Ponad dwie godziny walki! Ćwierćfinał nie dla Fręch. Klątwa dalej trwa
Magdalena Fręch zakończyła swój udział w turnieju WTA 500 w Berlinie na etapie 1/8 finału. Polka uległa Amandzie Anisimowej 2:6, 6:4, 3:6, a całe spotkanie trwało dwie godziny i siedem minut. Tym samym łodzianka nie zdołała przerwać niekorzystnej serii - od styczniowego Australian Open nie wygrała dwóch oficjalnych meczów z rzędu.

Polka nie rozpoczęła tego spotkania najlepiej. Już w czwartym gemie Anisimowa przełamała jej serwis, wykorzystując trzeciego break pointa. Fręch próbowała odrobić stratę, jednak Amerykanka prezentowała się bardzo solidnie przy własnym podaniu, rzadko popełniała również niewymuszone błędy. Dodatkowo imponowała skutecznością przy siatce oraz precyzyjnym returnem, którym skutecznie wypychała Polkę poza kort, zmuszając ją do defensywnej gry.
Kluczowy okazał się ósmy gem, w którym zawodniczka z Łodzi serwowała, by zachować szanse na wygranie pierwszego seta. Mimo że była blisko, popełniła podwójny błąd serwisowy w kluczowym momencie, doprowadzając do równowagi. Anisimowa wykorzystała tę okazję, zdobyła dwa kolejne punkty i zamknęła seta wynikiem 6:2 przy pierwszej piłce setowej.
ZOBACZ TAKŻE: Gigantyczna sensacja! Coco Gauff już odpadła z turnieju w Berlinie
W drugą partię 27-latka weszła zdecydowanie lepiej. Już w pierwszym gemie przełamała rywalkę, wykorzystując drugiego break pointa i szybko objęła prowadzenie, dając sobie szansę na odwrócenie losów meczu. Amerykanka jednak błyskawicznie zareagowała na dobre otwarcie seta w wykonaniu Polki i natychmiast odrobiła stratę przełamania, wygrywając gem serwisowy Fręch bez straty punktu.
Kolejne fragmenty drugiego seta upływały pod znakiem pewnej gry obu zawodniczek na własnym podaniu. 27-latka miała lekkie problemy w szóstym gemie, kiedy ponownie popełniła podwójny błąd serwisowy, doprowadzając do równowagi. Tym razem jednak zachowała zimną krew - grała precyzyjnie i zdecydowanie, doprowadzając do remisu 3:3. Chwilę później Polka złapała wiatr w żagle. Rywalka wyglądała na zmęczoną i skutkowało to rosnącą liczbą jej niewymuszonych błędów. Fręch wykorzystała słabszy moment Amerykanki, przełamała ją i wyszła na prowadzenie 4:3.
Anisimowa pokazała jednak charakter i natychmiast odpowiedziała przełamaniem, wyrównując stan rywalizacji. Łodzianka nie dała się jednak wybić z rytmu - w dziewiątym gemie ponownie odebrała serwis rywalce i tym razem nie zmarnowała przewagi. Przy własnym podaniu zachowała koncentrację i skutecznie domknęła seta, wygrywając 6:4.
Decydujący set rozpoczął się znakomicie dla 27-latki, która wygrała trzy pierwsze gemy i nawet pomimo przełamania powrotnego ze strony Anisimowej w czwartym gemie, wciąż utrzymywała przewagę. Przy stanie 3:1 rozegrał się najdłuższy gem meczu - trwał aż 17 punktów, a Polka nie zdołała wykorzystać czterech okazji na przełamanie. Niewykorzystane szanse zemściły się chwilę później - Amerykanka odzyskała rytm i doprowadziła do wyrównania 3:3. W końcówce meczu więcej zimnej krwi zachowała 13. rakieta świata. Najpierw pewnie obroniła własne podanie, by chwilę później przełamać Fręch i zamknąć spotkanie przy swoim serwisie, wygrywając decydującego seta 6:3.
W ćwierćfinale Anisimowa zmierzy się z Ludmiłą Samsonową (20. WTA). Rosjanka imponuje formą podczas berlińskiego turnieju - najpierw wyeliminowała byłą liderkę światowego rankingu Naomi Osakę, wygrywając 3:6, 7:6(3), 6:2, a następnie sprawiła sporą niespodziankę i pokonała trzecią rakietę świata Jessicę Pegulę 6:7(8), 7:5, 7:6(5).
Magdalena Fręch (25. WTA) - Amanda Anisimowa (13. WTA) 2:6, 6:4, 3:6.
Przejdź na Polsatsport.pl
