Wiem, że za dużo nie wiem. Legia transparentna, ale co z trenerem?

Legia Warszawa zaprosiła kilkunastu dziennikarzy na co dzień zajmujących się największym polskim piłkarskim klubem na wewnętrzne spotkanie. Chciałoby się powiedzieć, wreszcie. Przecież ogłaszając zatrudnienie (ponowne) Michała Żewłakowa w roli dyrektora sportowego, a później Frediego Bobića jako "Head Of Football Operations" nie zorganizowano nawet konferencji prasowej.

Wiem, że za dużo nie wiem. Legia transparentna, ale co z trenerem?
fot. PAP, Cyfrasport
Co dzieje się w Legii Warszawa?

Snuły się zatem domysły, przypuszczenia i plotki. Kto jest nad kim, a kto pod kim? Czy Żewłakow wiedział o pomyśle na Bobicia? Czy były reprezentant Niemiec będzie ważniejszy od legendy Biało-Czerwonych czy odwrotnie? A przede wszystkim, kto będzie miał decydujący głos w najistotniejszej kwestii. Czy przedłużać umowę z Goncalo Feio, czy jednak związać się z nowym trenerem? Jeśli to drugie, to czy Bobić dzięki swym kontaktom o wieloletniej pracy w Bundeslidze otworzy na Legię inny kontyngent ludzi, zajmujących się tym zawodem?

 

ZOBACZ TAKŻE: Szymon Marciniak poprowadzi finał pucharu

 

Obaj wybitni niegdyś piłkarze mają pracować równolegle. Nikt nie będzie czyimś podwładnym czy zwierzchnikiem. Za sprawy pierwszego zespołu ma być odpowiedzialny "Żewłak". Bobić może mieć głos doradczy i oczywiście wyrażać swoje sądy i opinie. Swoje zdanie, dość ważne, będzie miał oczywiście właściciel klubu Dariusz Mioduski i obecny wczoraj na spotkaniu prezes zarządzający Marcin Herra, który jednak chce odsunąć się od kwestii sportowych, stąd zatrudnienie dwóch fachowców w tej dziedzinie.

 

Nie chce mi się jednak do końca wierzyć, by Niemiec urodzony w słoweńskim Mariborze miał zajmować się szerszą wizją klubu, akademią, młodymi piłkarzami, bo po pierwsze "stworzony" jest do większych rzeczy i jego kompetencje są inne. Wydawało mi się, że ma otworzyć Legię być może na trenera z zagranicy, ale usłyszeliśmy, że to nie po to trafił do stolicy. Ale jak będzie trzeba, pomoże, także w temacie piłkarzy z zagranicy. Choć przecież Legia ma bazować głównie na zawodnikach z naszego rynku i mocniej postawić na własny narybek.

 

Decyzja w sprawie Feio ma zapaść w ciągu najbliższych siedmiu do dziesięciu dniu. Czyli Portugalczyk pozna ją być może dopiero po meczu ostatniej kolejki. A przecież trzy ostatnie spotkania nie mogą nic w kontekście jego oceny zmienić. Wydaje mi się, że klub już wie, czy chce z nim dalej pracować, czy nie. Dlaczego zwleka z przekazaniem tej wiadomości? Może dlatego, że nie jest jeszcze z nikim dogadanym na sto procent? Może ścierają się jakieś pomysły i koncepcje? Bobicia z Żewłakowem? Podobno nie. Tu odpowiedzialność ma spaść na byłego obrońcę i kapitana Legii.

 

Feio jest człowiekiem bardzo inteligentnym i "czuje pismo nosem". Jest połowa maja. Przecież musi zadbać o swoją przyszłość i wiedzieć, na czym stoi. Najbardziej komiczne byłoby to, gdyby jednak Legia stwierdziła, że widzi dalszy sens pracy z Goncalo, a on będzie już po słowie z jakimś zagranicznym zespołem. A odpowiedź brzmieć będzie: "nie, dziękuję".

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie