Mocna diagnoza ws. Stocha i kadry! "To jest niewidzialna siła!"
- W austriackim układzie nasi skoczkowie się troszkę zagubili. Nie czuli się tam swojo, nie czuli wsparcia mentalnego, domowego, swojskiego. Brakowało czegoś, co jest fundamentem: dobrej atmosfera i współpracy w zespole. To jest niewidzialna siła, której brakowało na wsparcie tych procesów treningowych – powiedział nam prezes honorowy PZN-u i były znakomity trener Apoloniusz Tajner.

Michał Białoński, Polsat Sport: Za niewiele ponad sto dni rozpoczną się igrzyska w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo. Czy marzenia o medalu skoczków, jak ten brązowy z Pekinu Dawida Kubackiego, są uprawnione?
Apoloniusz Tajner, prezes honorowy PZN-u: Tak, mamy prawo o tym marzyć. Optymistyczne głosy dobiegają z samego zespołu trenera Macieja Maciusiaka. Do tego wszystkiego pojawił się na oku jeszcze jeden młody, świetny skoczek, którego mamy na oku od jakiegoś czasu – Kacper Tomasiak. Kacper ostatnio świetnie się zaprezentował, nastąpił wybuch jego talentu. O tym, że jest utalentowany, wiedzieliśmy od dawna.
Myślę, że zmiana trenera trafiła w zapotrzebowanie zawodników i to wszystkich. Skoczkowie mają za sobą trzy lata ciężkiej pracy z Thomasem Thurenbichlerem, ale nie udawało się wówczas trafić ze szczytem formy sportowej, w najważniejszym okresie zimowym. Zawodnicy zdradzali wówczas oznaki przemęczenia, czasami nawet przetrenowania. W związku z tym zmiana na trenera Maciusiaka, który wprowadził rodzinną wręcz atmosferę, wyjdzie im na korzyść. Nasi zawodnicy znają się przecież od lat, trener mający polską rękę z pewnością im pomoże.
ZOBACZ TAKŻE: Australijczycy już czekają na Świątek. Tak o niej napisali!
Apoloniusz Tajner: Maciej Maciusiak to jest trenerski fachman
Czy trener Maciusiak poradzi sobie?
Maciej Maciusiak to jest trenerski fachman, fachowiec. To nie jest ideolog sportu. Już nie jednego zawodnika wyciągnął z głębokiej biedy, w tym Macieja Kota i Dawida Kubackiego.
Jeżeli ta duża praca, trzyletnia, została dobrze wykonana, a efektów w zimie nie było, ale teraz powinno się ją udać przełożyć w trakcie sezonu do igrzysk olimpijskich. Na to, żeby zawodnicy byli zdolni do osiągania sukcesów najwyższej miary. Jeżeli mówimy o Kamilu Stochu, Kubackim, czy Piotrze Żyle, czyli zawodnikach starszych, do tego jest Aleksander Zniszczoł i młody Tomasiak, a skoki są nieprzewidywalne, więc może wyskoczyć jeszcze ktoś nowy, być może Maciek Kot, a może jeszcze ktoś inny, to pod kierunkiem trenera Maciusiaka jest szansa na to, że na igrzyskach olimpijskich nasi zawodnicy nie będą statystami.
Obserwuję to i widzę, jak zmiana atmosfery dobrze wpływa na skoczków. To jest to, czego w zasadzie brakowało w tym zespole – ciepła, współpracy, elementów niewidzialnych, jak duch zespołu. Teraz ten duch się budzi na bazie ciężkiej pracy, którą nasi zawodnicy wykonali przez trzy lata z trenerem Thurnbichlerem.
Apoloniusz Tajner: Prowadząc Adama Małysza bazowałem na ciężkiej pracy Pavla Mikeski
Historia naszych skoków zna przypadki takiej przemiany?
Oczywiście, mogę to porównać do okresu, w którym ja przejmowałem kadrę skoczków, na czele z Adamem Małyszem, po pięcioletniej, ciężkiej pracy trenera Pavla Mikeski. Myśmy efekty tej pracy przeanalizowali i wykorzystali. To się udało. Przed takim samym zadaniem stoi teraz Maciek Maciusiak i myślę, że mu się uda!
Chyba pan trafia w sedno, mówiąc o atmosferze rodzinnej. Mnie osobiście bolał sposób, w jaki za czasów trener Thurnbichlera był traktowany Kamil Stoch. Przecież jego trener Michal Doleżal nie był wpuszczany na wieżę dla trenerów, a gdy Adama Małysza prowadził Hannu Lepistoe, to znajdowało się tam dla niego miejsce obok trenera całej kadry Łukasza Kruczka. Maciusiakowi Doleżal nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, świetnie współpracują.
Dokładnie tego brakowało, atmosfery jednej rodziny, na co zwracali uwagę prawie wszyscy. Prawdę powiedziawszy, bo przecież nie tylko Thurnbichler był trenerem zagranicznym, ale też kilku innych członków jego sztabu również było Austriakami. W tym układzie nasi zawodnicy się troszkę zagubili. Nie czuli się tam swojo, nie czuli wsparcia mentalnego, takiego domowego, swojskiego. Była dobrze wykonana praca, były oczekiwania wyników, a brakowało czegoś, co jest fundamentem. W każdych przygotowaniach fundamentem jest dobra atmosfera i współpraca w zespole. To jest niewidzialna siła, której brakowało na wsparcie tych wszystkich procesów treningowych. Przez to wyniki nie były takie, jakich oczekiwano. Owszem, była to szeroka czołówka światowa, ale brakowało kroczka do ścisłej czołówki. Dotyczyło to nie jednego skoczka, ale całej grupy zawodników.



