Wyrzucili ją z klubu, bo zaszła w ciążę? Wielka burza wokół siatkarki
Asia Cogliandro, włoska siatkarka, grająca do niedawna w Bartoccini-Mc Restauri Perugia, rozpętała wielką burzę, przekazując w rozmowie z mediami, że została zwolniona z klubu z powodu ciąży. Władze Perugii tłumaczą jednak, że cała sprawa wygląda zupełnie inaczej - i na pewno nie tak, jak przedstawia to zawodniczka.

W rozmowie z dziennikiem "La Stampa" Cogliandro, która w ekipie ze stolicy Umbrii grała od sezonu 2023/2024, przyznała, iż o tym, że jest w ciąży, dowiedziała się na początku 2025 roku, zaledwie sześć miesięcy po przedłużeniu kontraktu z klubem. Zawodniczka podkreśliła, że przez kilkanaście dni normalnie trenowała, bojąc się reakcji włodarzy Perugii.
ZOBACZ TAKŻE: Gabi: Wiedziałyśmy, że Polacy kochają siatkówkę, ale to przerosło nasze oczekiwania
29-latka opowiedziała o ciąży koleżankom z klubu 21 stycznia, zaś sztabowi szkoleniowemu i działaczom - dzień później. Jak sama przyznała, nie spodziewała się, że ta radosna dla niej nowina wywoła u władz klubu tak fatalną reakcję.
- Podczas treningu 21 stycznia byłam przerażona. Moje koleżanki, którym postanowiłam o wszystkim powiedzieć, też się bały. Następnego dnia porozmawiałam z dyrektorem sportowym Perugii. Na początku przytulił mnie i uspokajał, ale sytuacja bardzo szybko się zmieniła i wokół mnie wytworzyła się ogromna presja. Władze klubu kazały mi wyprowadzić się z mieszkania i zwrócić już opłacony czynsz. Wysyłali mi jasne sygnały: "Musisz odejść" - opowiedziała Cogliandro w rozmowie z "La Stampa".
Zawodniczka dodała, że sama wyszła z inicjatywą czasowego zawieszenia kontraktu i powrotu do pełnej stawki już po powrocie na boisko, zasugerowała również, że mogłaby w tym czasie pomagać przy mediach społecznościowych lub w pracach biurowych, ale - zdaniem siatkarki - włodarze Perugii nie chcieli nawet o tym słyszeć.
- Różnica między tym, co mi zaproponowali, a kwotą pozostałą do końca kontraktu wynosiła 12 tysięcy euro. To absurdalna kwota, ale klub wolał stosować wobec mnie przemoc psychiczną. Czas powiedzieć "dość" takim praktykom. Jeżeli będzie na to przyzwolenie, to mój przypadek nie będzie ostatni - grzmiała Cogliandro.
Zupełnie inaczej sprawę widzą działacze Bartoccini-Mc Restauri Perugia. Podkreślili oni, że wszystkie ich działania od końcówki stycznia wynikały z troski o siatkarkę, a sama Asia Cogliandro... nie została wyrzucona z klubu.
- Zawodniczka przekazała informacje o ciąży nieformalnie, bodajże 20 stycznia, nie przedstawiając żadnego zaświadczenia lekarskiego. Prezes i dyrektor sportowy przyjęli to do wiadomości, całkowicie słusznie żądając, by Cogliandro zaprzestała wszelkiej aktywności fizycznej. Wszystko to podyktowane było troską o zdrowie matki i jej nienarodzonego dziecka. Ponadto klub podjął decyzję, by nie ujawniać tej informacji publicznie, również w trosce o ochronę prywatności oraz zdrowia psychicznego siatkarki. Ze względu na brak jasnych przepisów, regulujących kwestie ciąży w przypadku kontraktów sportowych, podjęliśmy rozmowy z zawodniczką oraz jej agentem, ale między stronami nie doszło do porozumienia. Nieprawdą jest również, że Asia Cogliandro została wyrzucona z klubu. Po prostu jej umowa z Perugią wygasła z dniem 30 czerwca 2025 roku, a klub nie zdecydował się na jej przedłużenie - przekazali dziennikowi "La Stampa" włodarze Bartoccini-Mc Restauri Perugia.
Sprawa otarła się o władze ligi włoskiej, które podkreślają, że są zasmucone przebiegiem konfliktu, ponieważ macierzyństwo powinno być najpiękniejszą chwilą w życiu każdej kobiety. Działacze zapewnili, że postarają się znaleźć sposób na zakończenie sprawy - tym bardziej, że podczas rejestracji do sezonu 2025/2026 Perugia zapewniała, że spór z zawodniczką jest "w trakcie rozwiązywania za obopólną zgodą".
Asia Cogliandro to 29-letnia włoska siatkarka, grająca na pozycji środkowej. W CV, poza występami w Perugii, ma również między innymi grę w Assitec Volleyball Sant'Elia, CDA Talmassons i Acqua & Sapone Roma Volley Club.
Przejdź na Polsatsport.pl
