Mocny przekaz po wstrząsającej diagnozie! "Polska potrzebuje rewolucji ruchu!"

Michał BiałońskiInne

- Kluczem jest to, aby każdy polski związek sportowy pokazał cały system w swoim planie na 12 lat. Musimy zachęcić dzieci do aktywności sportowej, stworzyć system zarządzania talentami, niezwykle mocno zainwestować w kompetencje trenerów. Musimy to zrobić, jeżeli chcemy, aby Polska dokonała rewolucji ruchu – powiedział nam Piotr Borys, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki.

Mężczyzna w białej koszuli i trzej chłopcy w pomarańczowych strojach sportowych stoją na zewnątrz, patrząc w kierunku obiektywu.
PAP
Minister Piotr Borys ma świadomość, że bez mocnego systemu szkolenia polski sport będzie coraz słabszy, podobnie jak polskie społeczeństwo. Akcje takie, jak turniej "Z Orlika na Stadion" mają poprawić sytuację

Michal Bialonski, Polsat Sport: W ogólnopolskim turnieju "Z Orlika na Stadion" uczestniczyło prawie siedem i pół tysiąca drużyn, w których łącznie gra 120 tysięcy zawodników i zawodniczek. Można powiedzieć, że PZPN-owi siejecie gigantyczne pole w całym kraju, z którego powinien wyrosnąć wspaniały plon, o ile się o niego zadba. I ujarzmi dobrym systemem, więc nie będziemy musieli się martwić, gdy Robert Lewandowski i kolejni liderzy reprezentacji Polski zakończą karierę.

 

Piotr Borys, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki: Dokładnie, najważniejsze jest to, aby przede wszystkim mieć ciągłość i płynność w tym procesie. By jak najwięcej dziewczynek i chłopców zachęcać do gry w piłkę. To jest dla nas coś niesamowitego, dlatego, że każdy sobie wizualizuje Roberta Lewandowskiego na Narodowym i dzięki temu idea tego turnieju, sprowadza się do tego, żeby z umownego orlika, których w Polsce mamy 2600, na końcu zagrać na Narodowym. Oczywiście w czasie turnieju "Z Orlika na Stadion", a w przyszłości dla tych, którzy będą chcieli być bardzo cierpliwi i dadzą z siebie wszystko, także w reprezentacji Polski.

 

ZOBACZ TAKŻE: Z Orlika na Stadion po szkolenie i po zdrowie społeczeństwa

 

Faktycznie, ponad 70 tysięcy grających, zapisanych w ogóle 120 tys., siedem i pół tysiąca drużyn, a już w ramach samego finału - 1300 dzieciaków, najlepsze 24 drużyny na Narodowym. To jest dla nas coś niesamowitego. To jest skala świetna, dlatego, że w momencie, kiedy popatrzymy na grających, to dochodzimy do wniosku, iż przecież te talenty rodzą się wszędzie! Ważne jest to, żeby odpowiednio mieć możliwość pozyskania i przekierunkowania wszystkich tych, którzy chcą oddać się pasji piłki nożnej, do profesjonalnego trenowania. A później przechodzić przez poszczególne etapy szkolenia wyczynowego.

 

Zatem jest to wielka zachęta, ten narybek to sianie i te plony na pewno zbierzemy później wszyscy, również nasza reprezentacja Polski.


Szkolenie, to jest jeden wielki proces. Najważniejsze, żeby u podstawy piramidy było jak najwięcej grających, a spośród nich są niewątpliwie takie talenty jak Robert Lewandowski.

 

Panie ministrze, rozmawialiśmy z Niną Patalon, selekcjoner reprezentacji kobiecej, która jest też ambasadorką "Z Orlika na Stadion" i ona mówi prosto, że bardzo ważna jest liczba, żeby ta liczba dzieci, które są zarażone tym sportem była jak najważniejsza. Z drugiej strony, mamy też, przy współpracy z Ministerstwem Sportu i Turystyki, świetnie zbudowany system szkoleniowy, można wręcz powiedzieć wzorcowo, w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Jest on oparty o Siatkarskie Ośrodki Szkolne, które są rozsiane po całej Polsce i tam są już dzieci wyławiane najmłodsze i objęte regularnym systemem trenowania, który wiemy, jak się przenosi na sukcesy w piłce siatkowej, właściwie w każdej reprezentacji żeńskiej, męskiej, czy też w juniorskich. Co by pan minister doradzał innym związkom, np. PZPN-owi, by one odniosły tak trwały sukces szkoleniowy jak siatkówka?

 

Dokładnie, piłka siatkowa znalazła swoje swój optymalny system i dlatego nie ma przypadku, że właściwie polska reprezentacja mężczyzn mogłaby obsadzić trzy światowe reprezentacje. To jest model absolutnie wyjątkowy, ale dlatego, że on miał możliwość powstania znacznie wcześniej. My rozmawiamy w tej chwili z każdym z polskich związków sportowych, głównie drużynowych, z piłką ręczną, również z koszykówką. Po to, żeby są optymalizować efektywność szkolenia.

 

W przypadku piłki nożnej, jeżeli popatrzymy na system szkolenia, dzisiaj mniej więcej finansujemy go kwotą blisko 80 milionów złotych. Są to środki, które trafiają do podstawowych klubów, głównie w klasie B, w klasie A, w ramach programu „Klub”. Inwestujemy w CLJ-ki, inwestujemy w klubowe akademie piłkarskie 1. ligi i Ekstraklasy. W niedługim czasie usiądziemy ze wszystkimi partnerami: z PZPN-em, z Ekstraklasą, także z 1. Ligą i poszukamy optymalizacji tego systemu. Dlatego, że każda ze stron wkłada dodatkowe środki finansowe. My na przykład, na certyfikację szkółek piłkarskich, który to program prowadzi PZPN, przeznaczamy 40 milionów złotych, a to jest, łącznie z częścią zieloną, blisko 1600 klubów młodzieżowych, objętych certyfikacją.

 

Chodzi o to, żeby ten system był jeszcze bardziej zoptymalizowany.

 

Dodatkowo dojdą jeszcze przedstawiciele belgijskiej firmy Double Pass, która ma największą efektywność, kiedy wchodzi do systemu szkolenia, jest w stanie pokazać najbardziej zoptymalizowany i efektywny system szkolenia.

 

Na tym m.in. polega nasza praca. Będziemy chcieli prosić wszystkie polskie związku sportowe, aby pod strategię rozwoju polskiego sportu, o której będziemy rozmawiać już w przyszłym tygodniu, aby każdy związek, przy współpracy z nami, z AWF-ami, ale także z Instytutem Sportu opracował strategię rozwoju na 12 lat, czyli tak naprawdę na trzy igrzyska olimpijskie. A to oznacza model szkoleniowy de facto dla całego pokolenia. Mniej więcej tyle trwa średnio szkolenie, szkolenie profesjonalne. I chcemy pokazać wszystko:  po pierwsze, gdzie jesteśmy dzisiaj w poszczególnych dyscyplinach sportowych, gdzie nam odjechał świat, jakie najlepsze rozwiązania szkoleniowe możemy przetransferować do polskiego systemu i jak mierzyć efekty po każdym roku.

 

Kluczem jest także oczywiście ta podstawa piramidy. Musimy w jeszcze większym stopniu zachęcić jeszcze więcej dzieciaków do aktywności sportowej, ruchowej, do ogólnorozwojówki, stworzyć system zarządzania polskimi talentami, niezwykle mocno zainwestować również kompetencje trenerów i zbudować system, taki jaki jest w piłce siatkowej.

 

I to jest wykonalne, i na to się umawiamy z polskimi związkami sportowymi. Jeżeli chcemy, aby Polska, dzięki strategii polskiego sportu, faktycznie dokonała rewolucji ruchu.

 

Badania na ten temat na razie są alarmujące.

 

My dzisiaj mamy blisko 30 procent dzieci w kompletnym bezruchu, a nasze dorosła populacja jest w ogonie Europy, bo mniej więcej tylko 25 procent dorosłej populacji się rusza na co dzień. To jest także przejście tak naprawdę nie tylko na wyniki wyczynowe, ale przede wszystkim na zdrowie i kondycję fizyczną Polek i Polaków. I dlatego strategia rządowa, o której rozmawiamy i będziemy rozmawiać, ma dokładnie określić najważniejsze cele i zachęcić wszystkie strony do wspólnych działań. Bez tego nie zrobimy nic!

 

Jeżeli polskie związki sportowe, kluby, samorządy będą chciały wejść w prawdziwą realizację strategii, najważniejszych naszych celów, po to, aby Polacy się ruszali, aby ta podstawa piramidy była efektywna, czyli procentowała tak naprawdę w sporcie wyczynowym, musimy to zrobić wszyscy wspólnie.

 

Leje pan miód, zapewne nie tylko na moje serce, bo prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Sebastian Chmara, mówiąc nam o szkoleniu, wielokrotnie używał słowa "system" i przestrzegał, że jeżeli go nie wymyślimy i nie wdrożymy, to przegramy w rywalizacji o serca naszej młodzieży z youtuberami. Z kolei selekcjoner Jan Urban, zapytany przeze mnie o uwagi do systemu polskiego szkolenia, w porównaniu choćby do hiszpańskiego, odpowiedział prosto, że my musimy zwiększyć kompetencje kadry trenerskiej pracującej z naszą młodzieżą. Kadra trenerska młodzieży musi mieć najwyższe know-how i nie może pracować za przysłowiowe 1500 zł miesięcznie, by móc się całkowicie poświęcić temu zadaniu.

 

Zgadzam się, absolutnie rola trenerów jest kluczowa, podobnie jak ich kompetencje. Wiemy, co stało się z deregulacją zawodu i dzisiaj przygotujemy również, myślę, że to będzie także wynik strategii, całą procedurę, reformę całego systemu, aby jak najwięcej zainwestować w kompetencje trenerów. Także tych, którzy na przykład jeszcze "wczoraj" byli zawodników, którzy często kończą z różnych przyczyn kariery, a mogliby znakomicie odnaleźć się w polskim sporcie w roli szkoleniowców. My potrzebujemy znacznie więcej trenerów, będziemy ich potrzebowali, nie tylko z kompetencjami oczywiście.

 

Podam jeden przykład: Holandia, która jest dla nas przykładowym, dobrym modelem, w którym społeczeństwo jest aktywne właściwie od początku, przez cały etap funkcjonowania dorosłego człowieka, Holandia, która ma blisko 260 klubów na 10 tys. mieszkańców, a w Polsce mamy ich tylko 37.  Holandia, która zdobywa 32 medale na igrzyskach olimpijskich, a nasz kochany kraj - 10 medali, więc my jesteśmy w stanie, musimy zrobić wszystko, żeby zarówno tę część powszechności sportu, ale także efektywności sportu wyczynowego zwiększyć.

 

Jeżeli wspomniał pan również o kwestiach akademii piłkarskich, jeżeli popatrzymy na znakomity wynik reprezentacji Polski do lat 21, na to co trener Jerzy Brzęczek z nią zrobił, to dojdziemy do wniosku, że mamy przecież tyle utalentowanych młodych piłkarzy, którzy ogrywają Włochów! Widać, że ten potencjał jest, oczywiście, możemy go zwielokrotnić, jeżeli ten system będzie spójny i marzylibyśmy również o tym, żeby w kadrze każdej zespołu Ekstraklasy w piłce nożnej, grała większość Polaków a nie mniejszość Polaków. Myślę, że to jest po prostu dla nas także cel zasadniczy, aby czerpać wzór na przykład z Zagłębia Lubin, które ma największą grupę wychowanków na placu. To są te dobre przykłady, ale myślę, że to musi być proces, którym wspólnie przekonamy także władze Ekstraklasy, do optymalizacji, także do gry wychowanków w pierwszych zespołach.

 

Panie ministrze, jestem świeżo po rozmowie o sezonie olimpijskim skoczków z prezesem PZN-u Adamem Małyszem. Poruszyliśmy także temat szkoleniowy. Adam Małysz i polskie skoki szukają następców mistrza już od 2004 roku, czyli od okresu, w którym Małysz jeszcze święcił triumfy. Od dwóch lat PZN podróżuje z projektem mobilnych małych skoczni, by zarażać skokami regiony niezwiązane na co dzień ze sportami zimowymi. W wakacje dotarli nawet nad Bałtyk. Prezes Małysz boleje nad tym, że przez brak zaangażowania samorządu podupadły skoki na Dolnym Śląsku, gdzie jeszcze niedawno miały się całkiem nieźle. Zaniedbano tam budowę małych skoczni. PZN jest gotowy wspomóc, doradzić, wyposażyć kluby w sprzęt, ale jednak utrzymanie trenera, czy zaangażowanie młodzieży to powinny być inicjatywy lokalne. Jaką pan minister miałby radę, apel, żeby jednak dotrzeć do tych samorządów, by wszystkie w równym stopniu angażowały się w pomoc sportowi?

 

Rozmawialiśmy o tym także z panem ministrem Jakubem Rutnickim w czasie spotkania z przedstawicielami polskich zimowych związków sportowych, które są w przededniu kończących się kwalifikacji olimpijskich i dokładnie omówiliśmy również te kwestie związane z infrastrukturą. To musi wynikać z potrzeb szkoleniowych, czyli jeżeli Polski Związek Narciarski, czy Polski Związek Saneczkowy stwierdzi, że jesteśmy w stanie zrobić bardziej efektywny system, poprzez budowę, na przykład skoczni mobilnych, albo w kooperacji z samorządami poprzez to upowszechniamy sport, a następnie, z tego narybku, już na skoczniach dużych, które są głównie w województwie śląskim i w Małopolsce, poprowadzimy efektywny system szkoleń wśród talentów, które się pojawiają, to oczywiście będziemy w takie elementy i w takie systemy inwestować.

