Na tym polega fenomen Bogdanki LUK Lubin. To on "ciągnie tę drużynę za uszy"
Bogdanki LUK Lublin nikt nie widział a podium, a już za chwilę może ona zdobyć złoto w siatkarskiej Plus Lidze. Na czym polega fenomen drużyny, która wyrzuciła z finału JSW Jastrzębski Węgiel, a teraz łatwo ogrywa Aluron CMC Wartę Zawiercie? Odpowiedź jest bardzo prosta.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Kiedy przed sezonem rozmawiałem z Jakubem Bednarukiem o sile drużyn, stwierdził, że przyjście Leona to najważniejszy transfer sezonu, ale Bogdance jeszcze trochę brakuje do pierwszej czwórki. Tymczasem Bogdanka prowadzi w finale 2:0 i w środę może to zakończyć. Na czym polega fenomen tego zespołu?
Marek Magiera, komentator i ekspert Polsatu Sport: Musimy zacząć od Leona. To kluczowa postać i lider przez duże L. To człowiek, który nie musi podnosić głosu i krzyczeć, żeby pokazać swoją charyzmę. To bardzo wyrazisty zawodnik, których ciągnie pozostałych zawodników za uszy. Ci inni zrobili przy nim gigantyczny postęp. Wszystko zostało oczywiście poparte dużą pracą z trenerem Bottim.
Mam wrażenie, że forma Leona przeszła najśmielsze oczekiwania.
Na początku wydawało się, że on trochę pogra, że będzie też sporo spotkań, w których go nie zobaczymy. Tymczasem on nawet, jak nie grał, to domagał się tego, żeby wyjść na parkiet. Wielką robotę wykonał Andrzej Zahorski, trener przygotowania fizycznego w Bogdance. Doprowadził Leona do stanu używalności, co według mnie było dużym wyczynem.
Czyli mamy cichego bohatera.
Tak. I jeszcze mógłbym dodać, że chodzi nie tylko o Leona, ale i o pozostałych. W Lublinie były mechaniczne urazy, ale drużyna uniknęła urazów wynikających ze zmęczenia. Tego tam nie ma i to też jest zasługa świetnej roboty trenera Zahorskiego.
Warto wyróżnić kogoś jeszcze?
Gdy mówimy o tym zespole, to można by wyliczać te zaskoczenia i niespodzianki w nieskończoność. Przecież nikt się spodziewał, że linia przyjęcia z Leonem, Sawickim i Tuinstrą będzie funkcjonowała tak znakomicie. Nikt też nie podejrzewał Lublin o taką siłę ognia, ani o to, że będą jednym z najlepiej serwujących zespołów w lidze. Sądzono, że Komenda na rozegraniu będzie miał większy problem z prowadzeniem tej drużyny na parkiecie. Jednak nic z tego.
Bogdanka pewnie awansowała do play-off.
Uniknęła kryzysu. Po dobrym początku przytrafiły się jej porażki w Częstochowie i w Olsztynie, ale akurat te przegrane dobrze na nich zadziałały. Ostudziły zapędy, nieco wyhamowały, sprowadziły na ziemię.
Ta drużyna grała tak, jakby nie czytała mediów i nie słuchała ekspertów.
Może i tak było. Nie przejmowali się tym, że są oceniani niżej. Robili swoje, bo mieli przeświadczenie o swojej sile. Nie wariowali, bo po drodze ktoś im wylał kubełek zimnej wody. Myślę jednak sobie, że takim punktem zwrotnym mógł być wygrany Challenge Cup. To ich zbudowało. Bo jaki by ten puchar nie był, to zawsze jest to sukces. Na dokładkę styl, w jakim oni pokonali włoskie Lube, był naprawdę imponujący.
Chyba by jeszcze trzeba dorzucić, że trafili z formą.
Zdecydowanie. Tam wszystko udało się powiązać w jedną układankę w tym najważniejszym momencie. Nagle wszyscy odpalili. Choćby środkowi Grozdanov i McCarthy.
Nie tylko oni.
No tak. Rewelacją jest Sasak. To jedno z odkryć sezonu. Było wiadomo, że on ma potencjał, ale wydobyli z niego coś więcej. Dodatkowo Sasak miał kapitalnego zmiennika Malinowskiego. Jakby z nich zrobić jednego, wirtualnego zawodnika, to byłby to gracz doskonały. Idźmy jednak dalej, bo nie wolno zapomnieć o Komendzie, który trzyma grę. Dorósł do tego, żeby pod nieobecność Janusza przejąć rolę rozgrywającego w kadrze. Ma doświadczenie, na pewno sobie z tym poradzi. Mógłbym dalej wymieniać, dlatego skwituję to stwierdzeniem, że wszystko pięknie się spięło.
A Botti to poukładał.
Wcześniej w swojej pracy nie miał takiej presji i takiego ciśnienia. A na pewno nie miał tego na długim dystansie. Nie miał też pod sobą takiej gwiazdy, jak Leon. Świetnie sobie z tym jednak poradził.
O czymś zapomnieliśmy?
Jak mówimy o fenomenie Bogdanki, to trzeba powiedzieć o atmosferze, które też zbudowała te wyniki. Fajny klimat wokół klubu zbudowali prezesi Skubiszewski i Krzaczek. To są takie dwie papużki nierozłączki. Świetnie się bawią, co widać także przy okazji meczów. A w ogóle to Lublin jest świetnym miejscem dla sportu. Żużel ma się znakomicie. Byłem też na meczu piłkarskim Motor – Śląsk, gdzie wszyscy w żółtych koszulkach żywiołowo dopingowali swój zespół. Zresztą koszulki z dziewiątką i Leonem też się pięknie sprzedawały. Ja na hali w Lublinie byłem raz. To był mecz pucharowy, gdzie wszystko było rozstrzygnięte, ale pojawił się komplet. Byłem ostatnio na Final Four w Stambule. Tam była hala na 14,5 tysiąca. Jakby Lublin taką miał, to spokojnie by ją zapełnił.
Bogdanka jest zdecydowanie największą sensacją. Wyskoczyli z drugiego szeregu i grają o złoto.
Zobaczymy, jak to wszystko się skończy. Oni mają to złoto w swoich rękach. Ważne będzie też to, co stanie się później. Sukces lubi usypiać, a tu trzeba zachować czujność i zbudować równie mocny skład na kolejny sezon. Wiemy, że Leon zostaje, Sasak też, ale kilka zmian będzie. Wygląda na to, że na papierze gorsi nie będą.
Przejdź na Polsatsport.pl