Legendarny polski klub nad przepaścią! "To było ewidentne kłamstwo! Jestem załamany”

Michał BiałońskiZimowe

- Zawodnicy są bez kontraktów, wszyscy się porozchodzili. Jak to sobie władze klubu wyobrażają?! Powiem szczerze, że jestem załamany całą sytuacją. Nie wyobrażam sobie, żeby w tych warunkach hokej był w stanie funkcjonować. Chciałbym, żeby ktoś zapalił iskierkę nadziei – powiedział nam legendarny hokeista Cracovii i reprezentacji Polski Roman Steblecki. Po erze sukcesów, związanych ze śp. prof. Januszem Filipiakiem, „Pasy” znalazły się na ostrym zakręcie.

Legendarny polski klub nad przepaścią! "To było ewidentne kłamstwo! Jestem załamany”
PAP
W erze prof. Janusza Filipiaka hokeiści Comarch Cracovii zdobywali mistrzostwo Polski za mistrzostwem. Teraz są niechcianym dzieckiem, co martwi Romana Stebleckiego (z prawej)

Michał Białoński, Polsat Sport: Rudolf Rohaczek, którzy przez ponad 20 lat prowadził hokeistów Cracovii, na pogrzebie prof. Janusza Filipiaka płakał. Szliśmy razem w kondukcie pogrzebowym i również byłeś zatroskany o przyszłość hokeja w Krakowie. Podczas III Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki Comarch SA został uhonorowany tytułem Mecenasa Sportu. Prezes Comarch Healthcare i wiceprezes MKS Cracovia SSA Marcin Romanowski zapewniał wówczas, że misja prof. Filipiaka będzie kontynuowana, ale hokej został wydzielony do oddzielnej spółki, która wciąż nie ma prezesa. Były zarządca hokeja w Cracovii Adam Zięba odmówił tej funkcji, gdyż ocenił, że budżet, jaki Comarch przeznacza na utrzymanie sekcji w nowym sezonie, to za mało na przetrwanie. Jak to oceniasz?

 

Roman Steblecki, legendarny napastnik hokejowej Cracovii, olimpijczyk z Calgary, dziewięciokrotny uczestnik MŚ: Na dzień dzisiejszy w ogóle tego nie widzę. Zostały podjęte kroki, które z góry skazują hokej Cracovii na pożarcie. Dla mnie to jest oburzające!

 

ZOBACZ TAKŻE: Gwiazda Barcelony w szpitalu! Co to oznacza dla Lewandowskiego?

 

Mocne słowa.

 

Przed sezonem prezes MKS Cracovia Mateusz Dróżdż ogłosił trzyletni projekt budowania drużyny opartej na rodzimych hokeistach, powierzając tę misję trenerowi Markowi Ziętarze. Teraz się okazuje, że to było ewidentne kłamstwo! Tak jak w polityce, coś tu jest „nie halo”. Hokej został wydzielony do odrębnej spółki, z którą Dróżdż nie ma nic wspólnego.

 

To prawda, prezesowi zależało na tym, aby pozbyć się kosztów związanych z hokejem – z utrzymaniem lodowiska wynosiły one 10 mln zł. Bez balastu hokejowego piłkarska spółka uzyskała licencję na grę w Ekstraklasie i to bez nadzoru finansowego, który jej groził. Natomiast faktycznie zastanawiające jest, dlaczego sternika dla spółki hokejowej Comarch szuka dopiero teraz, na drodze konkursu, a prezes Dróżdż zapowiadał założenie oddzielnej spółki już w lutym.

 

Jeżeli już zostały podjęte kroki, w których Comarch zaczyna się wycofywać z hokeja i przenosi go do odrębnej spółki, to nie wiem, o co tu chodzi. Nie dziwię się, że tak trudno znaleźć jest prezesa. Kto się podejmie tak wielkiego ryzyka, zbudowania od nowa drużyny, która ostatnio przecież nieźle funkcjonowała. Zawodnicy są bez kontraktów, wszyscy się porozchodzili. Jak to sobie władze klubu wyobrażają? Ilu zawodników zostanie? Konkurencja nie śpi. Do ekstraklasy wraca Polonia Bytom, która już zaczyna korzystać z zawodników, którzy ostatnio grali w Cracovii. Widać, że w Bytomiu kształtuje się zespół. A u nas? Rodzi się jedno pytanie: kto i w jaki sposób go zbuduje?

