Zaskakująca deklaracja Kwolka. Powiedział to po finale. "Muszę dojść do siebie"

Siatkówka

Siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie zakończyli w niedzielę długi, wyczerpujący sezon porażką w finale Ligi Mistrzów. Przyjmujący Bartosz Kwolek przyznał, że docenia srebrny medal, ale bardziej będzie on go cieszył, gdy… dojdzie do siebie.

Zaskakująca deklaracja Kwolka. Powiedział to po finale. "Muszę dojść do siebie"
fot. PAP
Zaskakująca deklaracja Kwolka

Zakończony w niedzielę sezon klubowy był dla polskich zespołów długi i wyczerpujący – ci, którzy grali w Lidze Mistrzów, mają w nogach ponad 50 meczów. Trudy wszystkich rozgrywek na ostatniej prostej boleśnie odczuli na swojej skórze siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie, ponieważ kontuzje dotknęły kilku z ich podstawowych zawodników.

 

ZOBACZ TAKŻE: Andrzej Wrona zachwycony turniejem finałowym Ligi Mistrzów! "Najlepsza reklama"

 

Mimo tego, a także porażki w finale polskiej ekstraklasy, przystąpili do turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Łodzi zdeterminowani, by sukcesem zakończyć sezon. Nie ułatwili sobie jednak tego zadania – w sobotę dokonali niemożliwego, wygrywając półfinał z JSW Jastrzębskim Węglem po tie-breaku, chociaż przegrywali już 0:2. To zwycięstwo po ponad dwugodzinnej batalii kosztowało ich wiele sił, których zabrakło w decydującym momencie finału z włoską Sir Sicoma Perugia. Podopieczni trenera Michała Winiarskiego ponownie dokonali jednak czegoś wielkiego – mimo nienajlepszej dyspozycji doprowadzili do tie-breaka, chociaż przegrywali 0:2.

 

- Jeszcze żyję, bo mówię i oddycham, ale jest ciężko – powiedział tuż po ceremonii medalowej Kwolek.

 

- Nie wiem, skąd mieliśmy siły. W półfinale na pewno zostawiliśmy kawał serducha i to było widać – dodał.

 

Zawiercianie byli w gorszej sytuacji od swoich niedzielnych rywali przed finałem, bowiem nie tylko rozegrali w półfinale pięć setów – włoska drużyna trzy – ale także mieli mniej czasu na odpoczynek, bowiem półfinał rozegrali w sobotę. Sir Sicoma zmierzyła się z tureckim Halkbankiem Ankara w piątkowy wieczór.

 

- Wydaje mi się, że dwie polskie drużyny powinny grać w półfinale w piątek, a nie w sobotę i mieć więcej tego czasu na odpoczynek, ale zostawmy to. Daliśmy z siebie tyle, ile mieliśmy i ja jestem bardzo dumny z tego, co zaprezentowaliśmy – skomentował krótko 27-letni przyjmujący.

 

Zapytany, jak wyglądał wieczór po wyczerpującym półfinale, określił go krótko jako „umieralnię”.

 

- Nasi fizjoterapeuci zrobili kawał roboty, żeby postawić nas na nogi, co się udało. Wielkie brawa też dla nich, bo cały rok ciężko pracują. Są to osoby na drugim planie, nie wychylają się przez szereg, a dzięki nim tak naprawdę w większości przypadków możemy wejść na boisko i coś tam pokazać – podkreślił siatkarz.

 

Zwrócił również uwagę na to, jak dobrze zbudowany jest jego zespół.

 

- Wydaje mi się, że kibice zobaczyli naszą głębię składu. Prawie cały sezon graliśmy jedną szóstką, a w finale wszedł Kyle i dał dobrą zmianę. W półfinale wszedł Patryk i dał dobrą zmianę. I przede wszystkim Miłosz Zniszczoł grał od kilku spotkań, kiedy Jurkowi przytrafiła się kontuzja. Pokazaliśmy, że jesteśmy naprawdę zespołem – powiedział przyjmujący.

 

Siatkarze Aluronu zdołali odmienić swoją grę i przedłużyć swoje szanse na zwycięstwo dzięki zmiennikom, jednak w decydującym secie byli zdecydowanie gorsi od rywali.

 

- Czuliśmy, że możemy wygrać, ale szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Troszeczkę się posypała nasza gra na pewno w piątym secie. Nie wyglądało to tak, jak byśmy chcieli. Trzeba też oddać drużynie z Perugii, że wyszła na ostatnią partię zmobilizowana. Może nie widać tego z trybun, ale rywale naprawdę latali nad blokiem. Ciężko było ich złapać – ocenił Kwolek.

 

Niedzielna porażka była dla zawiercian trzecią finałową przegraną w tym sezonie. Nie zdołali wygrać Pucharu Polski, mistrzostwa Polski, ani Ligi Mistrzów. Mają jednak na swoim koncie triumf w Superpucharze Polski.

 

- Nie mogę mówić za wszystkich, ale ja jestem dumny. Usłyszałem taką fajną rzecz, że żeby przegrać finał, to najpierw trzeba się do niego dostać. Ja jestem dumny, że te trzy finały w tym sezonie mieliśmy, szkoda, że żadnego nie udało się wygrać, ale wszystko przyjdzie z czasem – zauważył Kwolek.

 

Wyraźnie zmęczony po finałowej rywalizacji przyznał, że bardziej doceni srebro po czasie.

 

- Będę się cieszył pewnie bardziej za chwilę. Teraz jeszcze muszę dojść do siebie – powiedział.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie