"Halo! Trenerze!". Kosecki nie gryzie się w język przed meczem z Holandią
W piątek gramy na PGE Narodowym z Holandią, a trener Jan Urban nie ma spokoju, bo musi załatać kilka dziur w składzie. W pełnym składzie mielibyśmy kłopoty, a co dopiero grając bez Skorupskiego, Bednarka, Wiśniewskiego i Slisza. – A ja mam lekarstwo na te kłopoty – mówi nam były reprezentant Polski Roman Kosecki.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Skorupski, Bednarek, Wiśniewski, Slisz to zawodnicy, którzy nie zagrają w meczu z Holandią. Mówimy o czterech podstawowych zawodnikach naszego zespołu, więc potrzebujemy lekarstwa na kłopoty.
Roman Kosecki, były reprezentant Polski, ekspert Polsatu Sport: Ja panu powiem, co jest najlepszym lekarstwem. Najlepszym lekarstwem jest zap****, wykorzystać szansę. Przecież ktoś wejdzie na miejsce tych, których pan wymienił.
Już nawet ruszyła giełda nazwisk.
No to teraz ci nowi muszą wejść i zagrać tak, żeby pokonać pewnych swego Holendrów. Łatwo nie będzie, bo nigdy nie było. Jednak każda trudna historia ma swój kres. Niemców też w końcu pokonaliśmy. Z Holandią już wygrywaliśmy i remisowaliśmy. Pamiętam taki mecz, w którym grałem, gdzie Włodek Smolarek nie wykorzystał szansy na 3:2. Skończyło się na 2:2.
Teraz remis nic nam nie daje, a jednak te problemy kadrowe nie ułatwiają nam sprawy.
To prawda. Nie ulega też wątpliwości, że Holandia będzie faworytem. My jednak, bez względu na skład, musimy się przeciwstawić i liczyć na jedną, dwie okazje. I może obie uda się nam zamienić na bramki.
W ataku też mamy kadrowe kłopoty, o których jeszcze nie wspomniałem. Nie będą mogli zagrać Świderski i Piątek.
Jednak Lewandowski odzyskuje skuteczność i z tego się cieszę. Najważniejsze, że nie ma kontuzji. Druga ważna wiadomość jest taka, że w tej naszej kadrze są zawodnicy, którzy potrafią Robertowi dograć piłkę, a on przecież żyje z podań. Szykuje nam się fajny mecz. Nasi będą mieli wsparcie całego stadionu i milionów przed telewizorami. Oni muszą zdać sobie sprawę z tego, jak ważny to mecz i jak piękną historię mogą napisać.
Tym bardziej szkoda, że pół bloku defensywnego nam się rozsypało.
To się zdarza. Kontuzje są wpisane w ten sport. Ja nie rozumiem, jak można mieć ból głowy z tego powodu. Są inni. Jakby było tak, że mamy tylko jedenastu i nic więcej, to nie byłoby sensu grać przy byle kontuzji, ani powoływać tych pozostałych. Niech tamci, co dotąd siedzieli na ławie, teraz udowodnią Jankowi Urbanowi, że się mylił. Niech powiedzą: halo trenerze! Halo kibice! Halo dziennikarze! Ja też chcę grać i też potrafię nie gorzej niż ci, co dotąd dostawali szansę.
Czyli Grabara zamiast Skorupskiego, Kapustka za slisza i tak dalej.
Właśnie. I szkoda, że tylko takich zmartwień nie mamy. Mnie bardziej boli to, że straciliśmy punkty z Finlandią. Jakby tego nie było, to dopiero by było meczycho. Jednak i tak będzie. Pan zaraz pomyśli, że się szaleju napiłem, ale wygrajmy jeden, dwa do zera z Holandią i jedźmy na Maltę, żeby tam strzelić 10 goli. Według mnie to możliwe.
Kiedyś to zrobiliśmy. Nie Malcie, lecz San Marino, ale jednak.
To teraz to powtórzmy. W naszym przypadku często się sprawdza takie powiedzenie: jak liczysz, to licz na siebie, więc zadziwmy ten futbolowy świat. Będzie to ekstremalnie trudne, ale nie niemożliwe. Widziałem, że nasi piłkarze byli w autobusie, gdzie przeszli profilaktyczne badania prostaty i jąder. Wszyscy zdrowi, „cojones” mają, więc zatrzymajmy tę lawinę nieszczęść, jaka spadła na nas po porażce z Finlandią. Trzymam kciuki z trenera Urbana i chłopaków. Bo nawet jeśli ta wygrana nie da nam zwycięstwa w grupie, to przystąpimy z większą pewnością siebie do baraży.
Przejdź na Polsatsport.pl