Koszmarna kontuzja byłej gwiazdy UFC! Jeden na milion przypadków
Paige VanZant, jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy kobiecego MMA, musiała wycofać się z zaplanowanej walki o pas mistrzowski w formule Power Slap. Powodem takiej decyzji jest rzadka kontuzja szyi, która - jak sama Amerykanka podkreśla - występuje raz na milion przypadków i może przekreślić jej dalszą przygodę ze sportami walki.
Popularna "12 Gauge" miała stoczyć pojedynek rewanżowy z Mikael-Michelle Brown podczas gali zaplanowanej na 27 czerwca w Las Vegas. Stawką miał być tytuł mistrzowski dla kobiet w Power Slap - zawodnicy mogą walczyć ze sobą wyłącznie za pomocą uderzeń otwartą dłonią. VanZant jest niepokonana w tej formule. Niestety, zamiast trenować się do walki, zawodniczka zmuszona była przerwać przygotowania po dramatycznej diagnozie.
ZOBACZ TAKŻE: Polak ponownie doceniony przez UFC? Może zawalczyć na hitowej gali
U 31-latki zdiagnozowano krwiaka nadtwardówkowego rdzenia kręgowego - przypadłość tak rzadka, że zwykle występuje tylko przy poważnych urazach, jak wypadki samochodowe. Co więcej, lekarze ostrzegli zawodniczkę, że dalsze przeciążenia organizmu mogą skutkować paraliżem kończyn lub trwałym uszczerbkiem neurologicznym. Choć sama VanZant twierdzi, że czuje się obecnie niemal normalnie, uraz wymaga natychmiastowej konsultacji z neurochirurgiem.
Amerykanka po odejściu z UFC w 2020 roku próbowała sił w boksie, walkach na gołe pięści i właśnie w Power Slap. Łącznie stoczyła dziewięć walk w UFC, a jej imponująca prezencja przyniosła jej ogromną popularność wśród fanów. Po zamknięciu nieudanego projektu GFL, w ramach którego miała wrócić do MMA, przeszła do Power Slap.
Na ten moment nie wiadomo, kiedy - i czy w ogóle - VanZant wróci do rywalizacji. Zawodniczka przyznaje, że jej organizm być może sam poradzi sobie z urazem, ale jej przyszła kariera zależy od wyników dalszych badań.
Przejdź na Polsatsport.pl