Zdradził kulisy niespodziewanego transferu reprezentanta Polski. Odrzucił fortunę z Arabii Saudyjskiej!
Przejście Jana Bednarka z Southampton do FC Porto to z polskiego punktu widzenia prawdziwy „transfer roku”. Tomasz Magdziarz z reprezentującej obrońcę „Fabryki Futbolu” odpowiada, dlaczego „Smoki” z Estadio Do Dragao tak mocno nalegały na tę transakcję i z jakiego powodu klub z północnej części Portugalii był bardziej atrakcyjny niż petrodolary z Arabii Saudyjskiej.

Bożydar Iwanow: Nie tylko z racji reprezentowania Janka, ale i z pełną świadomością i przekonaniem już dawno mówiłeś mi o tym, że w tym oknie trafi on do lepszego klubu niż ten, w którym dotychczas występował. Dziwisz się, że jego transfer do takiej marki jak Porto wzbudził tak duże zaskoczenie w Polsce?
Tomasz Magdziarz: Zawsze wierzyłem w Jana i nie było to spowodowane tylko wielką sympatią do niego. I nigdy nie zgadzałem się z negatywnymi opiniami na jego temat, jakie pojawiały się w Polsce. Dotyczyły one głównie jego występów w reprezentacji, ale i tak było to mocno przerysowane. Kto oglądał jego mecze w Anglii w całości? Kto wiedział, jak prezentuje się przez te lata spędzone w Premier League? Kto miał informację na temat tego, jak jest szanowany przez kolejnych trenerów, z którymi pracował? Irytowało mnie to, że my, Polacy, nie byliśmy dumni z faktu, że nasz rodak gra w najlepszej lidze świata. Regularnie.
ZOBACZ TAKŻE: Mistrz nie zawiódł. Nerwy w końcówce meczu przy Bułgarskiej
To smutne, że ludzie woleli raczej znaleźć i podkreślić jakieś nieprzychylne sytuacje. Tworzyła się jakaś spirala. Jakby niektórzy tylko czekali, żeby rozpalić „grilla”. Dotyczy to zresztą nie tylko Jana, ale i kilku innych kadrowiczów. Takie mamy czasy, że krytyka zawsze lepiej się sprzedaje. Ten transfer pokazuje, że nie miało to za wiele wspólnego z rzeczywistością.
Już w zimie mówiło się o Serie A - Bednarka mocno chciała Roma, ale Southampton nie zgodziło się na transfer. O Bundeslidze. Ostatnio pojawił się także Ajax. Porto to najlepszy kierunek? Czy wraz z Janem rozpatrywaliście również inne opcje i jak odbyła się decyzyjność w temacie wyboru?
Porto było zdecydowanie pierwszym, a zarazem najlepszym wyborem. Najbardziej logicznym miejscem na kontynuowanie kariery. Poza tym było najbardziej zdeterminowane, by Jana pozyskać. Bednarek został sprawdzony perfekcyjnie i bardzo dokładnie pod każdym względem, nie tylko sportowym. Podejście do pracy, treningów, mental - to jedna sprawa. Przepytano wszystkich trenerów, a także kolegów z drużyny, również tych, którzy rywalizowali z Jankiem. Nie było nikogo, kto by się źle wypowiedział na jego temat.
Można by powiedzieć, patrząc na to, co wokół Bednarka działo się w Polsce, cytując klasyka, że okazało się, że wszyscy wszędzie się nie znają. Tylko „nasza” opinia była najwłaściwsza. A prawda jest inna.
Czy transfer do takiej firmy jak Porto to wasz „Top 3” transferów? Czy może nawet nr 1 „Fabryki Futbolu”?
W ostatnim czasie na pewno numer jeden. Ale pamiętajmy, że jednak najbardziej prestiżowe było przejście Krzysztofa Piątka do AC Milan. To nasze „numero uno”. Transfer Bednarka do Porto to dla mnie numer dwa.
Jestem zauroczony tym miejscem, nie tylko ze względu na historię klubu, tradycje, sukcesy. Na każdej płaszczyźnie negocjacji to była wielka przyjemność współpracować z ludźmi klubu. Prezydent Andre Villas Boas to wielka klasa, charyzma, osobowość, budził podziw, także ze względu na wiedzę i przygotowanie się do tego ruchu pod kątem znajomości umiejętności i charakteru Jana. Mieliśmy do czynienia wcześniej czy z Paolo Maldinim, czy z Leonardo i to też robiło na nas wrażenie. Doceniam to, z jaką klasą ludźmi już przyszło nam pracować. Podejście Villasa Boasa było imponujące. Także do samego piłkarza. Czuło się, że wszyscy najważniejsi ludzie Porto bardzo go chcą. I Janek też błyskawicznie to odczuł i zauważył.
Nie miał więc żadnych wątpliwości?
Nie. Mimo ofert z Saudi League – i to nie jednego klubu – Jan uznał, że to nie ten czas. Chciał zostać w Europie. Myślał o klubie, który gra o trofea. Tego w Anglii najbardziej mu brakowało. Nie zwracał uwagi na pieniądze. Pierwszym pytaniem nie było to, ile będzie zarabiał. Serio. Priorytetem była gra w europejskich pucharach - dziś jest to Liga Europy ale w perspektywie przecież będzie to Champions League.
Piłkarze w jego wieku często myślą już trochę inaczej. Od 30 lat w górę optyka się zmienia. Trzeba już myśleć pomału o tym, co wydarzy się na koniec kariery i jak finansowo poukładać sobie te ostatnie lata. Przecież i młodsi zawodnicy z tego powodu wyjeżdżają do krajów arabskich. Ambicje Jana były inne. To nie czas na ten kierunek. Takie myślenie bardzo mi się podoba.
Czy dzięki temu Polska może otworzyć się na ten rynek? Wiadomo, że wielka trójka Portugalii korzysta mocno ze swoich wychowanków i doskonałego skautingu w Ameryce Południowej. Niełatwo sprzedać polskiego piłkarza do Benfiki, Sportingu czy Porto.
Proces transferowy bywa skomplikowany i uzależniony jest od wielu aspektów. Czasem transakcja nie dojdzie do skutku z jednego - wydawać by się mogło błahego - powodu. Wiemy, jak duża jest konkurencja, ilu zawodników jest oferowanych. Tu jednak wszystkie strony były zainteresowane.
Trener Francesco Farioli bardzo chciał Bednarka. Sam poświęcił swój czas na weryfikację jego przydatności do jego pomysłu i filozofii gry drużyny. Sam brał za telefon, rozmawiając ze szkoleniowcami, którzy z nim pracowali, konsultował się także z zawodnikami, którzy byli z nim w zespole. Janek ma klasę nie tylko jako piłkarz, ale też jako fantastyczny człowiek. Na pewno w tej nowej szatni bardzo dobrze się odnajdzie.
Przejdź na Polsatsport.pl
