Iwańczyk: Obrońca najwyższej klasy, który nie znosi kartek
To, co dzieje się w portugalskich mediach na temat polskiej pary środkowych obrońców Porto, to nie kończące się hagiografie. Jak nie Jan Bednarek, to Jakub Kiwior przedstawiany jest jako piłkarz, który wniósł wiele nie tylko do drużyny, ale całych rozgrywek.

W niedzielnym numerze dziennika „A Bola” bohaterem jest ten drugi, kolumnowa opinia dotyczy umiejętności gry w defensywie reprezentanta Polski bez żółtych kartek.
Paulo Pinto, uznany reporter zajmujący się Porto w dzienniku „A Bola”, nawet nie ukrywa, że jest apologetą obu naszych rodaków stanowiących gigantyczne wzmocnienie obrony lidera ligi portugalskiej. Uważa on, że obaj stworzyli prawdziwy mur, dzięki czemu Dragoes stracili tylko 11 goli w 22 meczach na wszystkich frontach. Zwłaszcza imponujący jest dorobek w występach ligowych – 13 meczów, 12 zwycięstw, remis, gole 27-3 (!). Aż dziesięć razy zespół z Estadio Do Dragao zachował czyste konto. Jedyną stratą punktów dla Porto był jak dotąd hit z Benfiką Lizbona, który zakończył się bezbramkowym remisem. W poniedziałek najpewniej lider umocni swoją przewagę nad drugim w tabeli Sportingiem Lizbona (broniącym mistrzostwa) do pięciu punktów. Jego rywalem będzie bowiem 13. w tabeli Estrela Amadora.
„Bednarek, ale przede wszystkim Kiwior, zapewniają największe bezpieczeństwo formacji, która jest kluczowa w strategii trenera Francesco Farioliego, perfekcjonisty w planach organizacji gry obronnej. Świadczą o tym wyniki drużyny w sezonie 2025/2026” – rozpływa się Pinto, podnosząc, że Kiwior jest tylko wypożyczony z Arenalu do końca sezonu za dwa miliony euro. Żeby wykupić Polaka na stałe, trzeba zapłacić 17 mln, a piłkarzowi dać gażę na poziomie 5 mln. Właściwie już teraz nie ma wątpliwości, że lider ligi portugalskiej skorzysta z opcji, zobowiązując się również do dodatkowej wypłaty dla londyńczyków w przypadku kolejnego transferu.
Kiwiora opisuje się od wielu tygodni jako piłkarza godnego zainwestowania każdych pieniędzy. Wynika to nie tylko z jego skuteczności, ale także elegancji w grze, właściwie doskonałości. Tu warto podeprzeć się statystyką – Polak rozegrał w tym sezonie w Porto oraz reprezentacji Polski 19 meczów (odpowiednio 14 i 5) i nie został upomnianych przez sędziów nawet raz. Co więcej, on bardzo rzadko fauluje. W rozgrywkach ligowych ma średnią 0,4 przewinienia na mecz, w Lidze Europy, gdzie przeciwnicy są bardziej wymagający (w tym sezonie np. Nottingham Forest) – 0,8. W tym tygodniu Porto zmierzyło się w pucharach ze szwedzkim Malmo, faworyt wygrał 2:1, a Kiwior wyjątkowo faulował dwa razy. Było to dopiero czwarte spotkanie w sezonie ze straconym golem, wcześniej zdarzyło się to w starciu z Nottingham (0:2), Moreirense (2:1) i Bragą (2:1). W sześciu meczach w Lidze Europy Porto straciło pięć goli, a więc więcej niż w 13 spotkaniach w krajowych rozgrywkach.
Także pod adresem Bednarka regularnie spływają pochlebne opinie, w tym tygodniu głos na jego temat zabrał młody portugalski pomocnik West Hamu Mateus Fernandes, który uznał, że polski defensor jest bardzo przypomina Sebastiana Coatesa, byłego gracza Sportingu, który także grał na Wyspach. Chodzi nie tylko o sposób gry, ale także komunikację z zespołem. Przypomnijmy, że kilka dni temu Bednarek został wybrany głosami trenerów ligi portugalskiej obrońcą listopada (15,38 proc. wskazań). Polak znakomicie spisywał się również we wrześniu i listopadzie.
To, co dzieje się w portugalskich mediach wokół polskich obrońców, jest zjawiskiem znanym nam dotąd tylko w przypadku Roberta Lewandowskiego – czy to wcześniej w Niemczech, czy teraz w Hiszpanii. Może to kwestia tego, że liga portugalska nie stawia aż tak wielkich wymagań, ale nawet Piotr Zieliński we Włoszech nie miał nigdy takiej prasy jak polscy obrońcy. Poza rzeczywistą formą obu polskich defensorów trenera reprezentacji Jana Urbana przed wiosennymi barażami o mundial powinno cieszyć również to, że i Kiwior, i Bednarek grają w doskonałej wręcz aurze wokół siebie. Odetchnął zwłaszcza ten drugi, wcześniej bowiem spotykał się z gigantyczną wręcz krytyką – tak w reprezentacji jak i w Southampton, z którym zleciał z hukiem z Premier League.