 

Kluczem jest to, aby każdy polski związek sportowy pokazał cały system w swoim planie na 12 lat, gdzie - podkreślam raz jeszcze i przypomnę, że jest to całe de facto pokolenie szkoleniowe, bo tyle mniej więcej trzeba średnio w sporcie wyczynowym szkolić. Jeżeli będzie to wynikało przemyślanego systemu, to my jesteśmy w stanie oczywiście zabezpieczać także finansowanie infrastruktury, zapraszając do tego samorządy.

 

Wspomniany przez pana redaktora Dolny Śląsk także był w swoim czasie znakomitym miejscem, gdzie no pamiętamy, nie tylko sportowców, ale także i obiekty, między innymi w Karpaczu, które dzisiaj już nie funkcjonują, ale warto powrócić do dobrych tradycji. Kluczem jest to, aby kluby miały zdolność do tego, aby generować właśnie trenerów, dobrą atmosferę, niezbędną infrastrukturę, a następnie - przez system szkolenia, aby uzdolniona młodzież mogła wchodzić na poszczególne etapy ćwiczeń wyczynowych. I to jesteśmy w stanie zrobić.

 

Podkreślam raz jeszcze - każdy polski związek sportowy, każda dyscyplina po dyscyplinie, będzie przygotowywała swoje plany i wtedy zobaczymy, gdzie jest system, które z nich są gotowe. Będziemy służyć, także pomocą merytoryczną w tym zakresie. Jeżeli chcemy mieć efekty w sporcie wyczynowym, czy na zimowych czy na letnich igrzyskach, my bez spójnego i efektywnego systemu nie dojedziemy dalej po prostu. Myślę, że już pewna granica możliwości się wyczerpała, także tych wynikających z generacji.

 

Mamy coraz mniej zawodników młodych, a to wynika właśnie z tego braku aktywności i też trochę z generacji. Mamy jednak wiele pokus wynikających z korzystania z telefonów komórkowych, mediów społecznościowych, my musimy przywrócić tak naprawdę ten czynny sport, aktywność fizyczną i wysiłek i do tego będziemy potrzebowali wszystkich partii, wszystkich partnerów, szczególnie samorządów. Jeżeli samorządy nie wejdą do tego systemu, nic nie zrobimy, dlatego dla nas tak ważne będzie to, aby przy strategii mieć, jako głównego partnera - poza związkami sportowymi, właśnie samorządy, które mogą też mieć przecież w przyszłości wielki handicap z tego, że mają przyszłych mistrzów, że określona osoba trenowała, czy swój początek miała w danej miejscowości, w danym klubie. To jest powód do wielkiej dumy!

 

Niech puentą naszej rozmowy będą słowa wiceprezesa PKOl-u, prezesa honorowego prezesa PZLA Henryka Olszewskiego, który stwierdził, niejako w korespondencji do naszych ambitnych starań o organizację igrzysk w 2040 roku, że Wielka Brytania, gdy zaczynała walczyć o igrzyska w Londynie 2012, wzięła się za popularyzację sportu właśnie na dole i doszła do wniosku, że poprawiono stan społeczeństwa do tego stopnia, że 19,5 procent łóżek w szpitalach okazało się zbędnych. Reanimacja sportu na dole to chyba najlepsze lekarstwo na osiadłe, obrosłe tkanką tłuszczową społeczeństwo, a budowa mocnego sportu oznacza również budowę zdrowego społeczeństwa?

 

Dokładnie tak, implikacje wynikające dokładnie z tego, czym może być sport, poza wartościami, poza tak naprawdę tym, co ze sobą niesie w zdrowej rywalizacji, także poradzeniem sobie czasami z porażkami, w kwestii budowania odporności, zdrowia psychicznego i szeregu innych elementów, przeciwdziałaniu nadwadze. Wszystko jest sparametryzowane, będziemy o tym mówić. Pan minister Rutnicki zaprasza na najbliższy poniedziałek, na pierwszą prezentację wniosków wynikających ze strategii. Dużo o tym będziemy mówić, ale dokładnie chcemy pójść drogą krajów, które już przerobiły cały system, gdzie implikacja wynikająca właśnie ze zdrowego społeczeństwa, ale tylko tego, który jest w ruchu w aktywności fizycznej, w takim zdrowym, normalnym wysiłku.

 

Nie ma nic bardziej cennego niż zdrowie Polek i Polaków, każdego z nas i ta świadomość musi do nas dotrzeć, że bez aktywności, bez wysiłku może być tak, jak mówią nam specjaliści, że dzieci, to pokolenie, przez brak aktywności fizycznej, może być pierwszym pokoleniem, które będzie żyło krócej niż pokolenie rodziców. I to są te elementy zasadnicze.


Świadomość ruchu i sportu to jest wprost skutek, jakim jest po prostu zdrowie i musimy wszyscy siebie wzajemnie o tym uświadamiać i po prostu dokonać zasadniczych zmian.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie