Chętnych więcej niż miejsc na stadionie. Wielkie święto, Legia już się cieszy
W środę o 21.00 rozpocznie się wielkie granie na Tarczyński Arena Wrocław. Finał Ligi Konferencji Chelsea – Real Betis chciało obejrzeć na żywo grubo ponad 100 tysięcy widzów, czyli ponad dwa razy więcej niż wynosi pojemność stadionu. – Wrocław jest gotowy na piłkarskie święto – mówi nam Antoni Bugajski, publicysta Przeglądu Sportowego. – A Legia będzie się cieszyć bez względu na końcowy wynik – dodaje Janusz Kudyba, były piłkarz i król strzelców drugiej ligi.

Jeszcze w połowie kwietnia żyliśmy nadzieją, że we wrocławskim finale Ligi Konferencji zobaczymy jedną z polskich drużyn. Pech chciał, że w ćwierćfinale wylosowały najgorzej, jak tylko mogły. Legia wpadła na Chelsea, a Jagiellonia na Betis. I choć Legia wygrała w Londynie (2:1), a Jagiellonia się postawiła i wyszarpała remis u siebie (1:1), to obie nasze ekipy odpadły z dalszej rozgrywki.
W Legii już mogą strzelać korki od szampana
Legia po środowym finale będzie mogła triumfować. I to bez względu na końcowy wynik. „Wojskowi” w bieżącej edycji pokonali bowiem oba zespoły. Betis 1:0 w fazie grupowej, a Chelsea już w fazie pucharowej. Legia jest jedynym zespołem, który ograł Anglików w bieżącej edycji LK.
Jagiellonię pewnie bardziej ucieszy wygrana Betisu, z którym odpadła w ćwierćfinale (0:2, 1:1). Przed rewanżem wielu kibiców i ekspertów wierzyło, że przy odrobinie szczęścia Polacy mogą wyrzucić Hiszpanów za burtę i przyjechać na finał. Ostatecznie Jagiellonia pojawiła się we Wrocławiu 16 maja na meczu, który był pożegnaniem Śląska z PKO BP Ekstraklasą. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Stadion się zmienia, wymontowano 300 krzesełek
- To był mecz, na którym już było widać, że stadion szykuje się na coś wielkiego – mówi nam Antoni Bugajski, publicysta Przeglądu Sportowego. – Dało się zauważyć reorganizację na parkingu, a także poniżej trybuny prasowej, gdzie wymontowano 300 krzesełek. To wyglądało tak, jakby obiekt budowano od nowa. Ochroniarze powiedzieli mi wtedy, że UEFA zażyczyła sobie, żeby zrobić więcej miejsca dla dziennikarzy na trybunie głównej. Niedługo potem zniknął też charakterystyczny napis Tarczyński Arena, bo UEFA nie pozwala na używanie komercyjnych nazw na ich eventach.
- Nie wiem, ile to wszystko kosztuje, ale nie sposób nie zauważyć, że wszyscy zadają sobie wiele trudu, żeby zmienić stadion na te kilka godzin. Na mieście też już widać poruszenie i kibiców z Hiszpanii, i Anglii. Oby tylko nie działo się nic złego, oby ten finał był wyłącznie świętem piłki – zauważa Bugajski.
Mieszane uczucia kibiców Śląska, ale stadion będzie pełny
Wielu kibiców piłki we Wrocławiu ma jednak mieszane uczucia związane z finałem. Z jednej strony się cieszą, a z drugiej smucą po spadku Śląska z PKO Ekstraklasy. – To dramatyczna rozbieżność. Za chwilę Śląsk będzie grał z kimś pokroju Pogoni Siedlce czy Chrobrego Głogów, a tu będzie takie granie. Swoją drogą zainteresowanie finałem pokazuje, jak wielkie jest zapotrzebowanie na dobrą piłkę we Wrocławiu. Miesiąc temu działacze PZPN mówili, że chętnych do kupna biletów jest grubo ponad 100 tysięcy ludzi. Trzy razy więcej niż miejsc na stadionie – opowiada Bugajski.
Mecz z trybun obejrzy wielka gwiazda polskiej piłki i były prezes PZPN Zbigniew Boniek. Początkowo nie miał takiego zamiaru, ale dostał zaproszenie od prezydenta UEFA Aleksandra Ceferina. A czego może spodziewać się Boniek i pozostali kibice na stadionie? – Zdziwiłbym się, jakby Chelsea tego nie wygrała. Pewnie tylko Wojtek Kowalczyk, kiedyś gracz Betisu, miałby inne zdanie w tej sprawie – kwituje publicysta Przeglądu.
Chelsea była pewniakiem do gry w finale
- Jeszcze zanim ruszyła tzw. ligowa faza rozgrywek Ligi Konferencji, dokonałem przeglądu drużyn i już wtedy stwierdziłem, że Chelsea musi zagrać w finale – przyznaje Janusz Kudyba, były piłkarz, a obecnie ekspert. – To się sprawdziło, choć nie było to oczywiście specjalnie odkrywcze. Czołowe kluby angielskie prezentują ten topowy poziom. Niemniej w finale wszystko może się zdarzyć, bo Betis nie jest zespołem ułomków. Inna sprawa, że łatwo im nie będzie, bo Chelsea nawet grając drugim garniturem, ogrywała rywali.
Betis mógłby zadzwonić do trenera Legii i zapytać, jak jemu udało się ograć „The Blues”. Z drugiej strony nie sposób zapomnieć, że to było dziwne spotkanie. Legia się postawiła i wygrała 2:1, ale Chelsea miała wszystko pod kontrolą, bo załatwiła sprawę awansu do półfinału w Warszawie, gdzie zwyciężyła 3:0. – Nikt już jednak nie zabierze Legii tego zwycięstwa. To przeszło do historii i jak Chelsea wygra finał, to tamta wygrana będzie miała jeszcze lepszy smak – ocenia Kudyba.
To kolejna wielka impreza na Arenie Wrocław
- Oczywiście piłkarskie umiejętności graczy Betisu pozwalają im wierzyć w zwycięstwo. Z drugiej strony Chelsea ma dwie jedenastki prezentujące zbliżoną klasę. Trener Chelsea ma olbrzymie pole manewru. Nic dziwnego, że Legia nie dała rady w dwumeczu, a Betis zderzy się z tymi samymi problemami – kończy nasz ekspert.
Finał Ligi Konferencji to kolejne wielkie wydarzenie we Wrocławiu, który był już areną Euro 2012, gościł piłkarzy Brazylii w towarzyskim meczu z Japonią, dał „dom” reprezentacji Ukrainy w spotkaniach eliminacji mistrzostw Europy. To tam odbyła się walka pięściarska XXI wieku pomiędzy Witalijem Kliczko i Tomaszem Adamkiem, wygrana przez Ukraińca. A fani muzyki już czekają na sierpień i dwa koncerty Eda Sheerana. Na razie jednak dajmy głos drużynom Chelsea i Betisu.
Przejdź na Polsatsport.pl