Koniec serii porażek. W końcu przełamanie

Koszykówka

Koszykarze Indiana Pacers wygrali w sobotę u siebie z Golden State Warriors 114:109. Finaliści poprzednich rozgrywek ligi NBA przerwali na pięciu serię porażek od początku obecnego sezonu. Swój rekord rozgrywek ustanowił Aaron Nesmith, zdobywając dla gospodarzy 31 pkt.

Dwóch zawodników NBA podczas meczu, jeden w białej koszulce z numerem 5 prowadzi piłkę, drugi w niebieskiej koszulce z numerem 5 próbuje go zatrzymać.
fot. PAP/EPA
Koniec serii porażek. W końcu przełamanie

W hali Gainbridge Fieldhouse w Indianapolis, w obecności 17 274 widzów, do zwycięstwa zespołu trenera Ricka Carlisle'a, obok Nesmitha, najbardziej przyczynili się Kameruńczyk Pascal Siakam 27 - i Quenton Jackson - 25 pkt, którzy w ważnych akcjach, przy remisowej końcówce trafili rzuty z dystansu.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legia Warszawa górą w hicie kolejki

 

Sukces jest tym cenniejszy, że Pacers muszą sobie radzić bez podstawowego rozgrywającego Tyrese'a Haliburtona, który w siódmym meczu finału poprzednich rozgrywek z Oklahoma City Thunder (3-4) doznał zerwania ścięgna Achillesa i będzie pauzował cały sezon. Nie mogli zagrać także Ben Mathurin, Obi Toppin i T.J. McConnell.

 

Najwięcej punktów dla Warriors, którzy jeszcze w połowie czwartej kwarty prowadzili 104:93, uzyskali Stephen Curry - 24 i Jimmy Butler III - 20.

 

Jedynymi drużynami bez zwycięstwa w lidze pozostają Brooklyn Nets i New Orleans Pelicans, mające bilans 0-5.

 

Jedno z sobotnich spotkań ligi NBA odbyło się w Meksyku w Arena CDMX w stolicy kraju. W obecności 20 385 widzów Detroit Pistons pokonali Dallas Mavericks 122:110. W zwycięskim zespole wyróżnili się Jalen Duren, który zdobył rekordowe w karierze 33 pkt i miał 10 zbiórek, Cade Cunningham - 21 pkt i najwięcej w karierze 18 asyst oraz Duncan Robinson - 18 pkt. Wśród pokonanych najlepsi byli rezerwowy D’Angelo Russell - 31 oraz wybrany z pierwszym numerem tegorocznego draftu Cooper Flagg, który zdobył najwięcej w sezonie 16 pkt, ale trafił tylko trzy z 14 rzutów z gry. Miał także osiem zbiórek i cztery asysty.

 

Jedenaste z rzędu spotkanie ligi NBA rozegrane w Mexico City potwierdziło jego reputację jako najsilniejszego międzynarodowego rynku ligi. Za każdym razem mecze odbywały się tu przy komplecie widowni. Kibice, ubrani w jaskrawe koszulki, zamienili 20-tysięczny stadion w tętniącą życiem przestrzeń kulturalną i sportową na wysokości 2200 metrów nad poziomem morza.

 

- Ważne było dla nas, aby tu przyjechać i zaprezentować się na wysokim poziomie. To zaszczyt być reprezentantem NBA w międzynarodowych miastach. W Mexico City znaczy to wiele. Kibice byli niesamowici – energiczni, wspierający i angażujący się w każdą akcję – powiedział trener Pistons J.B. Bickerstaff.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie