Ewa jak „Lewy”? Lizbona czeka na Polkę z pucharem Ligi Mistrzyń

Stolica Portugalii znów może okazać się szczęśliwa dla polskiej piłki. To tu pięć lat temu Robert Lewandowski sięgnął po swój jedyny w karierze Puchar Europy. Jeszcze w barwach Bayernu Monachium. Został najlepszym strzelcem rozgrywek Ligi Mistrzów, choć akurat w finale przeciw PSG bramki nie zdobył. To był jeden jedyny mecz, w którym nie trafił do siatki w całej drodze po Champions Leauge. Najwybitniejsza polska piłkarka Ewa Pajor powinna to dzisiaj zrobić.

Ewa jak „Lewy”? Lizbona czeka na Polkę z pucharem Ligi Mistrzyń
Fot. PAP
Ewa Pajor

Barcelona z Polką w składzie jest zdecydowanym faworytem rywalizacji z Arsenalem. Londyński klub ma co prawda mnóstwo utytułowanych zawodniczek, także w imprezach reprezentacyjnych - reprezentantki USA, Norwegii, Australii, Holandii, Austrii, Szkocji czy Irlandii,  z medalami mistrzostw świata i Europy, jak również byłą piłkarkę Barcelony fenomenalną Marionę Caldentey, ale to „Duma Katalonii” posiada jeszcze większy potencjał. To będzie zetknięcie się „tiki-taki” z fizycznością, agresją i szukaniem szans po przechwycie. Kobieca „Barca” gra jeszcze bardziej „barcelońską” piłkę niż ta Flicka. Jeśli mielibyśmy ją porównać do jakiejś drużyny, to na myśl przychodzi ta Guardioli. Pewne zasady są „nienegocjowalne”. Dziewczyny w strojach „Blaugrany” mają nie tylko wygrywać ale robić to także pięknie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jedni zachwycili, inni zawiedli. Liga Konferencji przyniosła Polakom radość i rozczarowania

 

Pajor ma wsparcie najmocniejszego środka pola w Europie. Z Alexią, Aitaną i zabezpieczającą je Patri. Jedynym słabszym punktem zespołu jest bramkarka Cata Coll, która czasem niepotrzebnie decyduje się na dryblingi poza polem karnym co skutkuje często utratą goli. Na skrzydłach szaleją Paralluelo, była lekkoatletka biegająca z powodzeniem na 400 metrów, doświadczona Norweżka Graham, w odwodzie pozostaje fenomenalna Pina, która jednak najlepiej czuje się w roli „jokerki”. W Lidze Mistrzyń ma już dziesięć goli, w ośmiu meczach! Ewa ma sześć, ale trzy dublety w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych pokazują, że w końcówce sezonu jest w znakomitej strzeleckiej formie.

 

Na trybunach Jose Alvalade zasiądzie komplet prawie pięćdziesięciu tysięcy widzów. Jedynym mankamentem organizacji jest fakt, że spotkanie nie odbędzie się wieczorem, jak finały europejskich pucharów u panów. Szkoda, bo o zmroku, przy sztucznym oświetleniu każde sportowe wydarzenie nabiera innego charakteru, pojawia się inna aura, od razu czujesz, że dzieje się coś wyjątkowego. Ale dziś i tak będzie podobnie. Tym bardziej, że „Lewy” miniturniej w Lizbonie grał w covidowym sezonie, bez kibiców na trybunach.

 

Ewa będzie mieć wsparcie, choć Anglików w Lizbonie też jest wielu. Czy biało-czerwona flaga powędruję na jej ramiona po ostatnim gwizdku jak wtedy, gdy oglądaliśmy wzruszonego „RL9” tyle, że na leżącym nieopodal Alvalade Estadio Da Luz? Oby. Polki (Pajor i Katarzyna Kiedrzynek) uczestniczyły dotychczas w sześciu finałach. Żadnego niestety nie wygrały. A „siódemka” to przecież cyfra szczęśliwa. Ewa powinna wspominać Lizbonę tak dobrze jak „Lewy”.  

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie