"On jest chory". Co za słowa Szczęsnego przed kamerą!
FC Barcelona została mistrzem Hiszpanii. Duży udział w sukcesie "Dumy Katalonii" miało dwóch Polaków - Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski. - Nie spodziewałem się, że będziemy rozmawiać na koniec tego sezonu - stwierdził ten pierwszy w wywiadzie z Eleven Sports.

Chyba nikt nie wpadłby na taki scenariusz, w jakim "znalazł się" Wojciech Szczęsny. Jeszcze niecały rok temu był na emeryturze, tymczasem w czwartek sięgnął po trzecie trofeum w tym sezonie z Barceloną, będąc podstawowym bramkarzem zespołu. "Duma Katalonii" zapewniła sobie bowiem mistrzostwo Hiszpanii.
ZOBACZ TAKŻE: Ta lista nie ma końca! Kolejne trofeum Lewandowskiego
- Cztery lata bez mistrzostwa, po drodze emerytura. Nie spodziewałem się, że będziemy rozmawiać na koniec tego sezonu i będę mistrzem. Bardzo przyjemna niespodzianka - przyznał w rozmowie z Eleven Sports.
Szczęsny zwrócił również uwagę na to, co było kluczowe w odniesieniu sukcesu przez całą ekipę "Blaugrany".
- Jeśli miałbym wskazać jeden wyjątkowy moment z tego sezonu, to ten, w którym zrozumiałem, że ten zespół wygra mistrzostwo. Było to po remontadzie z Atletico, gdy wygraliśmy 4:2. Wtedy - poza jakością - było widać charakter i to, że ta drużyna do końca się nie podda, a jeśli się nie podda, to ciężko ją pokonać. Potem ten charakter pokazaliśmy jeszcze pięć-sześć-siedem-osiem razy i jesteśmy mistrzami - wyjaśnił.
Jednym z głównych architektów triumfów Barcelony był młodziutki, zaledwie 17-letni Lamine Yamal. Szczęsny odniósł się do skali talentu skrzydłowego.
- Lamine w tej chwili wygląda jak wygląda. Ja bym nie postawił złotówki, że on nie wygra Złotej Piłki. To nie jest normalne co on robi. Po pierwsze - jakość, a poziom talentu jest chory, a po drugie - dojrzałość. Dojrzałość w jego grze to jest coś, czego nie potrafię zrozumieć, bo 17-latek nie powinien wiedzieć, kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić, kiedy kiwać, kiedy podać, kiedy zagrać na czas. Zasługuje na wszystkie pochwały, które otrzymuje. Ja mam cichą nadzieję, że największym wyróżnieniem będzie Złota Piłka za ten sezon - ocenił.
Jednym z głównych tematów w hiszpańskich i polskich mediach w ostatnim czasie jest przyszłość Szczęsnego w Barcelonie. Póki co nie wiadomo, czy Polak zostanie w Katalonii, jednak ten na antenie Eleven Sports uchylił rąbka tajemnicy.
- Nie mogę powiedzieć, że jest jakikolwiek minus mojego powrotu i gry w Barcelonie. Nie spodziewałem się, że będę teraz w takim miejscu. No... jedyny minus jest taki, że zamiast zastanawiać się nad tym, na którym polu golfowym jutro zagrać, to będę musiał zastanawiać się nad trochę poważniejszymi sprawami i swoją najbliższą przyszłością, ale raczej jest to też przyjemny wybór - rzekł.
- Teraz jest odpowiedni czas, by porozmawiać o mojej przyszłości, bo jest chęć klubu, żebym został. Ja chciałem poczekać z podjęciem decyzji do zakończenia sezonu i nie zajmować głowy do tego czasu tematem odnowienia kontraktu. Mam nadzieję, że do końca sezonu już nie zagram, więc mam możliwość skupić się na innych rzeczach - kontynuował.
Szczęsny wypowiedział się także na temat jego potencjalnej pozycji między słupkami Barcelony i rywalizacji z Marciem-Andre ter Stegenem.
- Jeśli przedłużę kontrakt, to z myślą, żeby w przyszłym sezonie być gwarancją jakości na ławce rezerwowych, więc muszę zdecydować, bo to nowa sytuacja dla mnie. Jestem w stanie mentalnie zaakceptować, żeby wspierać Marca. Ale to nie kwestia jedynki czy dwójki w bramce zadecyduje o tym, czy zostanę, tylko sytuacja rodzinna i będzie to nasza wspólna decyzja, czy w przyszłym roku chcemy mieszkać w słonecznej Marbelli czy słonecznej Barcelonie - zakończył.