 

Comarch deklaruje hokejowej spółce dwa miliony zł na sezon plus kolejny milion zł na utrzymanie lodowiska. W ubiegłym sezonie, przez rosnące ceny energii, której potrzeba sporo na utrzymanie lodowiska, hokej kosztował Cracovię 10 mln zł.

 

Wobec faktu, że w trzymilionowym budżecie zawarte są także wydatki na utrzymanie lodowiska, to wciąż za mało. Co dalej? Poza tym władze klubu chcą oddać lodowisko miastu, więc jak to ma funkcjonować? W jakich godzinach będzie trenowała drużyna, skoro to nie klub będzie zarządcą obiektu? To jest bardzo trudny temat. Powiem szczerze, że jestem załamany całą sytuacją. Nie wyobrażam sobie, żeby w tych warunkach hokej był w stanie funkcjonować. Chciałbym, żeby ktoś zapalił iskierkę nadziei, ale na razie nie ma z czego zbudować zespołu. Kto tu przyjdzie, za jakie pieniądze, kto będzie chciał grać dla tej drużyny?

 

To ważne pytania zwłaszcza wobec faktu, że w ostatnich latach, dzięki wsparciu firmy Can-Pack, Cracovia prowadziła dobre szkolenie i za kilka lat jej narybek mógłby zasilać pierwszy zespół.

 

Ale na nich trzeba jeszcze poczekać, a dzisiaj, bez pieniędzy, nie da się zbudować zawodowej drużyny, zwłaszcza w hokeju. Profesor Filipiak gwarantował budżet i przy nim nie było takich problemów. Dzięki temu były sukcesy: siedem mistrzostw Polski, zdobyty Puchar Kontynentalny. Prezes Dróżdż ma inne zadania. On ma tak działać, żeby się pieniądze zgadzały, a w hokeju nie będą się zgadzać, bo to droga dyscyplina, a o sponsorów w niej znacznie trudniej niż w piłce. Utrzymanie zawodników na tym poziomie, jak ostatnio Johan Lundgren czy Tim Wahlgren, to w obecnych warunkach jest w zasadzie nierealne. Trzeba mieć w szatni co najmniej 20 zawodników na dobrym poziomie i jeszcze nikt ci nie da gwarancji, że osiągniesz z nimi sukces. Bez finansów nie da się mocnej drużyny zbudować. Pamiętajmy też, że na hokej nie przychodzi po 11-12 tysięcy kibiców, tylko kilkaset. Zatem wpływy z biletów są zupełnie inne. Znalezienie sponsorów w takich warunkach jest niemal niewykonalne.

 

Nie pomaga w tym fakt, że od kilku lat nie ma regularnych transmisji telewizyjnych z Polskiej Hokej Ligi.

 

Takie są fakty. Profesor Filipiak nie szczędził na hokej, bo go kochał, ale też zapewniał splendor swojej firmie. Drużyna nazywała się Comarch Cracovia i regularnie zdobywała mistrzostwo Polski, a mecze regularnie były transmitowane w telewizji. Wiemy, ile kosztuje minuta reklamy w telewizji, a profesor, dzięki hokejowi miał ekspozycję Comarchu na cały przez ponad dwie godziny w każdym meczu.

Budowa silnego hokeja bez podejścia, jakie prezentował profesor, to naprawdę ciężki temat.

 

Zegar tyka. Kluby mają czas tylko do 16 czerwca na zawnioskowanie o licencję na grę w PHL, a do końca przyszłego miesiąca muszą udokumentować, że dysponują budżetem co najmniej dwóch milionów złotych. W sierpniu muszą przedstawić kontrakty z co najmniej 12 zawodnikami.

 

Na dodatek kluby zaczynają konkurować o Polaków, gdyż od nowego sezonu ma ich występować co najmniej po ośmiu. W minionym sezonie trener Ziętara wprowadził do składu już kilku wychowanków, jak Dziurdzia, Bezwiński, Jaracz, ale inne kluby, które już trenują przed nowym sezonem, na pewno będą na nich polowały.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie