Jodko: Śniegowo-deszczowa gra błędów

Zimowe
Jodko: Śniegowo-deszczowa gra błędów
Maciej Jodko odpadł z rywalizacji już w 1/8 finału /fot. PAP/EPA

Snowboardzista Maciej Jodko nazwał grą błędów zmagania olimpijskie w konkurencji snowcrossu. W śniegowo-deszczowych warunkach i on, i Mateusz Ligocki, odpadli w 1/8 finału. Wygrał Francuz Pierre Vaultier.

- Momentami trasa jest twarda jak beton, czuć każdą nierówność, w innych zaś tak miękko, że deska tonie w śniegu i hamuje zawodnika. Do tego krople deszczu osadzają się na goglach i nic nie widać. Warunki były zmienne, bowiem na górze padał śnieg, a na dole - deszcz. Ciężko było się zdecydować, czy skocznię tłumić, czy się wybić. Dziś mieliśmy grę błędów, kto ich mniej popełnił, ten przechodził dalej - powiedział Jodko.

Ani jemu, ani Ligockiemu (obaj AZS AWF Katowice) nie udało się we wtorek przebrnąć pierwszej fazy zawodów, czyli 1/8 finału.

- Liczyłem, że pokażę się z lepszej strony i awansuję do ćwierćfinału. Nie udało się, ale dla mnie sukcesem był już przyjazd na igrzyska. Przecież jestem amatorem w tej stawce, który włożył masę własnych pieniędzy w przygotowania. Zresztą sam też sobie rozpisywałem treningi - dodał rzeszowianin.

Jodko rywalizował nie w pełni sił, bowiem na jednym z ostatnich treningów uszkodził rękę.

- Wywróciłem się i naciągnąłem bark. Następnego dnia nie mogłem podnieść ręki, ale pomogły mi zabiegi i tabletki przeciwbólowe - przyznał.

Pierwotnie snowcross miał być rozegrany w poniedziałek. Na przeszkodzie stanęła gęsta mgła, która spowiła ośrodek olimpijski Rosa Chutor.

- Na starcie widoczność była na kilka metrów. Nie było widać kątów wybić, a także gdzie zaczyna się i kończy dana przeszkoda. Dziś natomiast widowisko popsuł deszcz. Po pierwszych 100 metrach coraz więcej kropli osadzało się na okularach, podczas przejazdu musiałem przecierać je gołą ręką. Prędkości były mniejsze, choć z drugiej strony jechało się nieco bezpieczniej, mimo kilku upadków - ocenił.

Jodko w miarę nieźle zaczął, bowiem jechał na trzeciej pozycji gwarantującej awans. Później wyprzedził go Norweg Stian Sivertzen.

- Ale już na drugiej przeszkodzie popełniłem pierwszy błąd. O moim wyeliminowaniu zadecydował przede wszystkim ten kolejny – na obciętej bandzie pojechałem po wewnętrznej, deska zatonęła w śniegu, straciłem prędkość i nie doleciałem czysto. Patrząc po rankingu, powinienem w swym biegu wyprzedzić jednego rywala i tak się stało - opowiadał zawodnik.

Złoty wywalczył Vaultier, srebro Rosjanin Nikołaj Ołjunin, a brąz Amerykanin Alex Deibold.


RK, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze