie brak na liście Klaudii Alagierskiej, Natalii Mędrzyk czy Marii Stenzel.
Wspomniana wcześniej Wołosz oficjalnie zakończyła reprezentacyjną karierę, więc jej brak na liście powołanych nie jest zaskoczeniem, a w takich kategoriach kibice zareagowali na brak Zuzanny Góreckiej i Moniki Fedusio, która przez wielu ekspertów uznana została za MVP zakończonego sezonu w Tauron Lidze. Brak Góreckiej rzeczywiście jest zaskakujący, natomiast sprawa z Fedusio jest klarowna i przejrzysta. Monika musi zadbać o zdrowie, konieczny będzie zabieg, który wraz z rehabilitacją wykluczy ją z jakiejkolwiek aktywności na wysokim poziomie na kilka dobrych tygodni.
Cieszy, że Lavarini powołał do kadry kilka młodych zawodniczek i tutaj trzeba mieć nadzieję, że nie znalazły się na niej tylko dla dekoracji i jakieś szanse pokazania się w reprezentacji dostaną. Tym bardziej, że ten sezon będzie trochę spokojniejszy, bo choć rozegrane zostaną mistrzostwa świata, to w kwestiach rankingowych przy kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Los Angeles ważniejsze będą te, które rozegrane zostaną za dwa lata.
Sebastian Świderski, prezes PZPS, przyznał jakiś czas temu, że z naszej perspektywy najważniejszy dla trenera Lavariniego i reprezentacji będzie ćwierćfinał finałowego turnieju VNL, który rozegrany zostanie w Łodzi, bo co oczywiste jesteśmy jego gospodarzami i zwyczajnie świetnie dla kibiców byłoby w nim zagrać do ostatniego dnia, czyli do niedzielnej walki o medale. A tu tradycja ostatnich lat zobowiązuje, bo nasze siatkarki sięgały po brąz dwa lata z rzędu, najpierw w Arlington dwa lata temu i przed rokiem w Bangkoku.
Pierwsze oficjalne mecze w tegorocznym sezonie kadra Lavariniego rozegra w Koszalinie. W towarzyskim turnieju, który odbędzie się w dniach 23-25 maja, Polki zagrają z Francją, Bułgarią i Szwecją.
